– A skąd ją im wezmę fax!? – to było pierwsze co przyszło mi do głowy gdy otrzymałem pismo z ZUS. Źle obliczyłem składkę na fundusz pracy i urzędnik ZUS domagał się wpłaty zaległości, ale też udzielenia wyjaśnień. Chciał aby przesłać mu je na piśmie i to koniecznie faxem.
Jest 2016 rok era świetności faxów zakończyła się jakieś 10 lat temu. Mało tego, od ponad trzech lat jestem zarejestrowanym użytkownikiem na Platformie Usług Elektronicznych ZUS. To tam sprawdzam sobie wpłacone składki, wyliczam hipotetyczną wartość emerytury, a mógłbym korespondować i wyjaśniać swoje sprawy z ZUSem. Jak się okazuje tylko teoretycznie.
Wróćmy jednak do faksu? Ponieważ urzędnik zagroził wszczęciem postępowania ruszyłem w miasto na poszukiwania urządzenia. Na pocztę mam tylko 1,1 kilometra. – Nie mamy faxu dla klientów. Jest gdzieś jest na górze, ale nie mogę tam pana wpuścić. Może w ksero będą mieli – pracownik poczty uprzejmie wskazał kierunek do punktu. I tam zobaczyłem szeroko otwarte oczy innego pracownika. – Jaki fax? Tu nie ma żadnego faksu. Mogę panu zaskandować pismo i wysłać mailem – oświadcza.
Szukaj faksu w polu
Zgadnijcie kto jeszcze korzysta dziś z faksu? Prokuratura i Policja. Zaszedłem, bo i tak miałem po drodze. Dyżurny bał się jednak wysyłać prywatne faksy z policyjnego numeru. Kiedy wróciłem do domu aplikacja w moim telefonie pokazywała 10 tys. kroków. Dalej było już górki. Usiadłem do komputera i jeszcze raz napisałem wyjaśnienia w sprawie pomyłki opiewającej na 2 zł. z groszami oraz dodatkowo zdanie wytłumaczenia o braku faksu. Wydrukowałem dwie kartki i jeszcze trzy z potwierdzeniami przelewów bankowych. Zapakowałem do koperty i wysłałam poleconym do ZUS. W odpowiedzi otrzymałem również poleconym informację o wstrzymaniu postępowania wraz jednostronicowym uzasadnieniem o podstawie prawnej.
Wtedy mnie olśniło. Jak na problem o dwa złote udało się wygenerować całkiem sporo PKB. W sumie Poczta Polska miała około 8 złotych przychodu. Pracę miał listonosz (był u mnie trzy razy: przynosząc pismo ZUS, dostarczając ZPO oraz odpowiedź instytucji). Zarobiła fabryka papieru komputerowego Artic Paper – zużyto 9 kartek nie licząc papeterii. Również oprogramowanie firmy Asseco Poland zostało użyte w procesie całej operacji i logo firmy, która bohatersko skomputeryzowała ZUS mogło znaleźć się na wydrukach z instytucji. Urzędnik ZUS dwukrotnie miał zajęcie. To sukces gospodarczy, którego nie byłoby gdyby w całej sprawie zdać się tylko usługi elektronicznej administracji. Pialiśmy o mękach twórców systemu e-Deklaracje - toczących boje o działanie systemu eDeklaracje.
Komputer w ZUS
Uruchomienie portalu Platforma Usług Elektronicznych ZUS w 2012 roku kosztowało 101 mln złotych. Z własnych pieniędzy ZUS wydał tylko 15 mln, a resztę stanowiła unijna dotacja. Z pewnością jest jeden z najdroższych portali w historii Polski. Warto było jednak podjąć wysiłek. Chodziło o to, aby nie trzeba było z każdym papierkiem latać do urzędu. Dlatego nawet zatwardziali przeciwnicy ZUSu pisali, że dzięki niemu instytucja wchodzi w XXI wiek (dokładnie znalazła się w nim 12 lat po tym jak wiek ten się rozpoczął).
Prezes ZUS gorąco zachęcał: – Dzięki elektronicznemu ZUSowi Polacy mogą sprawdzać stan swoich kont emerytalnych w ZUS, wyliczyć hipotetyczną emeryturę, sprawdzić zgłoszenie do ubezpieczenia zdrowotnego siebie i swoich bliskich. Przedsiębiorca, korzystając z prostego w obsłudze i "podpowiadającego" większość danych potrzebnych do wypełnienia formularza ePłatnika m.in. rozliczy się z ZUS, a także złoży wniosek, a następnie, także bez wychodzenia z domu, uzyska zaświadczenie o niezaleganiu w opłacaniu składek. Emeryt czy rencista będzie miał wgląd w swoje konto w ZUS, sprawdzi termin płatności emerytury, złoży wniosek o ponowne ustalenie prawa do renty z tytułu niezdolności do pracy.
Tak jak ja nabrało się 1,5 mln osób. Tyle profili zarejestrowano w elektronicznym ZUSie pod koniec 2015 roku.
Jutra nie będzie
PUE ZUS oferuje nawet usługi wirtualnej asystentki odpowiadającej interesantom w sprawach ogólnych. Sztuczną inteligencję przeszczepiono jej z jakiegoś rozrywkowego boota. Na pytanie: Gdzie są moje pieniądze? Odpowiedź wirtualnego doradcy ZUS brzmiała: Nie mam pojęcia gdzie są, nikt mi jeszcze tego nie powiedział. Na pytanie: Co zrobicie jutro z moimi pieniędzmi? Odpowiadała: Kto to wie co będzie jutro? Może być tak, że nie będzie żadnego jutra.
Dziś już asystentka nie robi sobie żartów z ubezpieczonych. Ale Stanisław Bareja nie wymyśliłby lepszego materiału na scenariusz. Przecież w jego komedii Miś występował inkasent z gazowni, który już nie musiał znać się na rachunkach, bo wprowadzono komputeryzację. – Może pan pisać co tylko pan chce, a komputer zawsze się pomyli – tłumaczył. Tak właśnie myśli ZUS.