Państwo Islamskie to nie grupka zapalonych dżihadystów działających w konspiracyjnej kawalerce w wschodnim Berlinie. ISIS to doskonale działająca organizacja łącząca cechy państwa, organizacji międzynarodowej i zorganizowanej grupy przestępczej. Roczny budżet to 2,2 mld dolarów.
Ruchy niepodległościowe, islamistyczne lub terrorystyczne są niemalże "chlebem powszednim" Bliskiego Wschodu. Żadne z nich nie rozrosło się jednak do takiej potęgi jak Państwo Islamskie. Przyczyny tego stanu rzeczy są dwie: doskonale prowadzona propaganda ISIS oraz zbilansowany budżet. Dochody islamistów wziął pod lupę Reuters, polski skrót raportu opracowało Money.pl
W handlu nie ma wrogów
Islamiści sprzedają nawet 40 tys. baryłek (jedna baryłka to ok. 160 l) ropy naftowej dziennie. Co więcej, sprzedają ją również Kurdom i Syryjczykom wiernym Asadowi z którymi walczą. W biznesie nie ma więc miejsca na sympatie i antypatie.
Oprócz ropy jest oczywiście gaz ziemny. Kopaliny i podatki od miejscowej społeczności zapewniają 3/4 budżetu. Eksperci zauważają, że kierunki ekspansji skierowane są na tereny roponośne - tak było zarówno w Syrii, jak i Iraku. Za budżet w kalifacie odpowiada Dowództwo Finansowe, czyli gospodarcze skrzydło ruchu.
Handel ludźmi i organami
ISIS jednak nie jest tylko organizacją parapaństwową. To również militarny twór, który w świecie Zachodu nazwalibyśmy zorganizowaną grupą przestępczą.
Co może robić grupa przestępcza działająca w ramach sztywnych zasad religii? Okazuje się, że ciałkiem sporo. Po zajęciu Mosulu ograbiono bank centralny Iraku, gdzie znajdowało się 425 mln dolarów.
ISIS ściąga też haracze z fabryk cementu i kopalni fosforanów. Większość drobnych rzemieślników lub przedsiębiorców musi płacić organizacji regularny haracz. Podobnie na drogach islamiści ściągają "myto".
Kolejną metodą są porwania dla okupu. Niedawno 12 milionów dolarów otrzymali terroryści za uwolnienie dwóch Włoszek. To była jednak niewygórowana cena, Japończycy za dwóch obywateli zapłacili podobno aż 200 mln.
Prawdziwym źródłem bogactwa dla islamistów są inni ludzie. Często sprzedaje się ich jako żywy towar – niewolników. Dziewczynki do dziewięciu lat kosztują około 165 dolarów, gdy są nastolatkami płaci się 124 dolary, później jeszcze mniej. Podczas zajmowania nowych miejscowości, kobiety są obowiązkowo sprawdzane pod kątem dziewictwa. Taką dziewczynę można łatwo sprzedać lub oddać na "tymczasową żonę" komuś z kierownictwa ISIS.
Powtarza się też proceder z lat 90. i wojny na Bałkanach. Islamiści handlują bowiem ludzkimi organami. Para oczu potrafi kosztować na czarnym rynku 1525 dol., zaś serce nawet 110 tys dolarów.
Rozliczają się dla sponsorów
ISIS za pośrednictwem swych mediów zbiera również darowizny od osób prywatnych. Rocznie jest to 50 mln dolarów. W celu zachęcenia muzułmanów co roku drukowany jest raport inwestorski. Nie odbiega on transparentnością od rozliczeń korporacji notowanych na giełdzie.
W raporcie znajdziemy m.in. szczegóły dotyczące wypłacania mieszkańcom ubezpieczeń społecznych, ocenę służby zdrowia, czy podsumowanie liczby ataków na niewiernych.