Grzegorz Schetyna coraz częściej powtarza, że jednym z głównych elementów w marszu Platformy Obywatelskiej po przywództwo na opozycji będzie "odbicie Kościoła" i wejście z nim w sojusz. Czy jego pomysł ma szansę na realizację? Na razie szczegółów brak, a odbicie Kościoła PiS-owi będzie trudne, bo dzisiaj dominuje w nim grupa konserwatywna, łączona z Toruniem.
Radość konserwatystów
W słowach jedynego kandydata na szefa PO czuć gorycz. Są zarazem stanowczym wezwaniem i nakreślają strategię partii na najbliższy czas. Senator z prawego skrzydła Platformy Jan Filip Libicki nową koncepcję Grzegorza Schetyny przyjmuje bardzo ciepło. Na razie jednak trwa wykuwanie jej szczegółów. Niemniej zaznacza, że na pewno nie będzie to oznaczało żadnej instytucjonalnej więzi z Kościołem, jak to ma miejsce – w jego ocenie – w przypadku partii Kaczyńskiego. – Nie będzie brania udziału w uroczystościach kościelnych w takim stylu, jak robi to PiS – zaznacza polityk.
Libicki zauważa, że stosunki PO z Kościołem pogorszyły się przez próbę forsowania pewnych kwestii światopoglądowych. – Chciałbym, żeby w tych sprawach panowała rzeczywista wolność parlamentarzystów w głosowaniu, a nie zawsze tak było. Kościół mógł mieć wrażenie, że pewne pomysły były forsowane – i nie był tu w błędzie. Mógł je odczytywać, jako skierowane przeciwko sobie. Być może nie byłoby w ogóle kryzysu na linii Platforma-Kościół, gdyby członkowie partii w każdym takim przypadku mogli się zawsze kierować wyłącznie własną wolą – mówi parlamentarzysta.
Coś poszło nie tak?
Politolog, prof. Uniwersytetu Warszawskiego, Rafał Chwedoruk zauważa – Siłą Platformy było to, że potrafiła "grać na różnych fortepianach", potrafiła dotrzeć do mocno zróżnicowanych środowisk. PiS po Smoleńsku przyjął formułę mocno zamkniętą, konserwatywną. To zamknęło Platformie drogę na prawo. Aby rozszerzyć poparcie poszła więc po wyborców lewicowych. Atrofia Ruchu Palikota tym bardziej ją do tego zachęcała. Partia więc coraz częściej wybijała klawisze światopoglądowe, postulaty liberalne w swoim charakterze, do których Kościół odnosił się niechętnie. Ten krok zakończył się jednak fiaskiem. Jak się okazało, wyborców nie interesowały w tym stopniu kwestie światopoglądu, przysłoniła je gospodarka – mówi politolog.
Chwedoruk stwierdza, że Schetyna uznał wojnę światopoglądową za bezsensowną. – Wierzy on, że PO odzyska dawne miejsce i nie musi przy tym zejść na pozycje mocno liberalne. Formacja będzie chciała znaleźć się w środku – pomiędzy .Nowoczesną i PiS-em, spychając na lewo Petru. Schetyna jest jednym z nielicznych polityków w PO myślących strategicznie – podkreśla ekspert.
Politolog dodaje przy tym: – Rozważna partia, która chciałaby w Polsce zyskać władzę nie może być antyklerykalna. W Polsce, podobnie jak w Irlandii nie doszło do laicyzacji życia, tylko do prywatyzacji życia. Biegun przeciwny do konserwatywnego stanowią nie antyklerykałowie, tylko biegun modernizacyjno-prozachodni – mówi Chwedoruk.
Czego się możemy spodziewać w praktyce?
Nasuwają się więc jako dość oczywiste wnioski, że Platforma będzie przede wszystkim unikała wszelkich skrajnych, radykalnych wypowiedzi. Raczej nie usłyszymy w najbliższym czasie pomysłów odnoszących się do związków partnerskich, in vitro, czy aborcji. A jeśli już to na pewno nie będą one szły w stronę liberalizacji obecnego prawa. Senator Libicki może się mylić co do tego, że w jego formacji zapanuje swoboda głosowania jedynie podług własnej woli. Teraz to "zbyt nowocześni" światopoglądowo parlamentarzyści mogą znaleźć się pod presją.
