Filtr z kolorami francuskiej flagi, tak chętnie udostępnianych na Facebooku, pokazał dwie rzeczy: solidarność z ofiarami krwawych ataków terrorystycznych w Paryżu, ale też wybiórczość w ocenie ważności ludzkiego życia.
Po piątkowych atakach Facebook udostępnił narzędzie, które pozwala nałożyć specjalny filtr na zdjęcie profilowe dzięki czemu każdy mógł zaznaczyć, że w tym ciężkim momencie, solidaryzuje się z paryżanami. Taki gest, chociaż wydaje się być błahy, daje wyraz jedności z Francuzami i tym samym pokazanie agresorom, że naród francuski nie jest odosobniony. Jednak sceptycy już ironizują, że "na pewno" terroryści z ISIS w związku z tak licznymi zmianami zdjęć na Facebooku wycofają się z Europy.
Nie tylko Paryż
W dzień przed zamachem w Paryżu ofiarą islamskich fundamentalistów padł również Liban i Irak. Jak już pisaliśmy w naTemat tylko w czwartek w wyniku ataków bombowych w południowej części Bejrutu zginęło ponad 40 osób, a 200 zostało rannych. Podobnie w Iraku, choć w mniejszej skali, podczas pogrzebu prorządowego bojownika, samobójca zabił 21 osób. Wszystkie zamachy łączy jedno: do ataków przyznało się Państwo Islamskie.
Panika w Europie, o Afryce cisza
Ale jak widać są równi i równiejsi. Łukasz, na swoim profilu na Facebooku uważa wprost, że zmiana barw zdjęcia profilowego to trend i hipokryzja. I trudno mu odmówić racji.
Inni bronią się:"Dla mnie ta flaga to gest solidarności i wyrazy współczucia dla rodzin i przyjaciół ofiar tej masakry. A sprawa zestrzelonego rosyjskiego samolotu to zupełnie inna historia, co nie znaczy, że nie szkoda mi tych ludzi którzy tam zginęli, ale..."
Niestety zawsze jest to ALE. Które może nas rozgrzeszyć przed samym sobą za wybiórczość okazywania zainteresowania i żałoby. Nie widziałam, żeby po katastrofie samolotu ktokolwiek zmienił swoje zdjęcie profilowe na barwy rosyjskiej flagi. Czy życie Europejczyków jest więcej warte?
Oczywiście nikt nie ma wątpliwości, że ludzie mają jak najlepsze intencje i chcą w ten sposób złożyć kondolencje dla niewinnych ofiar zamachu, ale druga strona medalu jest taka, że "płaczemy" wybiórczo.
Przykładem może być masakra w kenijskim kampusie, do której doszło w kwietniu tego roku, która nie odbiła się większym echem wśród internetowych żałobników. Oblężenie kampusu trwało prawie 20 godzin, zginęło 148 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. Bloger Antoine Allen uważa, że "Większość ludzi tego nie udostępnia, bo życie Afrykańczyków jest mniej warte". "Kiedy giną Europejczycy – świat panikuje. Kiedy tysiące ludzi są wciąż masakrowane w Afryce – świat milczy" –czytamy w komentarzach.
O ile można zrozumieć, że "gesty flagowe" są poruszające, to brak zainteresowania dla tysięcy innych bezimiennych ofiar, o które świat się nie upomina, niestety mało kogo porusza.