Kalisz chce być miastem interaktywnym. Prezydent Grzegorz Sapiński ma plan na to, jak poprawić komunikację między Urzędem Miejskim, a mieszkańcami. 5 grudnia każdy, kto chce mieć wpływ na to, co się dzieje, może pobrać na telefon aplikację „Alertownik”.
"Alterownik"
Co to znaczy, że miasto jest interaktywne? – Kiedy rok temu zostałem prezydentem powiedziałem, że będę otwarty na mieszkańców. Oczywiście spotykam się z nimi tradycyjnie, w bardzo otwarty sposób, ale zajmuje mi to dużo czasu, zatem musimy myśleć o innych rozwiązaniach i zaprząc do działania technologię – mówi prezydent Grzegorz Sapiński.
– Często reagowałem na informacje, które do mnie docierały poprzez portal społecznościowy, dlatego od przyszłego roku rozpoczynamy proces wdrożenia monitoringu internetu (co warto nadmienić, jedno z rozwiązań klasy światowej to nasz polska myśl techniczna). Aby zatem mieszkańcy mieli kanał kontaktowy z Urzędem, mówili, co ich denerwuje, co złego dzieje się w mieście, zostaje wprowadzona w życie aplikacja. Dzięki niej kaliszanie będą mogli powiadamiać Ratusz o różnych sytuacjach, a w każdym z wydziałów będzie osoba odpowiedzialna za to, co dalej zrobić z takim komunikatem, żeby doszło do odpowiednich działań – dodaje prezydent.
Urzędnicy z Kalisza będą odpowiadali na wszystkie zgłoszenia w czasie rzeczywistym albo niezwłocznie, najszybciej jak potrafią. Nie może być tak, że mieszkańcy spotykają się z jakimś problemem i nie ma żadnej reakcji. – To jest partycypacja społeczna. Zależy nam na tym, żeby mieszkańcy mieli wpływ na życie miasta. Do takich narzędzi, jak budżet obywatelski, konsultacje społeczne czy inicjatywa lokalna chcemy dodać „Alertownik” – podkreśla Grzegorz Sapiński.
Kaliski Ratusz obserwuje również rozwiązania typu Smart City, które unowocześniają miasto. Kalisz w przyszłości chce aplikować o środki niezbędne do utworzenia systemu informacji w czasie rzeczywistym. Nowej władzy zależy na przynależności do grupy miast interaktywnych. Skąd miasto weźmie środki na unowocześnienie?
Rozwój
Wokół Kalisza powstała aglomeracja kalisko-ostrowska, dzięki temu istnieje możliwość pozyskiwania funduszy w ramach zintegrowanych inwestycji terytorialnych. W ten sposób będą tworzyć się nowoczesne połączenia komunikacyjne, m.in. poprzez linie autobusowe, wraz z infrastrukturą okołoprzystankową, (tablice informujące o połączeniach komunikacyjnych). – W niektórych miastach już tak jest, a my musimy to uzupełnić. Tutaj również bardzo pomocny będzie „Alertownik”, który pozwoli na wymianę informacji natychmiast. To jest właśnie ta zaleta, błyskawiczna reakcja, nie tak, jak w przypadku pisania do urzędu – mówi prezydent.
Za pomocą aplikacji mieszkańcy będą mogli powiadomić Urząd o tym, że w mieście dzieje się coś złego, na co urzędnicy powinni zareagować. Chodzi o sytuacje niebezpieczne, na przykład zerwane linie wysokiego napięcia, pożary, wypadki. Mieszkańcy mogą też informować o tym, co ich denerwuje, ale również chwalić się inicjatywami i wydarzeniami. Poprzez aplikację i system SMS Urząd powiadomi ich o tym, co dzieje się w mieście. Okazuje się, że wprowadzenie takiego systemu do miasta nie jest drogie. Aplikacja jest już gotowa, trzeba tylko wykupić licencję i ją wdrożyć. To nie są duże koszty.
– Na reklamę wydarzeń weekendowych w systemie tradycyjnym musimy zakupić bilbordy, ogłoszenia prasowe, banery internetowe, wydając około 10-20 tysięcy złotych. Dzięki tej aplikacji można to zrobić znacznie taniej, w granicach kilku tysięcy złotych. Z jednej strony jest to zatem bardzo ciekawe, takie „bliskie” narzędzie dla mieszkańca i urzędnika, z drugiej strony pozwala zaoszczędzić czas, no i pieniądze – podkreśla prezydent Kalisza.
Na razie nie wiadomo, jaki będzie odbiór „Alertownika” w Kaliszu, ponieważ aplikacja będzie dostępna 5 grudnia br. Jednak prezydent rozmawiał już na ten temat z ludźmi. Większość uznaje to rozwiązanie za bardzo praktyczne, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych i wyjątkowych.
– Nie będę mówił, że wszyscy na hurra są na tak, ale poczekajmy na otwarcie „Alertownika” i pierwsze praktyczne opinie. Nie ukrywam, będziemy patrzeć na tych, którzy chcą korzystać z informacji, korzystać z miasta, zmieniać miasto wspólnie z nami. Mieszkaniec zaangażowany to największe dobro w mieście. Spróbujemy – przekonuje Grzegorz Sapiński.
Małe wielkie miasto
Kalisz trzeba rozruszać. W mieście działają dwie uczelnie, czyli Wydział Pedagogiczno-Artystyczny Uniwersytetu Adama Mickiewicza i Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa im. Prezydenta Stanisława Wojciechowskiego. Jednak w centrum miasta młodzieży do niedawna było jak na lekarstwo. – Ponieważ nowo utworzone Biuro Promocji i Informacji Miejskiej wykonało wiele działań z zakresu promocji wewnętrznej, mieszkańcy bardziej identyfikują się z miastem. Pragną spędzać wolny czas w centrum. Praktycznie przez cały sezon, od czerwca do października tego roku, w każdy weekend, w centrum miasta było widać ludzi, wypełniały się ogródki gastronomiczne, odbywały koncerty.
Rzeczywiście, mieszkańcy wrócili do miasta i w znacznej mierze byli to młodzi kaliszanie – podkreśla prezydent. Wcześniej panowała opinia, że w Kaliszu nie dzieje się nic. Ratusz zaczął zapraszać ludzi, reklamował imprezy, przekonywał, że warto przychodzić na Rynek i to zaowocowało, słyszy się już wielokrotnie powatrzane głosy, że „starówka żyje”.
Jakim miejscem będzie Kalisz w przyszłości? – Chcemy, żeby było to dobre miejsce do życia. Chcemy współpracować z uczelniami i firmami, by mieszkańcy, planując swoje życie zawodowe, mogli myśleć o przyszłości w tym mieście. Dlatego tak ważna jest wiedza, kształcenie młodych w potrzebnych na naszym rynku specjalizacjach. U nas „problemem” jest pięcioprocentowe bezrobocie. Potrzebujemy rąk do pracy. Musimy szkolić, a także przekwalifikować, pod konkretne zawody. U nas są mocne branże przemysłowe i stąd pomysł na klasy patronackie oraz kształcenie zawodowe. Kalisz zawsze był postrzegany jako miasto kultury, ale to jedna strona medalu, druga – to niezwykła przedsiębiorczość – mówi prezydent.
To stosunkowo nieduże miasto, które ma ponad 100 tysięcy mieszkańców, Filharmonię Kaliską, o której było głośno dzięki prestiżowej nagrodzie Grammy, za płytę „Night in Calisia”, przyznaną Włodkowi Pawlikowi, trębaczowi Randy'emu Breckerowi i Orkiestrze Symfonicznej Filharmonii Kaliskiej pod batutą Adama Klocka. Nagranie powstało w związku z przypadającymi w 2010 roku obchodami 1850-lecia Kalisza.
W mieście jest jedna z najstarszych scen w Polsce, Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego. Odbywają się różnego rodzaju festiwale, chociażby Kaliskie Spotkania Teatralne, Międzynarodowy Festiwal Pianistów Jazzowych, Międzynarodowy Festiwal Muzyczny „Bursztynowy Szlak”.
– Kalisz jest jednym z najstarszych miast w Polsce, z bogatą historią i kulturą z jednej strony i rozwijającym się przemysłem – z drugiej strony. Tutaj znajduje się Firma Pratt & Whitney Kalisz, produkująca części silników lotniczych, tu mieści się Fabryka Winiary Nestle, swą siedzibę ma Grupa Colian, znana między innymi z produktów Goplana i Solidarność, a także Fabryka Comforty, słynna na całym świecie z doskonałej jakości mebli. W strefie inwestycyjnej powstaje siedziba Firmy Zetor Polska.
Zależy nam na tym, żeby mieszkańcy nie wyjeżdżali z miasta, ale chcemy też zapraszać tu specjalistów z innych stron. Potrzebujemy operatorów obrabiarek sterowanych numerycznie, tapicerów, krawców, którzy znajdą u nas pracę. Jak już mówiłem zaczynamy od młodych. Bardzo dobrze układa się współpraca Zespołu Szkół Techniczno-Elektronicznych z Firmą Pratt & Whitney Kalisz, odnośnie kształcenia w zawodach takich, jak technik mechanik i technik mechatronik. Właśnie zostało podpisane porozumienie o utworzeniu w tej szkole klasy patronackiej pod opieką Pratt & Whitney w zawodzie technik mechanik.
Musimy również popracować nad ekologią, ale do tego jest nam potrzebna droga szybkiego ruchu, która zabezpieczy obwodnicę dla miasta i wyprowadzi samochody z centrum. Przez środek kraju biegną dwie drogi krajowe, chcemy dołączyć do S12. W grudniu br. odbędzie się w naszym mieście walne zgromadzenie Stowarzyszenia Jednostek Samorządu Terytorialnego na rzecz Budowy Drogi Ekspresowej S12, zamierzamy wstąpić w jego szeregi, by wreszcie mieć dogodne połączenie ze światem. Namawiamy też do tego sojuszu inne gminy, usytuowane na drodze Nr 12 – podkreśla Grzegorz Sapiński.
Prawdą jest, że Kalisz wyludnia się, ale głównie dlatego, że w poprzednich latach nie było dostosowanych terenów pod budownictwo mieszkaniowe, nastąpiła suburbanizacja. Na granicy miasta powstały osiedla należące już do okolicznych gmin. Miasto jest rozłożone na stosunkowo niewielkim obszarze. Na przykład można mieszkać w gminie podmiejskiej i jednocześnie mieszkać 6 kilometrów od Ratusza.
– Podam konkretny przykład. Jest jezdnia oddzielająca dwa osiedla, ale jedno znajduje się w mieście, a drugie – na wsi. One niczym nie różnią się, natomiast ludzie jednego z nich są mieszkańcami innej miejscowości, tym samym ich podatki wpływają do innej gminnej kasy. Wszyscy, z obydwu osiedli, czują się w zasadzie kaliszanami, ale niestety, dla miasta konsekwencje są takie: część osób wybiera to osiedle na wsi, ale my – jako mieszkańcy Kalisza – utrzymujemy instytucje, które służą wszystkim – wyjaśnia prezydent.
Z jednej strony Kalisz jest miastem o najstarszej pisanej metryce. Według Ptolemeusza liczy sobie ponad osiemnaście i pół wieku jako miejscowość, bo prawa miejskie pochodzą z ok. 1257 r., czyli podobnie jak w Krakowie.
Istnieje hipoteza (przedstawiona przez profesora Andrzeja Buko), według której Piastowie wywodzili się z Kalisza i stąd podbijali inne grody. Mieszkańcy, z jednej strony są dumni z tej spuścizny historycznej, a z drugiej strony mają satysfakcję z tego, co dzieje się w nowoczesnym kaliskim przemyśle. Praktycznie, w co trzecim samolocie na świecie są części wyprodukowane w Kaliszu. Dodam, że to mieszkańcy Kalisza są właścicielami fabryk produkujących m.in. materace dla IKEA, znane kosmetyki do samochodów, dr Marcus, słodycze Solidarności, Goplana, Jutrzenka czy oranżadę Helleny.
– Kalisz to ogromny potencjał ludzki, kulturalny, lokomotywa gospodarcza południowej Wielkopolski. Dlatego reklamowanie Kalisza, wyłącznie jako najstarszego miasta w Polsce może w pewien sposób pozycjonować Kalisz w percepcji odbiorców jako taki prastary, w którym czas płynie wolno. A prawda jest taka, że jesteśmy bardzo prężnym miastem, „dynamitem” lub jak kto woli ukrytym diamentem, tylko musimy odrobić lekcję promowania się wśród mieszkańców Polski i Europy. Ale z tym nie ma problemów, ponieważ co roku odwiedza nas około 300 tysięcy turystów – stwierdza prezydent Grzegorz Sapiński.
Za kilka dni Kalisz będzie mógł pochwalić się tym, że jest miastem interaktywnym, otwartym na bezpośredni dialog z mieszkańcami. A to za sprawą „Alertownika.”