Jarosław Kaczyński wie jak się mścić. Za karę chce zesłać Trybunał Konstytucyjny poza Warszawę. To oczywiście nie jest najważniejsza zmiana, ale pokazuje podejście prezesa do Trybunału. Poza tym, umożliwia PiS-owi zablokowanie prac Trybunału nad ustawami, które realizują program partii, ale niekoniecznie są zgodne z Konstytucją.
Prawo i Sprawiedliwość, a właściwie Jarosław Kaczyński, uznają chyba, że jeśli pokażą jakiś projekt ustawy w nocy lub w nocy go przegłosują, raban będzie mniejszy. A protesty są pewne, jeśli pod głosowanie trafia taki projekt, jak ten zmieniający zasady działania Trybunału Konstytucyjnego opisane w ustawie z czerwca 2015 roku.
Został on zarejestrowany w sejmowym systemie po godzinie 22 we wtorek, a już w środę rano mają się nim zająć posłowie. Początkowo nie była też dostępna wersja elektroniczna dokumentu, ale po kilkunastu minutach się pojawił (dokument dostępny tutaj) .
Z punktu widzenia PiS to zrozumiałe – projekt jest tak skandaliczny, że partia chce dać opozycji jak najmniej czasu na zapoznanie się z dokumentami. Co zakładają zmiany, przygotowane przez dobrze znanego kawalera Brązowego Medalu Zasługi dla PRL Stanisława Piotrowskiego? Przede wszystkim umożliwiają Prawu i Sprawiedliwości blokowanie prac Trybunału.
1. Blokada
Po piątkowej zapowiedzi prezesa Kaczyńskiego, że jeszcze przed końcem roku PiS przeprowadzi "ustawę naprawczą", spodziewano się nawet zakończenia kadencji wszystkich sędziów i wybrania zupełnie nowego Trybunału Konstytucyjnego. Ale to niepotrzebne. Wszystko dzięki wprowadzeniu zapisu, że orzeczenia może wydawać tylko pełen skład, określony jako co najmniej 13 sędziów.
To oznacza, że jeśli Trybunał będzie chciał zbadać konstytucyjność obniżenia wieku emerytalnego lub programu 500 plus sędziowie wybrani przez PiS mogą wyłączyć się z orzekania i uniemożliwić swoim kolegom pracę. Dotychczas Trybunał orzekał w składzie trzech lub pięciu osób, a w wyjątkowych przypadkach co najmniej dziewięciu.
2. Paraliż
Ale nawet jeśli sędziowie nie będą mogli znaleźć powodu, by wyłączyć się z prac Trybunału, a tym samym uniemożliwić zbadanie konstytucyjności ustawy, nie pokrzyżuje planów PiS. Bo o ile dzisiaj Trybunał podejmuje decyzje zwykłą większością głosów, o tyle według nowej ustawy będzie to robił większością 2/3 głosów.
A to oznacza nic innego, jak tylko możliwość blokowania decyzji. Obserwować to będziemy pewnie głównie w przypadku kontrowersyjnych ustaw, gdzie kwestia zgodności z konstytucją lub jej braku nie będzie tak oczywista. A jeśli Trybunał nie uzna, że jakaś ustawa (lub jej fragmenty) jest niezgodna z konstytucją, będzie ona nadal obowiązywała. W takim kształcie, w jakim przyjęła ją większość PiS i podpisał Andrzej Duda.
3. Wycięcie Dudy
Nowa ustawa o Trybunale wyłącza prezydenta z procesu wyboru i zaprzysiężenia sędziów. Od teraz będą oni składali ślubowanie przed Marszałkiem Sejmu. Z jednej strony politycy PiS będą mogli uzasadniać, że wykonują tym samym ostatnie orzeczenie Trybunału, który wskazał, że prezydent nie może mieć prawa do blokowania kandydatur sędziów, bo ich wybór to wyłączna kompetencja Sejmu. Ale PiS zapomina, że Marszałek Sejmu to nie Sejm, więc także on nie będzie mógł odmówić przyjęcia ślubowania wybranych sędziów. Co zabawne, w uzasadnieniu PiS zauważa, że tak było w pierwotnym kształcie ustawy o Trybunale z 1985 roku. To kolejny dowód, że Stanisław Piotrowicz czuje sentyment do poprzedniej epoki.
