Reklama.
Sznury autokarów z całej Polski zwiozły w niedzielę sympatyków Prawa i Sprawiedliwości, którzy licznie pokazali poparcie dla kontrowersyjnych, wymagających łamania konstytucji i podstaw demokracji działań obecnej ekipy rządzącej. To jednak nie koniec "maratonu protestów", jaki mamy w ten weekend. Wieczorem rozpoczęła się pikieta pod domem Jarosława Kaczyńskiego, którego opozycja chce w ten sposób potraktować za ostatnie działania tak, jak przez lata za wprowadzenie stanu wojennego traktowany był gen. Wojciech Jaruzelski.
Ta demonstracja do końca przebiegła spokojnie, choć ostatecznie zgromadził się naprawdę duży tłum. Początkowo ludzie mogli przebywać tylko na wyznaczonym chodniku, to z czasem przybyło ich tak wielu, że policja rozszerzyła strefę manifestacji także na żoliborską ulicę.
Po drugiej stronie chodnika zebrali się przedstawiciele „Solidarności” i zwolennicy PiS. Tak mówili organizatorzy demonstracji do kontrmanifestantów: – Tam jest Polska, gdzie wy jesteście. I tu jest Polska, gdzie my jesteśmy. To pan Jarek wmówił nam, że niby tam jest tak, a tu jest śmak. Wszędzie jest Polska i nikt z nas nie odmawiam Wam patriotyzmu.
W wystąpieniach pojawił się także między innymi temat gospodarki i hasła „To Warszawa, nie Budapeszt”. Mowa była o pikującej w dół giełdzie i porównania do sytuacji gospodarczej na Węgrzech.
Przede wszystkim podkreślono jednak, że w ten symboliczny dzień 13 grudnia uczcić trzeba ofiary stanu wojennego. Zapalono świeczki i rozpoczęto minutę ciszy, którą obie strony uszanowały.
- Znajdujemy się w potrzasku "Solidarności". Tego doczekaliśmy się po 25 latach wolności - grzmią organizatorzy manifestacji pod domem Jarosława Kaczyńskiego. Wszystko prze to, iż związkowcy podobno skutecznie zablokowali okoliczne ulice i uniemożliwiają zgęstnienie tłumu pod żoliborską kamienicą prezesa PiS.
Jak relacjonuje dla naTemat Katarzyna Miłkowska, jeszcze przed wprowadzeniem tej blokady na miejsce dotarło sporo nowych demonstrantów. Większość z nich ma w rękach flagi Polski i symbole europejskie, z których kilkanaście dni temu postanowiła zrezygnować nowa władza.
Konkurencyjny protest na Żoliborzu zorganizowali także sympatyzujący z PiS związkowcy z "Solidarności". Jak donosi nasza korespondentka, przekrzykują się oni z przedstawicielami opozycji na hasła takie, jak "tu jest Polska".
Liczba uczestników pikiety pod domem Jarosława Kaczyńskiego nie wzrasta. Ludzi jest tam niewielu. Senne są też na razie nastroje. Najbardziej wymowny jest chyba wiersz Czesława Miłosza "Do polityka" kolportowany wśród zgromadzonych.
Jak donosi nasza reporterka Katarzyna Miłkowska, na kwadrans przed planowanym protestem pod domem Jarosława Kaczyńskiego zgromadziło się naprawdę niewiele potencjalnych demonstrantów. Żoliborz bardzo licznie opanowali tymczasem stołeczni policjanci.
Prezes PiS cieszy się z jego wielkości. Ma on dać ważne wsparcie psychiczne decydentom politycznym jak i ludziom popierającym zmiany. Komentując wczorajszy marsz KOD po raz kolejny powiedział, że "są ludzie, którym w środku gorącego lata da się wmówić, że jest ostra zima".
Wciąż czekamy jednak na oficjalne dane policji. Przypomnijmy, że według niej we wczorajszym pochodzie wzięło udział do 20 000 osób (pomimo wcześniejszych zapewnień ratusza, że było ich 50 000).
Prezes PiS uda się jeszcze z delegacją w skład której wejdą m. in. bohaterzy stanu wojennego złożyć kwiaty pod pomnikiem marszałka Piłsudskiego. Według początkowych planów tam właśnie miał się skończyć marsz.
Kaczyński stwierdził, że Trybunał Konstytucyjny wydaje bezpodstawne wyroki. Uznał instytucję za pełną hipokryzji. PiS chce "dobrego" trybunału. "Są tacy, którzy mówią bronimy demokracji, est jak w 2007 roku – opozycja atakuje bezprecedensowo rząd, (...) to nie są ludzie, którzy mają sprawne głowy. (...)Zagrożenie demokracji było, za rządów Platformy Obywatelskiej". Prezes PiS twierdzi, że mamy do czynienia z oszukiwaniem ludzi, formacja, która rządziła poprzednio dużo bardziej nadużywała demokratycznych reguł. Wyraził przekonanie, że Trybunał zakwestionowałby wiele ustaw jego formacji. Nie dopuściłby do ustawy przeznaczającej 500 zł na dziecko i do obniżenia wieku emerytalnego. Opozycja i TK jego zdaniem nie chcą dopuścić także do uzdrowienia wymiaru sprawiedliwości.
