
Słuchanie muzyki jest nie tylko przyjemne. Bywa też bardzo pożyteczne. Sącząca się z głośników melodia działa często jak kompres na duszę, ciało i umysł. Lista dobroczynnych skutków słuchania muzyki jest długa i bywa zaskakująca. Beatlesi twierdzili, że ich muzyka potrafi „wywołać chwiejność emocjonalną, zachowanie patologiczne, a nawet bunt i rewolucję” – trochę przesadzili, ale muzyka rzeczywiście może w naszym życiu nieźle namieszać. Na szczęście w pozytywnym sensie. Dlaczego warto zostać zagorzałym muzykofilem?
Na przestrzeni wieków muzyka się zmieniała, ale niezmienna pozostawała wiara w jej terapeutyczne działanie. Ba, niekiedy ta wiara w jej uzdrawiające właściwości stawała się tak silna, że ocierała się o sferę magiczną. Jak wtedy, kiedy zaczęto wierzyć, że puszczanie krowom Mozarta sprawi, że będę dawać dwa razy więcej mleka albo że ciężarna kobieta słuchająca muzyki klasycznej powije mądrzejsze dziecko – choć w tym wypadku, jak dowodzą niektórzy naukowcy, jest ziarno prawdy.
Nie ulega wątpliwości, że zarówno wykonywanie, jak i słuchanie muzyki ma wpływ na emocje. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, że w wyniku swojego oddziaływania muzyka znacząco wpływa również na przebieg procesów fizjologicznych w naszym organizmie. Jest to pewnego rodzaju reakcja łańcuchowa, ponieważ muzyka wywołuje u nas konkretne emocje, które następnie powodują reakcje biochemiczne. Czytaj więcej
Na to, że muzyka to przydatne narzędzie, ludzie wpadli dawno temu. Dzisiaj coraz częściej muzyka wchodzi na psychologiczne salony i jest uznawana za świetną metodę radzenia sobie z problemami. Już w latach 40. XX wieku lekarze powiedzieli „Eureka!”, kiedy zorientowali się, że dźwiękiem można leczyć. Zauważyli to po tym, jak pacjenci w szpitalach odczuwali wyraźną poprawę po odwiedzinach orkiestry. Do Polski metoda leczenia dźwiękiem przywędrowała nieco później. Za ojca polskiej muzykoterapii uważa się Tadeusza Natansona, muzyka, kompozytora i pedagoga.
Lekcje grania na instrumencie i obcowanie z muzyką przynoszą fantastyczne efekty, co mogę obserwować na co dzień. Przychodzą do mnie nieopierzone chłopaki i dziewczęta, którzy chcą zrobić karierę na miarę Guns n'Roses. Burzą się, kiedy puszczam im klasyczną muzykę, ale szybko widać efekty. Są bardziej wyciszeni, zdyscyplinowani, przechodzą ogromną metamorfozę. Rodzice, widząc taką zmianę u swoich pociech, sami chcą się zapisywać na lekcje w nadziei, że im też przyniesie to pożytek.
Napisz do autora: dominika.majewska@natemat.pl
