– Polskimi mediami rządzą dziś bracia Kurscy – czytamy na Twitterze. Od czasów współwładzy braci Kaczyńskich, nie było w Polsce bardziej wpływowego rodzeństwa. I tak jak Kaczyńscy, choć z zupełnie innych powodów, Jacek i Jarosław Kurscy są braćmi "tragicznymi", od lat balansując między braterstwem a ideologicznymi różnicami.
– Rodzina ma taką siłę, że to te relacje są silniejsze od polityki – stwierdziła w jednym z wywiadów matka Kurskich Anna. Była senator PiS mówiła w 2008 roku, że jej synowie wyrośli już z "awantur". Te zaś dotyczyły przede wszystkim prezydenta Lecha Wałęsy (którego rzecznikiem był niegdyś Jarosław) i braci Kaczyńskich, do których politycy mają odmienny stosunek. Ich różnice w poglądach są tak duże, że bracia przez kilkanaście lat pozostawali w nie najlepszych stosunkach. Teraz ta "zimna wojna" może powrócić.
Trzy lata młodszy - Jacek, stwierdził niegdyś w rozmowie z Małgorzatą Domagalik, że lepiej być młodszym dzieckiem niż starszym, choć to on musiał w dzieciństwie "donosić" ubrania po bracie. – Jarek częściej ode mnie wypowiadał się na ten temat. Mówił, że nie był misiem, że gdy się urodziłem, to zaczęło to dla niego być problemem. On miał gorzej, ja lepiej – wspominał dzisiejszy prezes TVP.
Zdrowy dystans
Dziś to Jarosław przekonuje, że jest tym "lepszym" Kurskim, choć nie do końca tak to wyglądało. Narodziny Jacka miały być dla niego "szokiem". Wkrótce po nich zaczął się jąkać. Matka wspomina go jako to "trudniejsze" dziecko, które nocami płakało i do którego trzeba było wstawać i go pocieszać. Ta tendencja utrzymywała się przez lata - Jarosław miał być bardziej wrażliwy, a Jacek - przebojowy.
Nie oznacza to jednak, że starszy Kurski nie docenia swojego brata. Przeciwnie. Podkreśla jego "wybitną inteligencję", którą nazywa darem od Boga. Dostrzega też jego "wilczy instynkt medialny", który jego zdaniem powinien wykorzystać jako PR-owiec. Zdaniem brata, Jacek Kurski po prostu wie co zrobić, aby partia wygrała wybory. – Mój brat to świetny facet, ale nie najlepszy polityk – mówił kilka lat temu.
Bracia Kurscy przez ostatnie lata nieźle radzili sobie z trudną sytuacją, w którą wplatały ich zmieniające się politycznie losy kraju. Pomagały im w tym dobre zwyczaje, by nie mieszać spraw politycznych z rodzinnymi. Od jednego z trójmiejskich polików słyszę, że na spotkaniach rodzinnych obowiązuje u Kurskich zakaz rozmów o polityce. Temat ten bywa poruszany jedynie w żartach. Inną zasadą jest, że Jarosław podobno nie czyta przed drukiem tekstów w "Gazecie Wyborczej", które dotyczyłyby jego brata. Ale tę zasadę "neutralności" złamał w miniony weekend Jarosław Kurski, publicznie obrażając "bulteriera PiS".
W czasie demonstracji Komitetu Obrony Demokracji Jarosław powiedział do tłumu, że "nie wszyscy Kurscy są do kitu". Pierwszy zastępca Adama Michnika wystąpił przeciw młodszemu bratu. To zdanie nie uszło uwadze komentatorów, którzy mówią dziś, że przejdzie ono do historii. Dopytywany przez dziennikarzy Jarosław Kurski nie chciał dalej wypowiadać się na temat brata. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że to inny Jarosław jest dzisiaj bliższy nowemu prezesowi TVP.
– Tam, gdzie między braćmi w polityce nie specjalnych różnic, tam jest po prostu nudno – mówi politolog dr Wojciech Jabłoński. Jako przykład podaje choćby braci Kaczyńskich czy Karnowskich, którzy wyznają te same poglądy. – Tu przynajmniej coś iskrzy – mówi politolog.
Kurscy zawsze będą braćmi
Matka braci Kurskich stwierdziła w jednym z wywiadów, że "Jacuś by przeżywał, gdyby wiedział, że Jarek na niego nie zagłosuje". Co innego twierdził jednak sam zainteresowany.
Kurscy zawsze będą braćmi, ale jak zauważa dr Wojciech Jabłoński, w tak gorącym okresie politycznym jak obecnie, wątki które ich różnią będą coraz częściej dostrzegalne. – Teraz jest czas czyszczenia mediów przez PiS. Ale nie sądzę, abyśmy mieli do czynienia z romantyczną historią, żeby bracia wyzwali się na pojedynek i obaj w tym pojedynku zginęli – mówi politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Są płaszczyzny, na których różnice między braćmi tracą na znaczeniu. Jedną z nich jest muzyka i zamiłowanie do gitary. Po śmierci Jacka Kaczmarskiego w "Gazecie Wyborczej" ukazał się tekst wspomnieniowy o artyście, podpisany przez obu braci. Była to jedyna w ostatnich latach rzecz, którą zrobili wspólnie.
Napisali w nim o Kaczmarskim, że "mimo cierpień Jacek potrafił pogodzić rolę narodowego barda i wysublimowanego poety, choć nieraz widzieliśmy u niego z tego powodu rozpacz". Oby i oni, w tak mocno podzielonej dziś Polsce, potrafili umieć pogodzić polityczno-zawodowe role, z tymi rodzinnymi. Jak widać, będzie to coraz trudniejsze.
Nie będę go pytał przed wyborami, na kogo głosuje, bo nie chcę zburzyć normalizacji między nami. Wiem, że on się boi PiS. Nie będę miał pretensji, jeśli na mnie nie zagłosuje. W tych wyborach jego głos nie jest mi potrzebny. Czytaj więcej