– PiS jest słabo przygotowane pod względem wiedzy ekonomicznej, w żaden sposób nie dorównuje Platformie – mówi Paweł Wimmer, dziennikarz i ekonomista. Na Twitterze już kilkakrotnie pokazał, jak politycy PiS wypowiadając się na tematy gospodarcze mijają się z prawdą. Ostatnio obalając twierdzenie o “ogromnych nierównościach” w Polsce.
Propaganda za "panią matką"
Wimmer z wykształcenia jest ekonomistą, a od lat pracuje w prasie informatycznej. Internautom dał się poznać jako aktywny Twitterowicz, który, oprócz tego, że komentuje bieżące wydarzenia, często bierze pod lupę ekonomiczne twierdzenia polityków. Jako że mamy kampanię wyborczą, jest ich wiele, szczególnie po stronie opozycji.
Problem w tym, że spora część to w najlepszym razie manipulacje, w najgorszym – kłamstwa. Wimmer dobrze to pokazuje, zderzając polityczne komentarze z twardymi danymi.
– Opozycja, głównie PiS czy tzw. Zjednoczona Prawica jest słabo przygotowana pod względem wiedzy ekonomicznej. Widać to wyraźnie w dyskusjach w mediach. Mam wrażenie, że większość opozycyjnych polityków nie zdaje sobie sprawy z nieprawdziwości wielu propagandowych tez, powtarzanych jak za panią matką – komentuje w rozmowie z naTemat.
Nierówność i propaganda
“Prawda o Polsce to nie tylko sukcesy, ale także ogromne nierówności” – takie zdanie widnieje nas tronie internetowej PiS-u i jest chętnie powtarzane przez polityków partii Kaczyńskiego. Ostatnio wypowiedział je poseł Jacek Sasin, na co Wimmer szybko zareagował.
Na Twitterze zaprezentował dane biorące pod uwagę “współczynnik Giniego”, czyli miarę różnic poziomu dystrybucji dochodu w różnych krajach. Wyszło, że w Polsce nie tylko nie ma “ogromnych nierówności”, ale że są one na średnim europejskim poziomie i maleją. Niestety, polityk PiS już się do tej statystyki nie odniósł.
Bieda prezesa
Podobnych sytuacji było w ostatnich miesiącach więcej. "To, co dzieje się w naszej ojczyźnie, można określić jako wielka bieda" – przekonywał jakiś czas temu prezes PiS Jarosław Kaczyński. Ta wypowiedź dotknęła Wimmera, który poświęcił kilka godzin, by przygotować tablicę porównującą ważne wskaźniki rozwoju ekonomicznego i społecznego kraju w okresie 2007-2012. Wiadomo, że Polska ma swoje problemy, ale zaprezentowane przez ekonomistę liczby pokazały, że na pewno nie jest tak źle, jak twierdzi PiS.
Wzrost wynagrodzenia minimalnego o 50 proc. , wzrost rent i emerytur niemal o 25 proc., wzrost dochodu na osobę w gospodarstwie domowym o 30 proc. – to niektóre wnioski z tabeli Wimmera.
Emerytalny przekręt liczbą
Kolejny przykład – wiek emerytalny. Prezes PiS w trakcie debaty w Sejmie powiedział, że nie jest możliwe, by zmiana liczby przepracowanych lat z 40 na 42 spowodowała u mężczyzn wzrost emerytury o 20 proc.. Stwierdził tez, ze u kobiet wzrost z 35 do 52 lat nie da wzrostu emerytury o 70 proc..
– Popełnił śmieszny błąd, którego nie powinien był popełnić nawet uczeń szkoły podstawowej, a już na pewno gimnazjum – skomentował Wimmer. I przedstawił swoje wyliczenia "jak działa ułamek".
Czy tak wygląda ruina?
Ekonomista na bieżąco polemizuje też z forsowanym przez prawicową opozycję przekazem o "Polsce w ruinie". Rzecznik PiS Marcin Mastalerek przekonywał w tym miesiącu, że "ta władza zwiększyła dług publiczny z 500 mld do ponad biliona złotych". Wimmer zwrócił uwagę, że twarde dane temu przeczą.
Dalej – "bajdy" PiS o upadku przemysłu w Polsce. Tutaj dziennikarz zaprezentował dane CIA dotyczące udziału przemysłu w tworzeniu PKB w 2014 roku. Polska wypada w nich świetnie.
I tak można mnożyć: wzrost PKB Polski na tle sąsiadów, wzrost płac w latach 200-2015, budownictwo mieszkaniowe, które rzekomo jest w ruinie. W każdym z tych przypadków prezentowane przez Wimmera statystyki przeczą propagandowej wersji PiS.
"Prawda się broni, ale..."
Wimmer nie ma wątpliwości, że tego typu sytuacje, kiedy polityczny przekaz drastycznie mija się z faktami, powinny skłaniać do wyciągania wniosków. Jak sobie radzić z propagandą? – Sztab Platformy powinien gromadzić bazę danych z nieprawdziwymi twierdzeniami opozycji i opatrywać je właściwymi danymi, a następnie rozpowszechniać wśród swoich polityków – zarówno posłów, jak i radnych. Prawda generalnie się broni, ale nie wolno pozostawiać bez odpowiedzi ewidentnych fałszów, bo te szybko stają się bronią w Internecie – odpowiada.
– Do przekonania trafiła mi kiedyś teza, że parlament powinien się składać w połowie z ekonomistów, a w połowie z prawników. Powtarzając za jednym z publicystów naukowych, wykroiłbym jeszcze 10 procent dla matematyków – podsumowuje.
A sprawa jest banalnie prosta. Porównajmy najpierw relację liczby lat pracy i liczby lat na emeryturze u mężczyzn. Obecnie to 40 lat pracy do 15 lat na emeryturze, czyli 2,67. Gdy liczba lat pracy wzrośnie do 42, a tym samym liczba lat na emeryturze spadnie do 13, relacja wyniesie 3,23. Gdy zestawimy obie relacje, ich stosunek wyniesie 3,23/2,66, czyli 1,21, czyli 121%, czyli emerytura wzrośnie o 21%.
A teraz panie. Dziś relacja lat pracy do emerytury wynosi 35/25, czyli 1,4. Po reformie wzrośnie do 42/18, czyli 2,33. Stosunek obu wartości do siebie (2,33/1,4) to 1,67, czyli nastąpi wzrost emerytury o 67%.Czytaj więcej