Reklama.
Po niezbyt ciekawej debacie Kopacz-Szydło czas na starcie przedstawicieli wszystkich ośmiu ogólnopolskich komitetów, w tym kandydatek PO i PiS. Ale dzisiaj czekają nas zdecydowanie większe emocje, bo małe partie balansują na granicy progu i będą walczyły o zbudowanie bezpiecznej przewagi ponad 5 proc. (w przypadku ZL 8 proc.). Poza tym uczestnicy dzisiejszej debaty mają znacznie ostrzejsze temperamenty, niż Ewa Kopacz i Beata Szydło.
Więcej:
WyboryDotychczas nieznany szerszej publiczności, stał się objawieniem debaty. Chyba nie dlatego, że wypadł szczególnie świetnie – po prostu wyborcy nie mieli wobec przedstawiciela Partii Razem absolutnie żadnych oczekiwań. Do tego Zandberg mogąc sobie pozwolić na niepopularne wypowiedzi, uderzył w kilka nut, które wyborcy chcieli usłyszeć. Stąd przyklaśnięto jego wypowiedzi o wstydzie za polityków straszących uchodźcami.
Nieco umykało opinii publicznej, że Razem to partia skrajnie lewicowa, która chce m.in. 75-proc. podatku dla najbogatszych. Jednak przez ostatnie dni kampanii to Zandberg będzie gwiazdką, tak nieco na podobieństwo Kukiza sprzed pół roku. Jeśli dobrze wykorzysta czas do ciszy wyborczej, może na stałe wejść do ogólnopolskiej polityki.
Po kolejnym pytaniu (choć niezbyt fortunnym, bo o przyszłą koalicję) Paweł Kukiz znowu postanowił zrecenzować pracę dziennikarzy. Teraz wdał się w przepychankę z Grzegorzem Kajdanowiczem z TVN, przekonując, że dziennikarze bronią partiokracji.
Paweł Kukiz wybuchł, kiedy prowadząca debatę Diana Rudnik spytała o wizję systemu ochrony zdrowia. – Ta część jest o ustroju państwa. Czy ja mam uczyć, co to jest ustrój? – mówił podniesionym głosem Kukiz. Przyklaskiwał mu Janusz Korwin-Mikke. Diana Rudnik z TVP weszła w polemikę z muzykiem, tłumaczą, że nazwa bloku to "Ustrój państwa i wizja", więc pytanie o "wizję systemu zdrowia" jest zasadne. Przez to właściwie nie miał czasu na merytoryczną odpowiedź.
Ewa Kopacz po raz kolejny powtórzyła formułkę o "przyjaznym rozdziale Kościoła i państwa z naciskiem na 'przyjaznym' i 'rozdziale'". Ale dodała coś jeszcze: "Nie chcę, żeby Kościół wtrącał się w politykę". Tym samym nieco zaostrzyła swój dotychczasowy przekaz, przesuwając się nieco na lewo.
Lider komitetu Kukiz '15 już kilkakrotnie zgodził się ze swoimi konkurentami, co kontrastuje z jego antysystemowym wizerunkiem. Najpierw trzykrotnie powtarzał "jak pan Janusz słusznie zauważył", w części dotyczącej Kościoła powiedział "pani Beata ma rację".
– Popełniliśmy błędy w naszej polityce wschodniej. Za dużo polscy politycy jeździli na Majdan, niektórzy robili tam sobie słitfocie – mówił lider .Nowoczesnej. – Boję się fali uchodźców z Ukrainy, bo Rosja trzyma tam zamrożony konflikt – dodał.
Barbara Nowacka po dwóch częściach wypada poniżej oczekiwań. Wypada sztucznie, patrząc się nieco nieobecnym wzrokiem w kamerę. W jej wypowiedziach brakuje energii. Najgorzej wypadła słuszna uwaga pod adresem Janusza Korwin-Mikkego. – Jestem oburzona, nie zgadzam się na takie sianie pogardy – mówiła Nowacka zupełnie beznamiętnym głosem, który jaskrawo kontrastował z treścią.
Paweł Kukiz słabo wypada, kiedy ma zreferować swój program. Jest zestresowany, mówi na jednym oddechu i unika konkretów. Za to dobrze wychodzą mu ataki na Platformę Obywatelska i Ewę Kopacz. Najpierw wypomniał jej plany wyjazdowe córki, a później stwierdził, że państwo nie jest w stanie uniknąć podsłuchów, więc nie powinniśmy przyjmować uchodźców.
– Pani córka wyjedzie do Kanady, a moje będą tutaj tyrać, żeby spłacić to, co pani zachachmęciła – mówił Paweł Kukiz do Ewy Kopacz. Zaraz po nim przypadła kolej szefowej PO. – Moja córka nie zamierza wyjechać, pracuje na polskie PKB – mówiła. – Ale napisała – wtrącił Janusz Korwin-Mikke. – Zasmucę pana, zostaje – powiedziała premier.
Jarosław Gugała pytał o pomysły polityków na to, jak obniżyć zadłużenie zagraniczne "które narasta od zarania Polski". Barbara Nowacka zaczęła mówić, że to efekt polityki PO i PiS. Gugała wtrącił, że "dług narasta od zarania Polski". Wcześniej ustalenia przewidywały, że dziennikarze nie będą przerywać wypowiedz i przed końcem czasu i dopytywać.
Podobnie jak w poniedziałek czeka nas pojedynek na gadżety. Janusz Piechociński ma na pulpicie jabłko. Ryszard Petru pokazał na rozwijanej planszy efekty zmian podatkowych proponowanych przez .Nowoczesną. Trudno jednak uznać, że widzowie byli w stanie cokolwiek przeczytać z tej kartki.
Już pierwsze pytanie (o wiek emerytalny) pokazuje, że małe partie będą uderzać w dwójkę największych konkurentów. – Proszę państwa, dzisiaj może się w Polsce skończyć POPiS – zaczęła Barbara Nowacka. Krytycznie o decyzjach PO ws. emerytur mówili też Ryszard Petru, Janusz Korwin-Mikke, Paweł Kukiz czy Adrian Zandberg z Razem. Beata Szydło tradycyjnie zaczęła od stwierdzenia, że "PiS słucha obywateli". Trzeba przyznać, że dzisiaj liderki PO i PiS miały więcej energii, niż wczoraj.
Zaczyna się 140-minutowe starcie kandydatów ośmiu komitetów. Oczekuje się, że emocje będą większe, choć reguły są znacznie mniej nastawione na interakcję, bo nie przewidują pytań wzajemnych. Ale bardzo prawdopodobne jest, że kandydaci będą się z nich wyłamywać.
Przed debatą doszło do przepychanek. Jak donoszą na Twitterze będący w TVP dziennikarze ochrona nie chciała wpuścić części sztabowców Beaty Szydło. Jak podał TVN24 ochrona nie chciała wpuścić młodzieżówki PiS, bo jej członkowie nie mieli przepustek. Komentatorzy na Twitterze piszą o skandalu i zrzucają winę na TVP. Niewątpliwie to wybije z rytmu Beatę Szydło.
Mariusz Błaszczak poproszony o wymienienie jednego pozytywnego aspektu występu Ewy Kopacz stwierdził: "To dobrze, że się nie popłakała". – Niech pan nie będzie złośliwy, pytam poważnie – prosiła Anita Werner.