Początkowo marsz miał zakończyć się przed Belwederem. Ratusz podał, że według jego szacunków uczestników manifestacji jest 15 000 (czyli mniej niż w przypadku wczorajszej demonstracji KOD). Prawica nie dowierza tym liczbom
Wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego spowodowało iż po raz kolejny rozgorzała na społecznościówkach dyskusja o dzieleniu Polaków na gorszych i lepszych. Prawicowcy mówią o czerwonej pajęczynie i siebie jako "prawdziwych Polakach". Niektórzy mają już dość tej wojny polsko-polskiej.
Takie są najnowsze dane pochodzące od policji. Wygląda więc na to, że szacunki ratusza były jednak znacznie zawyżone. Wciąż nie wiemy jak liczny jest dzisiejszy marsz.
Zwraca się uwagę na to, że Kaczyński stwierdził, że rok 2015 jest tak samo ważny, jak był 1989. Po raz kolejny pojawiły się głosy o dyktatorskich zapędach prezesa. Komentatorzy są zaniepokojeni tym z jaką łatwością Kaczyński o części Polaków mówi jako o "obcych". Z jednej strony mówi on o wspólnocie, z drugiej w tym samym zdaniu dzieli Polaków na tych z lepszego i gorszego sortu.
Prezes PiS: "Solidarność była być może największym ruchem w dziejach". To ona budowała naszą wiarę, że jesteśmy wspólnotą, jej dziedzictwo jest wieczne. Zdaniem Kaczyńskiego Solidarność została odrzucona po 1989 roku. Jego formacja teraz buduje naprawdę wolną Polskę. Prezes wzywa do mobilizacji, ponieważ prawdziwi spadkobiercy Solidarności inaczej nie odniosą zwycięstwa. Padają okrzyki "damy radę!". Kaczyński twierdzi, że pomimo wygranych wyborów odmawia się jego partii prawa do przebudowywania kraju. Dlatego wzywa popierających go ludzi do stania za nim. Siły przeciwstawiające się jego pomysłom uważa za wywodzące się z PRL-u, zaprzedane obcym.
Legenda Solidarności powiedziała, że cały czas trwa walka o wolność "historia się powtarza od 70 lat trwa walka o te same cele,o które trwa dzisiaj. Jeszcze nie wygraliśmy, naszą rzeczą jest wygrać".
Redaktor naczelny "Gazety Polskiej"; "To wy stanowicie o tym co jest legalne". Sakiewicz pozwolił sobie na uwagę, że KOR nie znaczyło Komitet Obrony Rzeplińskiego (obecny prezes Trybunału Konstytucyjnego". Jego zdaniem Solidarność zwyciężyła, a obecna ekipa doprowadza zmiany przezeń rozpoczęte do końca.
W komentarzach w mediach społecznościowych pojawiają się uwagi, że rządząca partia zbyt wiele uwagi w swojej wizji państwa poświęca przeszłości.
W kilki punktach stolicy pojawiły się inscenizacje, mające przypomnieć wydarzenia stanu wojennego.
Interesujące słowa wypowiedział ks. Andrzej Kapucyn "wolności nie zdobywa się tylko raz, ale trzeba za każdym razem o nią zadbać". Następnie rozpoczął modlitwy.
To jeden z najbardziej znanych bohaterów opozycji antykomunistycznej. Od wielu lat jest związany ze środowiskami kojarzonymi z PiS-em i często wspiera tę formację swoja osobą.
Wymieniane są nazwiska osób które zginęły w stanie wojennym, uważanych za bohaterów opozycji. Każdemu wymienionemu nazwisku towarzyszą słowa "zginął za wolną Polskę".
Aktorka, która była działaczką antykomunistyczną i współpracowała z ks. Jerzym Popiełuszką. Zaczęła swe krótkie wystąpienie od cytatu wzywającego ludzi do powstania przeciw niesprawiedliwościom.
"Zapraszamy naszego lidera", takimi słowami przywitano Jarosława Kaczyńskiego. Jego przemówienie planowane jest na godz. 13.30. W tej chwili odśpiewywany jest hymn. Nastroje są mocno patriotyczne.
Beata Szydło stwierdziła, że zbyt mało mówimy o Annie Walentynowicz, jednej z bohaterek stanu wojennego. Jej zdaniem powinniśmy wyciągać wnioski z jej postawy. premier sugeruje także, by się zastanowić, "czy postulaty Solidarności nie umknęły nam w codziennym, zabieganym życiu".
Wiele z nich zaopatrzona jest w biało czerwone flagi. Niektórzy się zastanawiają, czy niesprzyjająca pogoda nie wpłynie negatywnie na ostateczną liczbę uczestników. W okolicach placu pojawiają się jednak ciągle nowe autobusy z sympatykami PiS.
W ramach marszu padają porównania do mobilizacji części węgierskiego społeczeństwa przez Viktora Orbana, któremu wielu obserwatorów zarzuca dyktatorskie zapędy.
V marsz Wolności i Solidarności rozpocznie się o 13 w Warszawie na placu pl. Trzech Krzyży, przy pomniku Wincentego Witosa. Tu będzie miał miejsce Apel Pamięci, swoje przemówienie wygłosi także Jarosław Kaczyński. Następnie uczestnicy przemaszerują pod Belweder, gdzie zostaną złożone kwiaty pod pomnikiem marszałka Józefa Piłsudskiego. Jak zapowiedzieli wcześniej przedstawiciele PiS cały marsz ma być wyrazem poparcia dla zmian przeprowadzanych przez PiS. Wydarzenie odbywa się w 34 rocznice wprowadzenia stanu wojennego.