O tym, że Kościół nie potępia osób homoseksualnych, ale nazywa złe rzeczy po imieniu - przekonywał abp łódzki Marek Jędraszewski w trakcie spotkania z wiernymi w ramach kolejnej edycji cyklu "Dialogi w Katedrze".
Hierarcha podkreślił, że sam człowiek, ze wszystkimi swoimi wadami, nigdy nie jest jeszcze przedmiotem krytyki ze strony Kościoła. Co innego określone zachowania i - jak tłumaczył - brak woli walki z tym, co jest jednoznacznie złe. Arcybiskup wyjaśnił też zebranym różnice między gejami i homoseksualistami.
– Dziś te dwa pojęcia się bardzo często utożsamiane. Niesłusznie. To mniej więcej tak, jak byśmy utożsamiali człowieka, który jest alkoholikiem, ale wie, że jest uzależniony, i że to jest złe, a on z stara się z nim walczyć; z człowiekiem, który mówi: cały świat powinien pić i używać alkoholu, bo to jest cudowne i wspaniałe - mówił hierarcha.
– Jest bardzo wiele osób naznaczonych homoseksualizmem, które zmagają się z tym, co jest przejawem ich kondycji, życia. Chcą się z tego wydobyć, w taki czy inny sposób. Z kolei są też tacy - to jest właśnie ta cała kultura gejowska - którzy mówią: tak powinno być. To jest właściwie model życia i kultury dla całego świata.
W jego opinii, geje stosują manipulację, wprowadzając chaos informacyjny, cenzurę prewencyjną - eliminującą tych, którzy zło nazywają złem. Co więcej, zdaniem abp. Jędraszewskiego, środowiska gejowskie stosują specjalną "cenzurę prewencyjną", potępiają, naznaczają tych, którzy nazywają rzekomo złe rzeczy po imieniu. – Mówi się o nich: naziści, faszyści, homofoby – zwrócił uwagę abp Jędraszewski.
Podkreślił, że Kościół nie zabrania kochać, bo miłość jest wpisana w naturę człowieka. Mało tego, Kościół nie zabrania osobom homoseksualnym kochać. – Mogą kochać, ale nie osoby tej samej płci – zakończył swój wywód duchowny.
Jak pisaliśmy w naTemat kilka miesięcy temu, związki homoseksualne uznał za grzeszne także abp Henryk Hoser. – Postulaty jakiegoś uzasadniania związków homoseksualnych w nauce Kościoła to ekwilibrystyka doktrynalna (…) Akty homoseksualne są niezgodne z ludzką naturą. To są rzeczy niepodpadające pod jakąkolwiek akceptację – mówił wówczas arcybiskup, który wziął wówczas udział w Synodzie o Rodzinie.