"Nie trzeba mieć taty w tefałenie ani wujka w wojsku" – przekonuje dyrektor publicystyki w TVP Michał Rachoń, zachęcając do startu w otwartym castingu organizowanym przez telewizję publiczną. Może i nie trzeba, ale trzeba mieć chociaż minimalne predyspozycje. A duża część chętnych do pracy w TVP po prostu ich nie ma.
Jerzy Stuhr przekonywał, że "śpiewać każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej". Tak samo każdy może być dziennikarzem, trochę lepiej, lub trochę gorzej. Nowe władze Telewizji Polskiej chcą podnieść jakość, dlatego z pracy zwolniono m.in. Piotra Kraśkę, Beatę Tadlę, Jacka Tacika czy Justynę Dobrosz-Oracz.
Nowymi twarzami telewizji, poza byłymi pracownikami Telewizji Trwam i Telewizji Republika mają zostać internauci. Szef publicystyki Michał Rachoń zachęca ich, by nagrywali filmiki i przesyłali linki do TVP. – Nie trzeba być za dziecka w 5-10-15 ani za młodu w Moskwie na placówce. Nie trzeba mieć brata w służbach a siostry na Woronicza – przekonuje.
No i posypały się zgłoszenia, które pokazują, że nie wystarczy chcieć, trzeba też umieć. Choć trochę. Bo jeśli anteną TVP INFO mieliby zawładnąć bohaterowie filmików oznaczonych hashtagiem #infocasting, konkurencja może się cieszyć. Co innego emitowanie na antenie amatorskich filmików, a co innego wpuszczanie amatorów na antenę.
Swoich sił w TVP chce też spróbować były kandydat PiS w wyborach samorządowych Ziemowit Kossakowski, który biega po Sejmie i napastuje polityków opozycji. Może zamiast tego powinien lepiej poznać swoich rozmówców. Wtedy wiedziałby, że Paweł Rabiej nie jest rzecznikiem .Nowoczesnej.
Ale wydaje się, że nowa władza realizuje raczej maksymę BMW, czyli "bierny, mierny, ale wierny". I pewnie wkrótce właśnie tacy ludzie zajmą antenę TVP INFO.