
Już w pierwszych tygodniach po przejęciu władzy nowa ekipa rządząca zachowuje się tak, jakby zakładała, że nigdy już nie przegra żadnych wyborów. Kto ma nieco więcej wiary w zamiłowanie PiS do demokracji, wróży rządzącym co najmniej 4 lata spokojnej kadencji. Jednak Roman Giertych zwraca uwagę, że ekipa Kaczyńskiego może pożegnać się z władzą jeszcze wcześniej niż przed laty. Sąd Najwyższy jeszcze nie potwierdził bowiem, że ostatnie wybory są ważne. I może tego nie uczynić ze względu przez jedną niezrozumiałą kombinację z kampanii wyborczej.
Jarosław Kaczyński uważany jest za politycznego geniusza od dawna, ale dopiero w tym roku udowodnił, jak bardzo na ten tytuł zasługuje. Szerzej nieznanego Andrzeja Dudę brawurowo przeprowadził przez wybory i uczynił prezydentem, a następnie swojemu ugrupowaniu zapewnił wynik, którego żadna partia wcześniej nie uzyskała. Zwieńczył to wszystko podporządkowując sobie całą władzę w Polsce, przy jednoczesnym braku jakiejkolwiek odpowiedzialności.
Choć zmiana władzy następuje szybko po ogłoszeniu wyników przez Państwową Komisję Wyborczą, to ważność wyborów nie jest automatycznie potwierdzona. Rozstrzyga o niej Sąd Najwyższy na podstawie sprawozdania PKW, oraz opinii wydanych w wyników rozpoznania protestów wyborczych w ciągu 90 dniu od dnia wyborów. Jak przypomniał Roman Giertych, w tym roku jednym z czynników branych pod uwagę przez sędziów SN będzie to, czy "fakt, że PiS startował jako komitet, a był koalicją miał wpływ na wynik wyborów".
Pytanie tylko, jakie skutki przyniosłoby takie rozstrzygnięcie? Bez wątpienia twardy elektorat PiS otrzymałby koronny dowód na to, że "układ" zrobi wszystko, by nie dopuścić do ziszczenia się modlitw "Jarosław, Polskę zbaw". W rozmowie z naTemat politolog dr Olgierd Annusewicz ocenia jednak, iż ewentualne zakwestionowanie ważności wyborów przez Sąd Najwyższy sprawiłoby, że w powtórzonym głosowaniu poprawnie zarejestrowana już koalicja Zjednoczonej Prawicy pożegnałaby się z władzą.
Nikt nie powinien się spodziewać, że wówczas poparcie dla PiS spadnie z 37 do 7 proc. Jednak najbardziej prawdopodobne byłoby takie rozstrzygnięcie wyborów, w wyniku którego to ugrupowanie nieco straci, a Nowoczesna i Platforma Obywatelska trochę zyskają. Jeśli powyżej progu znalazłaby się wtedy jeszcze lewica, to pewne, że PiS nie mógłby już rządzić bez koalicjanta. Bardzo możliwe, że powstałaby raczej koalicja bez PiS...
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl
