
Wino już dawno przestało być czymś elitarnym, dostępnym dla nielicznych. Obecnie każdy sklep i dyskont oferuje olbrzymi wybór tego trunku, a fakt, że ceny zaczynają się już od kilku, kilkunastu złotych za butelkę, sprawia że właściwie każdy może sobie pozwolić na zakup wina.
Skoro więc wino straciło swoją elitarność i dziś może pić je właściwie każdy, zawód profesjonalnego krytyka win może okazać się zupełnie nieprzydatny. Co prawda ekspert jest w stanie spróbować wielu trunków jednego dnia (Robinson pisze, że przeciętnie próbuje około 100), to jednak jego praca na samej degustacji się nie kończy – musi jeszcze swoje odczucia ubrać w słowa. – Uczciwe, wnikliwe i precyzyjne próbowanie (win), to jedynie połowa sukcesu. Równie trudne, o ile nie bardziej skomplikowane, jest znalezienie właściwych słów, by opisać konkretne wino – twierdzi Robinson. A to niestety bywa czasochłonne.
Odpowiedzią na potrzebę szybkiego dostarczania informacji o winie stały się więc aplikacje na smartfony. Takie jak na przykład Vivino czy Delectable, które na podstawie zdjęcia etykietki wina, jakie użytkownik robi w danym sklepie, są w stanie znaleźć szczegółowe informacje na temat konkretnego trunku. Dodatkowo użytkownik otrzymuje również dostęp do komentarzy oraz ocen innych osób, które również próbowały wina tej samej marki. Można więc w kilka sekund znaleźć zwięzłe i dokładne dane dotyczące trunku, ale co ważniejsze opinie wielu różnych konsumentów.
Redakcja serwisu jednak nie składa się z profesjonalnych krytyków, tylko z pasjonatów wina, którzy na bieżąco uzupełniają bazę serwisu o kolejne recenzje trunków. W tej chwili nasza aplikacja ma około 40 tys. pobrań, ale wiemy, że każdy użytkownik korzysta z niej w sposób intensywny. W pewnym momencie byliśmy nawet najpopularniejszą tego typu aplikacją na rynku.
Czy więc, zważywszy na to, że nieprofesjonalni miłośnicy wina mają do wyboru tak szeroką gamę aplikacji umożliwiających im szybką recenzję wina, sam fach krytyka winiarskiego przeżywa obecnie głęboki kryzys?
Systemy takie jak CellarTracker mają zalety, które zarazem stają się ich wadami. Agregują oceny zwykłych konsumentów o nieznanym poziomie kompetencji i subiektywnym guście. Użytkownik sam musi stwierdzić, czy więcej informacji dostarczy mu taka uśredniona ocena innych konsumentów, przypominająca oceny książek, gier czy pralek dostępne np. w sklepach internetowych, czy też opis i ocena zawodowego krytyka. Ważne jest też zjawisko polegające na statystycznym spłaszczeniu ocen, gdy uśredniane są liczne oceny liczbowe. Na przykład w aplikacji Delectable większość win ma ocenę między 9,2 a 9,5, przez co przydatność całego systemu staje się coraz mniejsza.
Wręcz przeciwnie, działa coraz więcej pism i portali winiarskich. Dywersyfikacja jest pozytywna dla wszystkich: konsumentom daje szerszą pulę źródeł, z których mogą korzystać, a na dziennikarzy wywiera presję, by podnosili jakość swojej pracy. Ponadto profesjonalni dziennikarze winiarscy oferują konsumentom rzeczy, których nie oferują ani blogerzy, ani aplikacje agregujące oceny: pogłębione analizy, przeglądy rynku, dostęp do czołowych postaci świata winiarskiego, dostęp do aktualnych informacji rynkowych, itd.
Napisz do autora: jakub.rusak@natemat.pl