Polacy na emeryturze żyją głównie z państwowych świadczeń, natomiast Brytyjczycy z własnych oszczędności. Ci drudzy wychodzą na tym lepiej.
Polacy nie chcą ani pracować dłużej, ani oszczędzać dodatkowo. Trudno o mniej odpowiedzialne podejście do zabezpieczenia swojej przyszłości, kiedy wszyscy wiemy, że państwowy system emerytalny ma poważne problemy i nie będzie mógł nam zapewnić godnych świadczeń.
Reklama.
Obecnie świadczenia emerytalne nie wyglądają najgorzej. Średnia emerytura, którą wypłacał ZUS pod koniec ub.r. wynosiła 1687 zł, a średnie wynagrodzenie to prawie 3,5 tys. zł, co oznacza, że stopę zastąpienia mamy na poziomie prawie 50 proc. Ale obecni 30-latkowie muszą się liczyć ze stopą zastąpienia w wysokości nawet tylko ok. 30 proc. Nie to jest jednak największym problemem. W wielu krajach, gdzie emeryci żyją na odpowiednio wysokim poziomie, od państwa dostają jeszcze mniej niż w Polsce. Na przykład w Wielkiej Brytanii, jak wynika z raportu OECD, już teraz średnia emerytura w porównaniu do średniej pensji to zaledwie 30 proc.
Prawdziwy problem polega na tym, że Polacy na emeryturze żyją głównie z tego, co dostaną od państwa. Udział własnych oszczędności jest minimalny, jeśli nie żaden. Badanie Deutsche Banku z 2011 r. pokazało, że ok. 74 proc. Polaków ogranicza się do obowiązkowych składek na ZUS i OFE i nie oszczędza dodatkowo. Jakby tego było mało, na emeryturę przechodzimy bardzo wcześnie. Średnia wieku nie przekracza ustawowych 60 lat. Po 65 roku życia pracują już tylko nieliczni.
Jak jest w innych krajach? Z raportu OECD wynika, że Finowie, Australijczycy, czy Brytyjczycy wysoką emeryturę zawdzięczają sobie samym. W ich świadczeniach emerytalnych udział dochodów z gromadzonego w ciągu życia majątku, jest wyższy niż publiczna emerytura. Do takich rozwiązań zachęca ich system. Np. Brytyjczykom państwo gwarantuje emeryturę na podstawowe potrzeby, w wysokości kilkudziesięciu funtów tygodniowo. Dzięki temu Wielka Brytania z budżetu państwa dokłada do emerytur bardzo niewiele, zaledwie 5,4 proc. PKB, a ci, którzy chcą na starość godnie żyć, oszczędzają sami. Jeśli chcą mieć wyższą emeryturę również pracują dłużej.
Również w Szwecji, gdzie pomimo, że emerytury są na poziomie ok. 64 proc. średniego wynagrodzenia, a więc stosunkowo wysokim, przyszli emeryci nie poprzestają na obowiązkowych świadczeniach. Zwiększają je pracując także po osiągnięciu wieku emerytalnego.
Tak więc wysokie emerytury w wielu krajach nie są wynikiem dobrze skonstruowanych obowiązkowych systemów emerytalnych. Wydaje się, że w związku z postępującymi zmianami demograficznymi, większość systemów ma problemy i mocno się chwieje. A emeryci, których stać na wygodne życie, podróże i realizację zainteresowań, zawdzięczają to temu, że sami zatroszczyli się o swoje finanse na starość.
Polacy też powinni sobie uświadomić, że nie warto ograniczać się jedynie do obowiązkowych rozwiązań i trzeba samemu o siebie zadbać. W końcu starość to całkiem spory odcinek życia. Jeśli już teraz kobiety dożywają ponad 80 lat – powoli musimy się przyzwyczajać, że na emeryturze spędzimy niemal jedną czwartą naszego życia.