
Młodzi powinni się martwić. I myśleć. – Pokolenie Y stoi obecnie przed bardzo poważnym wyzwaniem. Stanowi grupę największego ryzyka niskich świadczeń emerytalnych – mówi portalowi interia.pl Karina Trafna z Legg Mason.
Taka kwota wystarczyłaby na comiesięczne wspomaganie swojego budżetu domowego kwotą 1850 złotych przez okres 23 lat po przejściu na emeryturę. Zakładając jednak, że średnia długość pobierania świadczenia emerytalnego wyniesie około 14 lat, to przez ten okres odłożona kwota pozwoli nam „dobierać” miesięcznie kwotę 2700 złotych. Warto zaznaczyć, że powyższe wyliczenia nie uwzględniają inflacji oraz podatku od zysków kapitałowych.
Temat wywołuje emocje. Młodzi nie wiedzą, czy mają płacić na ZUS, czy na cokolwiek innego. Fundusz inwestycyjny, odkładać na koncie w banku, czy też kupować nieruchomości. Nie mają pojęcia co robić, bo dostają sprzeczne komunikaty. Na przykład Polityka.pl informuje dziś, jak bardzo nasze pieniądze w ZUS są bezpieczne. Czytamy, że państwo polskie tylko trzykrotnie było niewypłacalne. Mnie to jakoś nie uspokaja.
Jeśli przejdziemy na emeryturę w wieku 67 lat, to pożyjemy na niej średnio 14 lat. Dzisiaj średnia emerytura wynosi 2 tys. zł brutto. Ta kwota stawia emerytów na drugim miejscu, zaraz po przedsiębiorcach pod względem wysokości dochodu na osobę w gospodarstwie domowym. Jednak z punktu widzenia młodego człowieka, którego oczekiwania finansowe tuż po studiach wynoszą 2-3 tys. zł. netto, nie jest to kwota na miarę aspiracji. Oni nie chcą dostawać tylko środków na przeżycie, a na życie.
Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl