Kilka dni temu premierę miał teledysk do utworu Beyoncé - "Formation". Zaraz potem artystka wystąpiła na Super Bowl i podzieliła Amerykanów na zachwyconych przekazem piosenki i na tych, według których nawołuje ona do agresji w stosunku do policji. Klip i piosenka to manifest Bey, w którym walczy o prawa czarnoskórych i kobiet.
Nowy Orlean
To miasto jest symbolem współczesnej dyskryminacji rasowej. W sierpniu 2005 roku w południowe Stany uderzył huragan Katrina. To była najtragiczniejsza klęska od lat 20-tych XX wieku. W samym Nowym Orleanie zginęło 1836 osób, 705 było zaginionych, zniszczenia wyceniono na 81 miliardów dolarów, a dwa lata później okazało się, że ludność miasta zmniejszyła się o połowę.
Do tej pory Nowy Orlean nie stanął na nogi. Miasto, które jest kolebką kultury afroamerykańskiej, które słynie z karnawału, jazzu i bluesa, w dużej części zamieszkane przez czarnoskórych, zmaga się z tragedią już ponad 10 lat. Mieszkańcy nie otrzymali właściwej pomocy. W mieście sytuacja jest napięta, dochodzi i dochodziło do starć z policją, która strzelała do nieuzbrojonych, zrozpaczonych Afroamerykanów. Ciekawych tej historii odsyłamy do serialu "Treme".
To właśnie te wydarzenia przedstawia teledysk "Formation", na którym widać zatopione domy, a Bey leży na wpół zatopionym wozie policyjnym. W klipie pojawiają się również sceny z karnawału, kiedy Afroamerykanie wychodzą na ulice i grają wspaniałą muzykę. W teledysku biali są tylko policjanci, którzy postawieni są w roli wrogów mieszkańców Nowego Orleanu.
Podczas występu na Super Bowl Beyoncé miała na sobie strój, który przypominał mundury Czarnych Panter, organizacji, która miała chronić czarnoskórych w latach 60-tych i 70-tych XX wieku. Tancerki utworzyły kształt litery X, co miało ponoć być hołdem dla Malcoma X - jednej z najważniejszej postaci w walce o równouprawnienie rasowe. W teledysku "Formation" pojawia się również wizerunek Martina Luthera Kinga, Bey odwołuje się do kultury afroamerykańskiej - mocno powiązanej z wiarą - stąd sceny z kościoła.
Kobiety
Beyoncé sama siebie nazywa feministką. Wyznaje jednak zasadę, że kobieta, która należy do mężczyzny, powinna pokazywać tę przynależność światu. Dlatego Bey nosi na szyi wisiory Jaya - Z i robi to z dumą.
Kobieta powinna nagradzać swojego mężczyznę. Po udanym seksie ma prawo zabrać go do ulubionej restauracji z owocami morza. Ma prawo sprawiać mu przyjemności, robić prezenty. Jednak nie pozwoli, żeby kobiety były dyskryminowane. W piosence zaznacza, że ma siłę i władzę, powtarza wyraz "slay" - co w tym kontekście można tłumaczyć jako odnieść sukces, podbić, zdominować.
Kobiety powinny mieć dostęp do edukacji. Potrzeba nam czarnoskórego Billa Gatesa - najlepiej kobiety. Afroamerykanki mają moc, czego Beyone jest przykładem. Artystka oddaje hołd tym, które zostały zmuszone do niegodnego życia. W teledysku, Knowles i aktorki wystylizowane są na nowoorleańskie prostytutki z serii portretów E.J. Bellocqa "Storyville Portraits" z 1915 roku.
Hot sauce in my bag
W utworze piosenkarka odwołuje się do plotek i ataków hejterów. Twierdzi, że mimo zarobionych milionów wciąż jest prostą dziewczyną z Texasu. Jak każda mieszkanka tego stanu nosi w torebce pikantny sos, na przykład Tabasco. Jeśli potrawa może być jeszcze bardziej pikantna, to dlaczego nie dolać do niej kilku kropel?
Beyoncé odnosi się również do zarzutów, że wstydzi się swoich rysów twarzy i koloru skóry. Według hejterów próbuje upodobnić się do Michaela Jacksona. Artystka wyznaje, że jest dumna ze swojego pochodzenia, nie zmniejszała sobie operacyjnie nosa i nie wybielała skóry, swój wygląd zawdzięcza genom. Zawsze stara się wyglądać perfekcyjnie w swoich sukniach od Givenchy, paparazzim nie udało się jeszcze złapać jej źle ubranej i zaniedbanej.
Internauci szeroko komentują afro jej córki, Blue Ivy. Bey twierdzi, że podoba jej się "baby hair" dziewczynki, nie ma zamiaru ulegać hejterom i skręcać jej włosów. W teledysku pojawiają się sceny, w których widzimy sklep z perukami i kobiety w fantazyjnych fryzurach. Afrykanki często wstydzą się swoich pokręconych włosów, dlatego chodzą w perukach, które wpisują się w ich kanon piękna.
Beyoncé to dziewczyna z południa. Nie da zrobić krzywdy swoim kobietom, broni prawa swoich ludzi, za nic ma zakazy. Po prostu równa babka. Odwołuje się również do jednego z najczęściej powtarzanego jej zarzutu - że należy do "Iluminati", czyli sekretnej społeczności, która rządzi światem. Twierdzi, że tak mówią o niej ci, którzy jej zazdroszczą. Podsumowując - "Formation" to jeden, wielki środkowy palec skierowany w stronę hejterów.