– Zainteresowanie i dobra wola amerykańskich polityków nie może przekształcić się w pouczanie i narzucanie działań dotyczących wewnętrznych spraw mojej Ojczyzny – stwierdziła premier Beata Szydło. Była to odpowiedź na apel amerykańskich senatorów, którzy w otwartym liście wyrazili swoje zaniepokojenie tym, co się dzieje w Polsce.
Szefowa rządu uważa, że ich opinia jest rezultatem "braku rzetelnej informacji o ostatnich wydarzeniach w Polsce". Ze zdziwieniem przyjęła ich argumentację. W swojej nocie postanowiła więc "wyjaśnić zaistniałe nieporozumienia i przybliżyć fakty".
W sprawie mediów pisze m. in.: "Wprowadzane przez nas przepisy są próbą przywrócenia mediom publicznym w Polsce autentycznego charakteru apolityczności i bezstronności, który do tej pory był kwestionowany przez wiele środowisk w Polsce" – twierdzi Szydło.
Premier bardzo wyraźnie zaznacza, że Polacy wybrali program jej partii i oczekują jego wdrożenia. "Rząd Prawa i Sprawiedliwości, na którego czele stoję, wprowadza zmiany, oczekiwane i popierane przez miliony Polaków, którzy na jesieni dali nam mandat do rządzenia" - pisze szefowa rządu.
Jak już zauważył Tomasz Lis amerykańscy politycy: "W dyplomatycznym, ale bardzo stanowczym tonie – zwracają uwagę szefowej polskiego rządu na zagrożenia, jakie działania rządzącej w Polsce ekipy stwarzają dla rządów prawa w naszym kraju", mając na myśli Trybunał Konstytucyjny i wolność mediów. Zanim premier wystosowała swą odpowiedź inny polityk jej partii zdążył już ich list nazwać "lewackim bełkotem".
Pełną treść listu amerykańskich senatorów można znaleźć TUTAJ.