Globalny kryzys finansowy zatrząsł bankami. Choć od upadku Lehman Brothers, instytucji, która zapoczątkowała spiralę wydarzeń prowadzącą do kryzysu, mija w tym roku 8 lat, wstrząsom w świecie finansów nie ma końca.
Tyle że teraz wstrząsy nie wynikają z utraty płynności na rynkach czy słabości instytucji finansowych, ale raczej z tego, że mnożą się nowi aktorzy chcący wejść w świat tradycyjnie zastrzeżony dla banków. Facebook, Twitter czy Google jako instytucje finansowe? To nie science fiction. Wszyscy trzej giganci podjęli już próby wejścia ten świat. Nowa wirtualna waluta, która nie przynależy do żadnego kraju czy instytucji? Także nie science fiction. I nie mówimy tu tylko o Bitcoinie. Okazuje się, że obecnie na świecie funkcjonuje co najmniej 20 alternatywnych kryptowalut.
W pogoni za regulacjami
Jak regulować te zmiany? Jak firmy fintech zmieniają funkcjonowanie tradycyjnych instytucji finansowych? Czy starzy aktorzy na rynkach finansowych są gotowi oddać pola nowym, agresywnym konkurentom? Na tymi zagadnieniami dyskutowali uczestnicy panelu „Bezpieczeństwo globalnych finansów w przyszłości", prowadzonego przez Johna Micklethwaita, redaktora naczelnego Bloomberg News. W panelu zasiedli: Brian T. Moynihan, prezes Bank of America, Stephen A. Schwarzman, prezes Blackstone Group, Min Zhu, wicedyrektor Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), Jeroen Dijsselbloem, były minister finansów Holandii i przewodniczący Europejskiego Mechanizmu Stabilności (ESM) oraz Bill Winters, prezes brytyjskiego banku Standard Chartered.
– Świat finansów się zmienia, a co na to instytucje regulujące działalność branży? – rozpoczął dyskusję John Micklethwait. – Nie nadążają, ale tego można się było spodziewać – odparł Brian T. Moynihan, który kieruje jednym z największych banków na świecie (depozyty BOA przekraczają 1,1 tryliarda dolarów). – Fakt, że każdy może wziąć do ręki smartfon i z jego poziomu korzystać z usług finansowych to ogromna zmiana. Regulatorom finansowym zajmie dużo czasu, żeby w pełni tę zmianę i jej konsekwencje zrozumieć – dodał.
Regulatorzy nigdy nie powinni być na czele wydarzeń. Powinni podążać za zmianami tak blisko i szybko, jak się da, ale nie kształtować ich – stwierdził Jeroen Dijsselbloem, który stoi na czele ESM, istniejącej od 2012 r. organizacji międzyrządowej, której mandatem jest przywracanie stabilności finansowej gospodarek strefy euro. – Fintech w Europie rozwija się niezwykle szybko, regulatorzy starają się nadążyć i w pełni zrozumieć zagadnienie. Nie chcemy przecież przesadzić z regulacjami, zanim je w pełni zrozumiemy – dodał Dijsselbloem.
Konkurenci potrzebni od zaraz
Czy fintech i zmiany związane z pojawieniem się nowych, pozabankowych graczy jest problemem zdaniem Dijsselbloema? – Nie. Potrzebujemy więcej konkurencji, potrzeba większej ilości instytucji, bo zdolności do absorpcji szoków – na rynkach finansowych w Europie – są wciąż za małe. Nie chciałbym np., żeby rynki kapitałowe, w szczególności jeśli chodzi o finansowanie małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP), działały tak jak dawniej – odparł.
Co na to tradycyjne banki? Najwięksi gracze wydają na potęgę, by nadążyć za rosnącą konkurencją ze strony fintechu. – Wydajemy ponad 3 miliardy dolarów rocznie na nowe technologie – powiedział Moyniham. – Ale nie są to wydatki wyłącznie na rozwiązania z zakresu fintech, ale także na zabezpieczenia – dodał.
Kwestie związane z bezpieczeństwem transferów pieniężnych sprawiają, że banki, choć ich rola się zmienia dalej będą funkcjonować, stwierdził Bill Winters, ze Standard Chartered. – Gdy zabraknie prądu przez godzinę, świat się dalej kręci. Ale co, gdyby nagle przez godzinę nie dało się transferować pieniędzy? – zapytał retorycznie.
Na świecie pojawiają się nowe rozwiązania z zakresu fintech, ale co ważne, często wchodzą one wcześniej i szybciej w krajach rozwijających się, a nie rozwiniętych. Na to zjawisko zwrócił uwagę Min Zhu z MFW. – Spójrzmy na przykład na Afrykę. Setki milionów osób korzysta z usług w systemach pozabankowych – powiedział Zhu.
Od czasu globalnego kryzysu finansowego rynki wschodzące odgrywają także większą rolę w świecie regulacji. Na to z kolei zwrócił uwagę Bill Winters, którego zdaniem jest to zjawisko ze wszech miar pozytywne. – Kraje takie jak Chiny, Indie czy do pewnego stopnia Rosja i Brazylia adaptują pewne rozwiązania – związane z sektorem bankowym – szybciej niż my. Uważam, że to bardzo dobrze, a rosnąca rola regulatorów z tych państw w stanowieniu globalnych norm jest zdrowym zjawiskiem – powiedział Winters.