Dyskusje na temat udzielenia Grecji drugiej pożyczki ratunkowej trwały aż 14 godzin. Trudno się dziwić, chodziło wszak o 130 mld euro. Ale wśród tych wszystkich wiadomości ze świata wielkiej polityki, zupełnie zagubił się głos zwykłych Greków. Co oni myślą o sytuacji w swoim państwie, kogo za nią winią? Jak widzą swoją przyszłość, czy się boją, czy chcą wyjechać? Jak patrzą na to ich sąsiedzi? Postanowiliśmy ich o to zapytać.
To nie tak miało być. Parę lat temu skończyłem studia i zacząłem pracę w banku, było dobrze. Potem zaczął się jednak kryzys, cięcia, zwolnienia i wylądowałem na bruku. Musiałem wrócić do rodziców, a dla człowieka, który poznał smak samodzielnego życia, to przecież koszmar i porażka. W sezonie znajduje się jakąś drobną pracę, bo turyści, mimo wszystko, ciągle do nas przyjeżdżają. Chociaż nie tak dużo, jak kiedyś. Ale w chłodniejszych miesiącach jest naprawdę ciężko. Wielu moich znajomych, nawet ze studiów, jest w podobnej sytuacji. Brałem udział w paru demonstracjach, także w Atenach. Chciałbym, żebyśmy ogłosili upadłości i wyszli ze strefy euro. Przed 1999 rokiem [wtedy Grecja przyjęła europejską walutę – red.] żyło się tutaj lżej. A przynajmniej tak mówią starsi.
Anastasios, 29, Ateny
Denerwuje mnie to, że Europa patrzy teraz na Greków jak na leniów, którzy lubili szastać forsą. Jest w tym trochę prawdy, ale nie wszystko można sprowadzić do naszego charakteru. Największy błąd popełnialiśmy idąc do urn, bo głosowaliśmy na polityków, którzy obiecywali nam więcej i więcej. Wierzyliśmy, że jest dobrze, że jesteśmy europejską gospodarką, więc z tego korzystaliśmy. Nie słuchaliśmy ostrzeżeń ekonomistów. No i mamy. Ja zastanawiam się nad emigracją, najlepiej do jakiegoś stabilnego kraju, mam dość Grecji. Kilku moich przyjaciół już wyjechało. Czytałem ostatnio w Economist, że Polska ma się nieźle. Trudno nauczyć się waszego języka?
Xenia, 32 lat, Olimpia
Mnie i mężowi udało się póki co zachować pracę. Ja jestem nauczycielką, a on informatykiem. Ale muszę przyznać, że boimy się, zwłaszcza ja, bo sektor publiczny cierpi najbardziej. Przeraża mnie to, co widzę u siebie w szkole: dzieciaki z podstawówki mówią, że jak dorosną, to wyjadą z Grecji i będą szczęśliwe w Anglii lub Niemczech. A jeszcze inne ekscytują się tymi zamieszkami w stolicy i chodzą po korytarzach z szalikami na ustach udając „anarchistów”. To przykre, że dorastają w czasach, w których jest tak mało optymizmu, ze wszystkich stron słychać, że Grecja upadnie. Gdy ja chodziłam do szkoły, to dokoła wszyscy byli zadowoleni i wierzyli, że mamy przed sobą wspaniałą przyszłość. Może nawet za bardzo w to uwierzyliśmy.
Markos, 25 lat, Nikozja, Cypr
Grecy wspierali Cypr pod początku istnienia naszego kraju, a nawet wcześniej. Mamy więc do nich pewną słabość i z całego serca życzymy im jak najlepiej. Niedawno organizowaliśmy nawet zbiórki charytatywne. Warto zauważyć, że z powodu wielu podobieństw i wspólnego języka, Grecy licznie przyjeżdżają teraz na Cypr w poszukiwaniu pracy. Chociaż Cypryjczycy niechętnie otwierają granice, bo to tworzy konkurencję na rynku, do tej pory nie narzekają na ten przypływ imigrantów z Grecji. Wręcz przeciwnie, często pomagają im i oferują jakieś zajęcie. Czytałem ostatnio, że 30 tysięcy Greków znalazło już tu pracę – można sobie wyobrazić, ilu może być takich, którzy jeszcze jej nie znaleźli i nie są zarejestrowani. Rozmawiając z mieszkającymi tu Grekami zauważyłem, że w ogóle nie myślą o powrocie do kraju. Wierzą, że tutaj mają więcej szans niż w Grecji.