„Pierwszy dzień po urlopie tacierzyńskim – co ja na siebie włożę?” – napisał na swoim facebookowym profilu ojciec-założyciel największego portalu społecznościowego na świecie. Ilustrację do posta stanowiło zdjęcie wnętrza szafy Marka Zuckerberga, które każdą szanującą się fashonistkę przyprawiłoby o palpitacje serca: na ustawionych w równiutkich odstępach wieszakach znalazły się wyłącznie szare t-shirty i bluzy z kapturem w podobnie neutralnym odcieniu melanżowego granatu. Okazuje się jednak, że hurtowe zakupy w popularnych wśród nastolatków sieciówkach to jedna z tajemnic sukcesu Zuckerberga.
Jak przekonują ci, którym udało się odnieść niebagatelny finansowy sukces, jego składowe to nie tylko wiedza, talent i genialny pomysł na biznes. Liczy się przede wszystkim plan... dnia. Okazuje się, że najbogatsi żyją tak jak my – z jedną różnicą: są w tym nieziemsko konsekwentni. Dzięki temu, kiedy przed nosem paraduje im życiowa szansa, mają czas, żeby wstać zza biurka i wręczyć jej wizytówkę, a nie tylko wychylić się spod sterty niedotrzymanych terminów i pomachać na pożegnanie. Jak żyć, żeby dorobić się miliardów? Mówią ci, którym się to udało.
Arianna Huffington: Śpij!
Jeśli wydaje się wam, że aby dojść do „czegoś” w życiu, trzeba harować po nocach, obejrzyjcie wystąpienie Arianny Huffington na konferencji TED. Założycielka medialnego imperium przyznaje, że o zależności pomiędzy ilością snu a mocami przerobowymi przekonała się w wyniku dość brutalnej lekcji: mdlejąc z wyczerpania i rozbijając głowę o podłogę. Kilka dni i parę szwów na łuku brwiowym później doszła do wniosku, że do sukcesu można, a nawet trzeba, dojść „na śpiąco”.
Zuckerberg & Jobs: Ubieraj się. Szybko
Normcore robi furorę – krzyczały nie tak dawno temu nagłówki magazynów modowych. Nowy trend zainspirowały nie paryskie wybiegi, a start-upowe „kubiki”, okupowane przez klony Steve'a Jobsa i Marka Zuckerberga. Znak rozpoznawczy pierwszego: czarny golf i dżinsy, drugiego: szare podkoszulki i, na większe wyjścia, dresowe bluzy z kapturem, sparowane z klasycznymi levisami. Tu należy podkreślić jedną rzecz: „signature look” obu panów to ich jedyny „look”. Świątek, piątek, prezentacja najnowszych produktów Apple'a czy spotkanie biznesowe – od modowych reguł nie robią odstępstw z jednej prostej przyczyny: – Nie chcę tracić czasu na głupie dylematy – podsumował poranny wybór garderoby Zuckerberg.
– W życiu staram się podejmować jak najmniej decyzji, które nie dotyczą bezpośrednio pracy na rzecz organizacji. Mam to szczęście, że budząc się rano, mogę zrobić coś, co będzie miało znaczenie dla ponad miliarda ludzi na świecie. Mam poczucie, że jeśli samolubnie marnuję czas na rzeczy trywialne, nie wykonuję swojej pracy wystarczająco dobrze. Dlatego cały swój czas i energię poświęcam ulepszaniu naszych produktów i usług – podsumował twórca Facebooka.
Gates: Nie pozwól rodzicom zniechęcić cię do czytania
Pytany o to, jakim dzieckiem był najbogatszy człowiek świata, pierwszym określeniem, jakiego użył ojciec Billa Gatesa było: „mól książkowy”. – Nie było gatunku, który by go nie interesował. Encyklopedie czy powieści science-fiction – pożerał wszystko. Początkowo nie posiadałem się z radości, że moje dziecko uwielbia książki, ale on czytał tak dużo, że razem z matką Billa musieliśmy ustalić granice: czytanie przy stole było zabronione – wspominał w niedawnym wywiadzie.
Właściciel Microsoftu z książkowego nałogu nigdy nie wyrósł, co dla członków klubu posiadaczy konta z siedmioma cyframi jest dość charakterystyczne. Warren Buffett na przykład twierdzi, że czytanie wypełnia 80% jego dnia. Medialny potentat książkowymi rekomendacjami okrasza nawet coroczne raporty dla udziałowców swoich spółek. Z kolei Elon Musk, twórca pierwszej prywatnej firmy kosmicznej, pytany o to, skąd czerpał wiedzę na temat rakiet, odparł: „Czytałem książki”.
Winfrey: Nie jedz w samotności
– Jesteśmy wypadkową pięciu osób, z którymi spędzamy najwięcej czasu – twierdził Jim Rohn, amerykański przedsiębiorca i mówca motywacyjny. W przypadku milionerów posiadanie wąskiej grupy zaufanych przyjaciół, którzy służą szczerą radą to jedno. Utrzymywanie i ciągłe rozszerzanie siatki kontaktów to druga, nie mniej istotna składowa sukcesu.
– Na mojej ostatniej kolacji z Oprah Winfrey towarzyszyło nam 15 osób – wspomina Paul Brunson, który przez sześć lat pracował jako jej asystent. Jego zdaniem królowa amerykańskiej telewizji posila się jedynie w towarzystwie, i to nie byle jakim. Nawet najbardziej oddany widz, jeśli nie jest blisko spokrewniony z Barackiem Obamą, może raczej zapomnieć o zaproszeniu do jej stolika. Wbrew pozorom nie wynika to jednak ze snobizmu, ale znów – z chęci wyciskania z codzienności jak najwięcej.
Jak twierdzi Brunson, podczas gdy większość z nas o najnowszych wydarzeniach dowiaduje się z portali internetowych czy gazet, możni tego świata informacje czerpią bezpośrednio od właścicieli tych portali i wydawców gazet, z którymi utrzymują osobiste kontakty. Potwierdza się zatem stara jak świat zasada: „Kto ma wiedzę, ten ma władzę”. I pieniądze – chciałoby się dodać.