Należy też zwrócić uwagę na wyłączenie z procesu Andrzeja Dudy, bo to przecież on przez najbliższe 4,5 roku będzie prezydentem. Wydaje się, że Jarosław Kaczyński chce tym zminimalizować groźbę robienia przez Dudę problemów przy wyborze kolejnych sędziów. Nad Marszałkiem Sejmu prezes ma większą władzę, niż nad prezydentem – może go odwołać w każdej chwili. Czyżby Duda zaczynał się buntować?
4. Restart
Jarosław Kaczyński wciska wielki przycisk "RESET". Dzisiaj w Trybunale Konstytucyjnym toczy się kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset postępowań, które mają już przydzielone swoje składy orzekające. Dlatego nowelizacją PiS chce zapewnić sobie wpływ na wszystkie te sprawy.
Jak? Po prostu nakazując wyrzucenie rezultatów dotychczasowych prac do kosza i rozpoczęcie spraw na nowo. To oznacza, że przez kilka tygodni, a może i miesięcy Trybunał nie wyda żadnego orzeczenia, bo nowi sędziowie będą musieli zapoznać się z materiałami. Poza tym fakt, że teraz każdy sędzie będzie musiał zapoznać się z każdą sprawą spowoduje, że tempo pracy Trybunału, które i tak nie jest zadowalające, spadnie.
5. Eksmisja
Nowelizacja usuwa też kilka artykułów ustawy. Chodzi między innymi o ten, który mówi, że siedzibą Trybunału jest Warszawa. Projekt nie przewiduje dla tej instytucji nowej siedziby, ale jej uzasadnienie zapowiada, że konkretna siedziba pojawi się w przyszłej nowej ustawie (ta to tylko nowelizacja ustawy z czerwca 2015 roku).
Ta zmiana, z pozoru nieistotna, wydaje się mieć na celu nic innego, jak tylko pognębienie krnąbrnych sędziów. Pogrożenie im palcem, że jeśli nie będą grzeczni, to władza każe im dojeżdżać pociągiem do Białegostoku albo innego miasta, gdzie trudno się dostać.
6. Immunitet
PiS sprytnym wybiegiem chce też zapewnić wybranej przez siebie piątce nietykalność. Dotychczas Trybunał Konstytucyjny sądził swoich członków nie tylko za przewinienia popełnione podczas sprawowania urzędu, ale także sprzed jego objęcia. Chodzi m.in. o nieetyczne zachowanie czy czyny kwestionujące jego bezstronność. Na tej podstawie wybrani w poprzednich latach sędziowie mogliby spróbować dzisiaj skazać swoich nowych kolegów.
Mają na to 30 dni, bo takie vacatio legis przewidziano. Ale nawet jeśli Trybunał zdecydowałby się na coś takiego, PiS przygotowało swoim sędziom furtkę. Dotychczas sędziom skazanym dyscyplinarnie nie przysługiwała skarga kasacyjna. Teraz będzie inaczej: jak każdy skazany będą mogli się odwołać do Sądu Najwyższego.
7. Uderzyć w Rzeplińskiego
W ostatnich tygodniach na jednego z głównych wrogów publicznych prawicy wyrósł Andrzej Rzepliński, obecny prezes Trybunału Konstytucyjnego. I będzie nim jeszcze do 18 grudnia 2016 roku, a więc pełne 12 miesięcy. Dlatego zanim Andrzej Duda będzie mógł wybrać spośród dwóch zaproponowanych przez Trybunał kandydatów nowego prezesa, PiS zadbało o możliwie dalekie zmniejszenie władzy Andrzeja Rzeplińskiego.
Dlatego nowelizacja usuwa z ustawy kilka punktów, które pozostawiają sprawy do rozstrzygnięcia prezesa Trybunału. Oznacza to, że zostają one albo na twardo zdefiniowane w ustawie, albo będą podejmowane przez Trybunał. A to daje pięciu nowym sędziom możliwość zablokowania wszelkich decyzji, które w jakiś sposób by w nich uderzały.
Prawo i Sprawiedliwość udowadnia, że na drodze do celu nie zważa na nic. Jest jak walec. Jeśli pojawiają się przeszkody, których nie może przejechać, robi wszystko, by je osłabić. Nowelizacja ustawy, która zapewne zostanie wśród krzyków opozycji przyjęta na tym posiedzeniu Sejmu to tylko kolejny krok. Nie ostatni, bo przecież na początku nowego roku ma się pojawić projekt zmian w konstytucji.