Jeśli jeszcze nie widziałeś tych dwóch filmów, to szczerze zazdroszczę. Wszystkie telewizje trąbią dziś o "Listach do M", które są wątpliwym, ale jednak hitem sezonu. Jeśli jednak naprawdę chcesz obejrzeć w ten weekend obrazy, które mogą wpłynąć na twoje życie i sposób postrzegania świata, wybierz się na "Sól ziemi" lub na "W objęciach węża". A najlepiej na oba.
To filmy dla tych, którzy nie chcą tracić czasu na "coś lekkiego" i "śmiesznego". Dla tych, którzy po wyjściu z kina chcą mieć o czym dyskutować, chcą przeżywać to, co zobaczyli i znaleźć inspirację do zmian w swoim życiu. To wreszcie filmy dla tych, którzy kochają piękne kadry, plenery i nie tanie, ale silne emocje.
Filmy mają kilka wspólnych cech - akcja obu dzieje się na przestrzeni 40 lat. Przede wszystkim jednak nie pokazują w banalny sposób świata, który doskonale znamy, tylko pozwalają nam odkryć coś nowego, nieznanego i zanikającego. Tak naprawdę jednak zjawiska i mechanizmy, które są w nich ukazane, mogą, a przynajmniej powinny, wpłynąć na naszą codzienność. Jest w nich też jedna pułapka - po obejrzeniu w głowie widza może pojawić się wątpliwość, czy za tym jak żyjemy, jak patrzymy na drugiego człowieka i to, czym zajmujemy się zawodowo, kryje się jakikolwiek sens.
"Sól ziemi"
Na ten film trafiłem zupełnie przez przypadek i nie byłem pewien, czy niedzielny wieczór to najlepsza pora na kinowy dokument. Postanowiłem jednak zaryzykować, do czego przekonały mnie gwiazdki na Filmwebie - 8,4. Z taką oceną widzów się nie dyskutuje, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z czarno-białą opowieścią o życiu i pracy fotografa. Tyle tylko, że ten "fotograf" to legenda i ikona współczesnej fotografii - Brazylijczyk Sebastião Salgado.
Obrazy, które zobaczymy w "Soli ziemi", choć często nieruchome, zapadają w pamięci. Widać na nich piękno i cierpienie, stanowiące nieodłączną część ludzkiego życia. Kolejne projekty fotograficzne, które na przestrzeni 40 lat Salgado realizował na całym świecie, to niesamowity obraz ewolucji samego fotografa. Każdy projekt jest konsekwencją wcześniejszych, które odciskają piętno na jego artystycznej wrażliwości.
Wyraz twarzy Salgado, która wyłania się z wykonanych przez niego fotografiach pokazuje, jak wielkim przeżyciem było patrzenie z bliska na całe cierpienie, które udało mu się uwiecznić na zdjęciach. Te autentyczne emocje kłócą się z opiniami, że fotograf zbudował karierę dokumentując właśnie ludzką krzywdę. To, co Salgado pokazał na zdjęciach, trudno opisać inaczej niż ludzkie piekło. Ale nie tylko.
Film pochodzi z 2014 roku, ale właśnie teraz można go zobaczyć między innymi w warszawskiej Kinotece. Reżyserem filmu jest syn fotografa Juliano Ribeiro Salgado oraz Wim Wenders.
Jądro ciemności. „W objęciach węża”
Film Ciro Guerry to opowieść o świecie, którego nie widzimy na co dzień, a większość z nas nie zobaczy go nigdy. Wciąż istnieje, ale jego dni są policzone w związku z ekspansją naszej cywilizacji. Filmowa premiera w Polsce miała miejsce 13 listopada i przynajmniej powinna stanowić jedno z ważniejszych kinowych wydarzeń tego roku. Ten film hipnotyzuje, a przy tym demaskuje najgorsze cechy ludzkiej natury, z chciwością na czele.
Jeśli ktoś ma ochotę, może spojrzeć na ten film jak na przygodówkę. Jeśli ktoś lubi dokument, momentami można ulec wrażeniu, że oglądane wydarzenia dzieją się naprawdę. Film Ciro Guerry to konfrontacja współczesnego człowieka z natury, który w doskonały sposób ukazuje naszą małość. Twórcy robią to tak dobrze, że z kina można wyjść z uczuciem wstydu. Trudno pozbyć się również myśli o tym, jak mało świata widzieliśmy na własne oczy.
Film przedstawia równolegle dwie wyprawy do Amazonii. Niemieckiego etnografa, który dociera do dżungli na początku XX wieku, oraz botanika ze Stanów Zjednoczonych - 40 lat później. Łączy ich wspólny cel - yakruna, czyli "magiczna" roślina o leczniczym, halucynogennym działaniu.
Widz staje się towarzyszem podróży białych, którzy muszą schować do kieszeni wiedzę o świecie, którą zdobywali do tej pory. Ludzie, których napotykają, uczą ich dostrzegać odwieczne, płynące z natury prawdy o świecie. Film powstał na podstawie dzienników Theodora Kocha-Grunberga i Richarda Evansa Schultasa.
Oba obrazy są czarno-białe, choć tak naprawdę pozwalają nam spojrzeć na swój świat w innych niż dotąd barwach. Czarno-białe pozostają natomiast zasady, którymi człowiek powinien kierować się zarówno w kopalni złota Serra Pelada w Brazylii, amazońskiej dżungli, jak i w wielkim mieście.