Okolica prawie każdego polskiego cmentarza wygląda właśnie w ten sposób. Tłum ludzi i odpustowe pamiątki.
Okolica prawie każdego polskiego cmentarza wygląda właśnie w ten sposób. Tłum ludzi i odpustowe pamiątki. Agencja Gazeta/ Marcin Stępień
Reklama.

Korek przed cmentarzem

Samochód kojarzy się z tym świętem bardzo. Media co roku informują o "Akcji Znicz" przeprowadzanej przez policję drogową, co roku słyszymy o pijanych kierowcach, wypadkach, przede wszystkim o kilometrowych korkach. Te mogą doprowadzić do szału. Kiedy uda się już dojechać w okolice cmentarza, czeka nas jeszcze parkowanie. To jest prawie misja niemożliwa do spełnienia. Ci, którzy korzystają z komunikacji miejskiej mają ten problem z głowy, ale muszą męczyć się podczas długiej podróży w ścisku.
logo
Korek przy cmentarzu. Agencja Gazeta/ Marcin Stępień

Obważanki, baloniki, elektryczne znicze

Czy ktoś to naprawdę kupuje? Można zrozumieć przekąski, na przykład twarde, jak obwarzanki, ale kolorowe balony z księżniczkami są przesadą. Utrudniają skupienie się, zawalają i tak już zawaloną przestrzeń. Nadmiar wzorów i gadżetów zaburza łatwość podejmowania decyzji, kiedy trzeba kupić zwykłe, proste znicze.

Nowy płaszcz, wypastowane buty

Zna to każdy, kto na cmentarz jeździ z rodzicami, wiek jest bez znaczenia. 1 listopada to zwykle pierwszy dzień w roku, w którym wyciągamy z szafy zimowe płaszcze, pastujemy buty. Na cmentarzu trzeba przecież wyglądać elegancko. Nie możemy też zmarznąć. Stary wełniany płaszcz już się rodzinie "opatrzył", lepiej zastąpić go nowym. Brudny szalik? Nie ma mowy. Czujne oko matki, ciotki czy babki dostrzeże każdą plamę.
logo
Znicze led od kilku lat są coraz bardziej popularne. Allegro

Przesłuchanie nad grobami

Kiedy już się spotkamy z całą rodziną, wyściskamy, podamy sobie ręce, wycałujemy zmarznięte poliki, zaczynają się pytania. Jak w szkole? Kiedy obrona? A w tej pracy to ci chociaż płacą? Kiedy będziesz miał dziewczynę? Co u tej, jak jej tam, Edyty? Nie ma szans na spokój. Na szczęście można mówić cokolwiek, pytający i tak nie zawsze słuchają odpowiedzi.

Oczekiwanie na procesję

Jest już bardzo zimno, nogi bardzo bolą. W głowie milion myśli o tym, co można robić w domu. Obejrzeć serial pod kocem. Napić się herbaty i poczytać książkę. Uczyć się, nadrabiać zaległości w cieple, na siedząco. To marzenia nie do spełnienia, ponieważ trzeba czekać na procesję. Ksiądz musi poświęcić rodzinny grób. To nic, że nie słychać, co mówi i nie dociera do nas woda święcona. Na procesji cmentarnej trzeba być.
logo
Obecność na procesji obowiązkowa. Agencja Gazeta

Najpiękniej przystrojony grób

Od miesiąca w pokoju gościnnym leży najpiękniejsza wiązanka ze sztucznych kwiatów. Do tego sztuczne róże, które będą wsadzone do granitowego wazonu. Kolor kwiatów dopasowany do koloru zniczy. Od tygodnia telefony od rodziny z pytaniami, jaka kolorystyka ma królować na grobowcu w tym roku, chcą się dostosować. Na cmentarzu wszyscy podziwiają dekoracje. Żeby pochwały były bardziej wiarygodne, trzeba porównać je do sąsiednich grobów. Nasze ładniejsze, tamten grób wygląda tandetnie.
logo
Albo kwiaty naturalne, które szybko więdną, albo sztuczne, które szybko się niszczą. Agencja Gazeta/ Krzysztof Koch

Tłok, wspinaczki, przepychanie

Na cmentarzu panuje tłok, to wie każdy. Cmentarze raczej są ciasne, przestrzeń między grobami tak mała, że stopy trzeba niemal w nią wciskać. Osoby starsze należy wesprzeć ramieniem, chociaż samemu iść nie jest łatwo. Trzeba się wspinać, przeciskać, wślizgiwać. Ludzi tyle, że trudno znaleźć rodzinny grób. Do tego cmentarni sąsiedzi mają pretensje, kiedy przez przypadek, przechodząc obok ich kwatery, trącimy piękny, jaskrawy wieniec.

Katar nabyty

Stanie godzinami na cmentarzu powoduje ból nóg i kręgosłupa. Ale najgorszy jest katar, który z godziny na godzinę robi się coraz bardziej uciążliwy. Pół biedy, kiedy mamy ze sobą zapas chusteczek. W przeciwnym razie musimy korzystać z materiałowej, "eleganckiej" chustki wujka. Od kataru może zakręcić się w głowie, a czeka nas jeszcze slalom między nagrobkami w stronę parkingu, albo przystanku autobusowego.
logo
Trzeba się przeciskać. Agencja Gazeta/ Mateusz Skworczek

Po obiedzie znów na cmentarz

To nie dotyczy wszystkich, raczej tych, którzy Święto Zmarłych traktują naprawdę serio. Od rana do popołudnia znajdujemy się na cmentarzu. Na obiad jedziemy do domu, albo do rodziny. Jeśli mamy pecha albo sami jesteśmy nadgorliwi, nie ominie nas wieczorny spacer po cmentarzu. Przecież jest tak pięknie, znicze tworzą romantyczną łunę, a to miejsce, przedtem takie dynamiczne, staje się spokojne, ludzie są wyciszeni. Albo raczej wykończeni. Poza tym, jak można zostawić rodzinny grobowiec pusty, kiedy na cmentarzu są jeszcze ludzie?

Napisz do autorki: barbara.kaczmarczyk@natemat.pl