Chirurgia plastyczna to coraz lepiej rozwijająca się branża. Jednych bulwersuje, a dla innych jest spełnieniem marzeń. Jedno jest pewne: operacje plastyczne są coraz bardziej popularne i już nikogo nie dziwią. Gabinetów chirurgii plastycznej jest coraz więcej, duża konkurencja wpływa na coraz niższe ceny, a w efekcie coraz więcej osób może sobie pozwolić na spełnienie marzeń o perfekcyjnym wyglądzie.
Wszystko jest dla ludzi, ale we wszystkim trzeba znać umiar. No właśnie, ten umiar. Wpisując w przeglądarkę „operacje plastyczne” wyskakują dziesiątki artykułów, których bohaterami są osoby, które ewidentnie nie potrafią powiedzieć sobie „dość”. Pojawia się coraz więcej przypadków upodabniania się do celebrytów i fikcyjnych postaci.
Chyba wszyscy słyszeli o człowieku, który jest żywym Kenem. Amerykanin, Justin Jedlica dokonał około 100 różnych operacji, które upodobniły go do partnera lalki Barbie. Justin zmienił swój nos, czoło, wstrzyknął sylikon w policzki, usta i pośladki. Niech nikt się nie nabierze, jego imponująca muskulatura również jest sztuczna. Ten sam pomysł na siebie miała Valeria Lukyanova z Ukrainy, która upodobniła się do lalki Barbie. Tak jak Justin Jedlica, przeszła szereg operacji, między innymi usunięcie kilku żeber, by uzyskać idealną talię.
Przeglądając internet natrafimy również na mniej radykalne pomysły, a jednak wciąż zastanawiające. Całe mnóstwo pań, które chcą mieć usta jak Angelina Jolie i panów, którzy chcą być jak Brad Pitt. Kiedy oglądam dokonania chirurgów plastycznych, nasuwa mi się pytanie: dlaczego ludzie robią sobie takie rzeczy?
Odpowiedź jest prosta, żyjemy w czasach, w których wygląd zewnętrzny jest jedną z najważniejszych wartości. Wszyscy o siebie dbają i przywiązują ogromna uwagę do urody. Osoby, które odbiegają od powszechnie uznanego, wzorca piękna są dyskryminowane, a same tracą pewność siebie i poczucie własnej wartości. Nic więc dziwnego w tym, że korzystają z dobrodziejstw współczesnej medycyny, którą mają na wyciągnięcie ręki. A kiedy rozpocznie się swoja przygodę z chirurgiem plastycznym, bardzo łatwo jest popaść w skrajność.
Obsesja na punkcie swojego wyglądu i karykaturalne przemiany to jedna strona medalu. Trzeba pamiętać, że tak naprawdę medycyna estetyczna to taki sam biznes jak każdy inny. Wraz ze wzrostem konkurencji na rynku, pojawiają się również niedoświadczeni „specjaliści”, oszuści i kliniki oszczędzające na produktach. W efekcie, obok dziesiątek stron o osobach, które się do kogoś upodobniły, w wyszukiwarce wyskakują nam dziesiątki stron o nieudanych operacjach plastycznych. Takie sytuacje to prawdziwe dramaty życiowe.
Problem jest tak szeroki, że powstał program telewizyjny o takich przypadkach. Misją programu "Plastyczna fuszerka” jest pomoc osobom, które zostały oszpecone. Na udział w projekcie zgodziło się dwóch, światowej klasy chirurgów plastycznych – dr Terry Dubrow i dr Paul Nassif. Specjaliści pracują z ofiarami najgorszych wpadek plastycznych, zwracając im ich poprzedni wygląd. Program emitowany jest na kanale E!, w każdą niedzielę o 21.00.
Jedną z pacjentek, która zgłosiła się do telewizyjnych chirurgów jest Cassandra. Transseksualna kobieta, która postanowiła, za pomocą operacji plastycznych, upodobnić się do postaci z kreskówki i dziś wygląda jak żywa Jessica Rabbit. Łącznie na wszystkie zmiany w swoim ciele wydała około 200 tysięcy dolarów. Sama mówi, że jedyne co w niej nie jest sztuczne to serce. Problem z jakim zgłosiła się do programu „Plastyczna fuszerka” to utrudnione oddychanie, które pojawiło się po jednej z operacji nosa.