Gdy Jerzy Jóźkowiak postanowił porzucić bankowość na rzecz Poczty Polskiej, wiedział że firma, której został właśnie prezesem, musi przemodelować cały biznes – mówi o tym w wywiadzie dla „Forbesa”. Dziś nie ukrywa dumy z firmy. Fakty mówią same za siebie: Poczta Polska notuje zyski, z sukcesem konkuruje z prywatnymi operatorami, wprowadza innowacyjne rozwiązania i wciąż utrzymuje etaty. Wszystko to przy zerowych dotacjach ze Skarbu Państwa. Jak udało się tego dokonać?
Zaczęło się 4,5 roku temu, gdy Jerzy Jóźkowiak objął stanowisko prezesa Poczty Polskiej. Obraz, jaki zastał, nie był optymistyczny. Państwowa spółka borykała się z utratą rynku, rosnącą w siłę konkurencją i poważnymi kłopotami finansowymi. Do samej tylko obsługi klientów operator dopłacał 400 mln zł rocznie. Jóźkowiak po latach pracy w bankowości musiał odnaleźć się w usługach pocztowych, odwrócić złą passę i sprawić, by Poczta Polska zamieniła się w prężną nowoczesną firmę. Nie lada wyzwanie, biorąc pod uwagę fakt, że ludzie z roku na rok wysyłają coraz mniej listów, a konkurencja podgryza pięty tak jak nigdzie w Europie.
– Poczta Polska jest najstarszą firmą w Polsce. Zbudował ją Zygmunt August. I nagle po 457 latach biznes firmy na skutek technologicznych zmian na rynku musi być przemodelowany – opowiada Jóźkowiak w rozmowie z „Forbes”. Na tym polu poległo już niemało wizjonerów. Wielu nie wierzyło więc w proponowane zmiany, traktując je jako wersję prezentacyjną, nastawioną na efekt PR-owy. Od poprzedników odziedziczył przecież całą szafę podobnych pomysłów, z których nigdy nic nie wynikło.
– Starałem się przekonać ludzi, że zmiana jest słuszna i konieczna. Pokazałem im, co zrobili inni: Niemcy, Francuzi, Hiszpanie. W obsługę kadrową, w tym w szkolenia pracowników, zainwestowaliśmy 600 mln złotych, bo dla takiej firmy jak Poczta największym aktywem są jej pracownicy – opowiada Jóźkowiak. – Zarządzanie tak naprawdę sprowadza się głównie do budowania relacji z ludźmi. To nie jest żadne moje odkrycie, w każdej książce o zarządzaniu można o tym przeczytać. A ja 90 proc. swojego czasu w Poczcie poświęcam na rozmawianie z ludźmi – dodaje.
Udało się. Ubiegły rok Poczta Polska zamknęła z zyskiem wynoszącym 142 mln złotych brutto, a za 5 lat zamierza zwiększyć ten wskaźnik do 700 mln złotych, a to przez to, że operator aktywnie poszukuje nowych źródeł dochodu i nie zważa na złośliwości prywatnych rywali. – Konkurencja jest jak tlen – mówi wprost Jóźkowiak w wywiadzie dla „Forbes”. – Wystarczy spojrzeć na usługi kurierskie. Kiedyś mieliśmy 100 proc. rynku, ale przez to, że Poczta długo uważała, że nie musi się starać ani walczyć, mamy obecnie 25 procent, a było już blisko 10 procent. Udziały w rynku odzyskujemy po bardzo zażartej walce z międzynarodowymi potentatami – dodaje. W ubiegłym roku operator odnotował rekordowy 16-proc. wzrost wolumenu nadanych przesyłek.
Pozytywną dynamikę udaje się zachować, nie zważając na fakt, że większość z 80 tys. osób w Poczcie Polskiej to pracownicy etatowi. Tymczasem operatorowi zdarzało się konkurować z firmą, „która na na etatach miała zatrudnionych osiem osób”. – Mając ludzi na śmieciówkach, zawsze można dać cenę o 30-40 proc. niższą, a my możemy walczyć tylko jakością i bezpieczeństwem usługi – tłumaczy Jóźkowiak.
Dlatego w tym roku już widać, że kolejki w placówkach pocztowych są coraz mniejsze. – Klienci coraz rzadziej przychodzą na pocztę odebrać przesyłki, bo premiujemy listonoszy, którzy doręczają do rąk własnych, a nie zostawią awizo – zdradza Jóźkowiak w wywiadzie dla „Forbes”. Operator otwiera też kolejne samoobsługowe strefy klientów czynne całodobowo. Do końca grudnia ma już być w sumie 200 takich punktów.
To nie koniec. Pracownicy placówek będą mogli elastycznie zmieniać godziny pracy, tak by dostosować go do stopnia natężenia ruchu klientów. Także przedsiębiorcy nie muszą co miesiąc komunikować się z urzędem skarbowym, bo mogą to zrobić drogą elektroniczną. Pomocna w tym wypadku okazała się działająca od ubiegłego roku platforma do usług cyfrowych Envelo, za którą m.in. Poczta Polska dostała nagrodę World Mail Awards 2015 i pokonała takich konkurentów jak Deutsche Post, TNT Express, czy IBM. – Tej nagrody nie da się jej kupić, bo głosują na nią 244 poczty z całego świata, które na co dzień są dla siebie konkurentami – mówi Jóźkowiak.
Próbowało wielu. Dlaczego udało się akurat jemu? – Bo na Pocztę patrzę przez pryzmat cykli koniunkturalnych w gospodarce, a nie cykli wyborczych – mówi. Całość wywiadu czytaj w „Forbes” 1 października.