Od kilkunastu miesięcy australijskie granice są zamknięte. Była szef rządu, Julia Gillard witała jeszcze nie tak dawno przybyszy: telefonami komórkowymi, telewizorami plazmowymi i całkiem nieźle wyposażonymi domami. Przez 4 lata rządów lewicy na australijskie wybrzeża przybyło ponad 50 tysięcy imigrantów.
W marcu zeszłego roku lokalny portal opublikował filmik, na którym odrzucony imigrant wykrzykuje: Pier*** Australię! Jeśli później zapytacie, dlaczego (terroryści) zaatakowali Amerykę, wiedzcie, że sama jest sobie winna. To siedzi głęboko w ich korzeniach. Pamiętajcie o 11 września. Cały świat powinien wiedzieć, dlaczego.
I się zaczęło, Australijczycy powiedzieli „Dość” otwartym granicom. Według przeciwników, rząd dopuścił się karygodnego czynu, wysyłając w świat wręcz „niehumanitarną, amoralną” wiadomość. Śmierć poniosły setki osób, które płynęły na kontynent z wielkimi nadziejami. Obywatele zaczęli obwiniać swoich przywódców i słuchać konserwatystów. A ci zadawali pytania: Jaką cenę musimy za to płacić? Kim są ci ludzie? Czemu muszą ginąć? Tony Abbott, zajmujący miejsce po Gillard, odpowiedział jednym: zmianą prawa.
Rząd nie mówi „nie” tylko tym, którzy będą działać zgodnie z wytycznymi. Imigrant może ubiegać się o azyl, żyjąc w specjalnym ośrodku i nie obciążając podatników. – W każdym innym wypadku go zawrócimy – powiedział premier.
Pierwszego lipca tego roku swoje działania rozpoczęła Australian Border Force, powołana przez Departament ds. Imigracji i Obrony Granic. Jego szef, Peter Dutton z dumą ogłosił, że będzie to światowej klasy organizacja, gwarantująca bezpieczeństwo i ekonomiczną konkurencyjność. – Zatrzyma tych, którzy chcą łamać nasze prawo i niszczyć społeczeństwo – powiedział.
Czy powinniśmy brać przykład? Doktor Paweł Kaczmarczyk z Ośrodka Badań Nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że nie. Dlatego, że polityka migracyjna Australii budzi spore kontrowersje, ale bez względu na to możliwość wykorzystania tamtych doświadczeń jest po prostu ograniczona.
– Po pierwsze, położenie geograficzne Australii sprawia, że relatywnie łatwiej niż w przypadku Europy jest kontrolować napływ nielegalnych migrantów docierających do tego kraju drogą morską - w przypadku obecnej sytuacji w Europie o wiele większe strumienie uchodźców i poszukiwaczy azylu przekraczają granice lądowe) – mówi. Kolejna sprawa to fakt, że odesłanie imigrantów, którzy docierali do Australii z Indonezji nie oznaczało zagrożenia życia. – Takie ryzyko istnieje w przypadku części osób docierających do Europy – tłumaczy.
Kaczmarczyk zaznacza też, że o sytuacji Europy decyduje strefa Schengen. – Bardzo łatwo zacierać się może różnica między osobami uciekającymi przed wojną czy w obawie przed prześladowaniami a takimi, którzy w zupełnie naturalny i oczywisty sposób dążą do tego, by dostać się do krajów, które oferują najlepsze warunki życia, często też takich, gdzie przebywają już ich krewni. Polska i inne kraje UE są raczej tranzytowymi.
Rozmówca jest jednak przekonany, że warto przyjrzeć się bliżej rozwiązaniom australijskim w sferze integracji imigrantów. A do takich należy wielokulturowość, która ma dużo wspólnego z klasycznym pojęciem integracji. – Tak jak społeczeństwo przyjmujące akceptuje obecność osób odmiennych kulturowo i godzi się ponosić pewne koszty, by umożliwić im maksymalnie pełne uczestnictwo w życiu ekonomicznym, społecznym i polityczny – dodaje. – Tak też oczekuje się, że imigranci napływający do danego kraju zaakceptują obowiązujące w nim normy prawne i instytucjonalne. Tym samym, obok pewnych uprawnień, przyjmują na siebie również obowiązki związane z funkcjonowaniem w danym społeczeństwie.
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
Dodatkowo rozwiązania wprowadzone przez Australię polegały nie tylko na blokadzie zbliżających się do wybrzeży łodzi, ale również na stworzeniu pozaterytorialnych baz/obozów, gdzie można przeprowadzać procedurę sprawdzającą, czy dana osoba może uzyskać status uchodźcy. Rolę taką pełnią okoliczne wyspy (np. Nauru), ale również Malezja, w przypadku której podjęto próbę stworzenia swoistej bazy pośredniej.