Są pierwsze wyniki działań wojska wysłanego pod Wałbrzych. Specjaliści, którzy zajęli się poszukiwaniami "złotego pociągu" widzą potrzebę oczyszczenia terenu, aby móc przeprowadzić kolejne badania. Tym razem z użyciem urządzeń penetrujących grunt.
Portal Radia Wrocław poinformował, że do Wojewody Dolnośląskiego trafiły dziś informacje od Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Dotyczą one wykonanego przez wojsko rekonesansu, do którego doszło 4 września.
Eksperci badający teren, na którym ma się znajdować "złoty pociąg" rekomendują, jakie działania powinny zostać podjęte. – Według wojskowych specjalistów istnieje potrzeba oczyszczenia terenu, aby we wskazanym miejscu mogły być prowadzone dalsze, specjalistyczne już badania, z użyciem urządzeń penetrujących grunt – informuje PRW.pl.
Jak na razie, dalszym pracom przeszkadzają... śmieci. – Żeby można było prowadzić jakiekolwiek specjalistyczne badania, najpierw trzeba tam po prostu posprzątać – mówi "Gazecie Wrocławskiej" podpułkownik Artur Goławski, rzecznik Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
"To fotomontaż, widać gołym okiem"
Andreas Richter i Piotr Koper którzy twierdzą, że odnaleźli "złoty pociąg" ujawnili zdjęcie z georadaru. Ich zdaniem jest to dowód na istnienie fascynującego znaleziska. Wiesław Nawrocki z Zakładu Badań Nieniszczących w Krakowie przekonuje jednak, że owy "dowód" to zwykły fotomontaż.
Odkrywcy twierdzą, że posiadają niezbite dowody na znalezienie "złotego pociągu". Zdjęcie, pochodzące z georadaru KS-Analysis model KS-700 rzeczywiście może sugerować, że pod Wałbrzychem znajduje się skarb zagrabiony przez nazistów. Andreas Richter i Piotr Koper zapowiadają kolejną konferencję prasową po weekendzie.
Tymczasem dziennikarze Gazeta.pl zwrócili się z zapytaniem do eksperta z Zakładu Badań Nieniszczących w Krakowie, czy na zdjęciu rzeczywiście może znajdować się "złoty pociąg". Wiesław Nawrocki, który zajmuje się georadarami od 30 lat podważa jego wiarygodność.
– To zdjęcie to fotomontaż, złożony z dwóch obrazów o innej rozdzielczości. Widać to gołym okiem, wystarczy je powiększyć i porównać piksele – powiedział serwisowi. Zdaniem Nawrockiego, zdjęcie upublicznione przez odkrywców sprawia wrażenie skanu laserowego, bo zdjęcia z georadaru wyglądają inaczej.
"Znaleźli" złoty pociąg w Wałbrzychu
Stowarzyszenie Dolnośląskiej Grupy Badawczej nie mogło pogodzić się z postępowaniem Polaka i Niemca, którzy rozpętali burzę wokół zaginionego, niemieckiego pociągu ze złotem. ”Z oburzeniem przyjmujemy przypisanie sobie wszelkich praw do potencjalnego znaleziska przez Piotra Kopra i Andreasa Richtera” – napisali badacze w oświadczeniu. I wyrzucili obu ze stowarzyszenia.
Zarząd twierdzi, że do 31 sierpnia nic nie wiedział o działaniach obu mężczyzn. Nie rości sobie też żadnych praw do potencjalnego znaleziska. Jednak ani Koper (dotychczas wiceprzewodniczący grupy), ani Richter nie byli pierwszymi badaczami, którzy na spotkaniach zgłaszali temat pociągu. Był nim – jak czytamy w oświadczeniu zamieszczonym na stronie TVN24 – zupełnie inny człowiek – Tadeusz Słowikowski, który poszukiwaniem pociągu ma się zajmować od wielu lat.
Obaj odkrywcy przekonywali w piątek, że posiadają dowody na istnienie pociągu. Ma o tym świadczyć m.in. zdjęcie z georadaru, które ma pokazywać ukryty pod ziemią skład. Tymczasem, jak tłumaczy Michał Mleczko ze Stowarzyszenia na Rzecz Ratowania Zabytków „Sakwa”, taka fotografia nie może stanowić niezbitego dowodu na istnienie pociągu.