"Po co to komu?"
Znawca spraw Kościoła, publicysta "Polityki", Adam Szostkiewicz ocenia pomysły Grzegorza Schetyny bardzo krytycznie – To wypowiedź dla mediów, w tym nie ma treści – ocenia dziennikarz. – Jest dzisiaj jakiś Kościół Łagiewnicki? Ja takiego nie widzę. Kościół toruński nadaje dzisiaj ton. Z nim się dogada Platforma? Kościół "radiomaryjny" nie jest do tego chętny. Po co to komu? Nikt tego nie bierze na poważnie – zauważa publicysta.
Szostkiewicz widzi w tym wolę powrotu do odgrywania roli umiarkowanej prawicy. Twierdzi, że wyborcy mogą w tym widzieć chęć "odgrzewania kotleta", przejaw słabości formacji – Nie widzę sensu w drugim PiS-ie. To nie umieszcza jej w centrum, tylko przesuwa na prawo. Jakim cudem miałaby Platforma na tym zyskać? Wypowiedź Schetyny jest nieprzemyślana i szkodliwa – dodaje dziennikarz.
Naiwny Schetyna?
Dr hab. Paweł Borecki, specjalista od prawa wyznaniowego z Uniwersytetu Warszawskiego twierdzi, że gdy słyszy o pomyśle Schetyny "ogarnia go pusty śmiech". Jak zauważa – Jego plan jest nierealny. Przecenia możliwości swojej partii. Kościół się liczy tylko z silnymi partnerami, nie zrobi teraz nic, by poprzeć opozycję. Jest teraz zainteresowany skonsumowaniem owoców mariażu z PiS – zauważa mój rozmówca.
Borecki ubolewa nad zaangażowaniem Kościoła w grę polityczną, dostrzega przy tym wyrachowanie zarówno kandydata na przewodniczącego Platformy, jak i episkopatu – Schetyna traktuje Kościół jako siłę polityczną. Jego podejście jest bardzo pragmatyczne. Polityk PO instrumentalizuje tę instytucję. Jego formacja nie dysponuje jednak niczym, co by mogła Kościołowi dać – zauważa.
Przytacza przy tym rzeczy, które episkopat temu ugrupowaniu nie zapomni – Likwidacja Komisji Majątkowej, in vitro, powołanie Adama Bodnara na stanowisko rzecznika praw obywatelskich. PO straciła dla Kościoła wiarygodność. Schetyna spóźnił się o jakieś 2 lata. Ten lub inny biskup być może spotka się z ludźmi tej formacji, ale nic z tego nie wyniknie – dodaje ekspert.
W konkluzji Borecki zauważa, że Schetyna nie jest po prostu w stanie przebić oferty Kaczynskiego – PiS da Kościołowi więcej w warstwie symbolicznej i finansowej. Nie ma sensu dla tej instytucji wiązanie się z kimś, kto traci siły. A już zwłaszcza sprawy takie jak organizacja Światowych Dni Młodzieży trzymają tę instytucję przy PiS. Przecież episkopat nie jest w stanie ich przeprowadzić bez organizacyjnej i finansowej pomocy państwa. Rządząca formacja może także dać więcej mu w przyszłości: dokończenie budowy Świątyni Opatrzności Bożej, usunięcie alternatywy dla religii w szkołach, zwiększenie (intratnych finansowo) etatów duszpasterzy w służbach – zauważa ekspert.
Szczęśliwej drogi...
Schetyna wraz ze swą formacją znalazł się więc w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Jego pomysł z pragmatycznego punktu widzenia może wydawać się trafny. Nie lada wyzwaniem będzie jednak jego urzeczywistnienie. Czy da radę? To sprawny polityk, więc nie jest wcale przesądzone, że nie. Ale na pewno naprawa relacji z Kościołem to będzie jedno z najtrudniejszych wyzwań nowego szefa PO.
Napisz do autora: manuel.langer@natemat.pl
Reklama.
Grzegorz Schetyna
za: TVN 24
Musimy wrócić do rozmowy z Kościołem, źle się stało, że w ostatnim czasie staliśmy się takim czarnym ludem. Platforma nie była rozpieszczana przez Kościół.Czytaj więcej