Wrotki. Nie rolki, tylko właśnie wrotki. Kolorowe albo białe. Profesjonalne albo zwykłe, tanie, plastikowe, do zajechania w wakacje. Większość z nas miało je na nogach w dzieciństwie. Do komunii jeździło się właśnie na wrotkach, po komunii na łyżworolkach. Taka kolej rzeczy. 12 marca nadarzy się okazja, żeby sprawdzić, czy wciąż umiemy na nich jeździć.
Do wiosny jeszcze daleko, ale coraz dłuższy dzień i coraz więcej słońca daje nam nadzieję na to, że już zaraz zaczną kwitnąć jabłonie. Wydaje się, że powietrzu czuć już ten ciepły zapach, chociaż tak naprawdę oprócz spalin ulice pachną tylko wilgocią. To dobry moment, żeby zacząć myśleć o wrotkach!
12 marca o godz. 16 odbędzie się dyskoteka z okazji otwarcia pierwszej w Warszawie Wrotkarni "Roller Disco". "Będzie głośno, będzie zabawa i będą tańce (na wrotkach)" – czytamy na stronie wydarzenia. Na miejscu będzie możliwość wypożyczenia wrotek, ale organizatorzy zachęcają do przyjścia z własnym sprzętem, który być może od dobrych kilku lat nie widział światła dziennego. Można też przyjść z rolkami, ale czy nie lepiej wczuć się w klimat dyskoteki? Będzie dj i "gra świateł", czyli wszystko.
Wejście na imprezę będzie kosztowało 12 zł, 8 zł trzeba będzie zapłacić za dwie godziny wypożyczenia wrotek. Po otwarciu Wrotkarnia będzie czynna od popołudnia do późnego wieczora przez siedem dni w tygodniu. To dobra rozrywka dla całej rodziny - nie będzie tam osób nietrzeźwych, bo alkoholu nie będzie w sprzedaży.
Pierwsze wrotki zostały skonstruowane już w 1760 roku przez belgijskiego wynalazcę Josepha Merlina. Wtedy się nie przyjęły, może dlatego, że niewiele było miejsc, gdzie można było swobodnie jeździć. Od XVIII wieku konstruktorzy z Francji, Anglii, i Belgii udoskonali je, aż powstały wrotki jednośladowe i dwuśladowe.
Teraz wrotki podzielone są na kategorie, w zależności od ich przeznaczenia. Inna jest budowa wrotek przeznaczonych do jazdy figurowej, inna do jazdy szybkiej, inaczej wyglądają wrotki do hokeja, jazdy agresywnej, inaczej wrotki zjazdowe. Mogą być na stałe przymocowane do usztywnionego buta, albo przypinane do naszych ulubionych „trampek do latania”.
Warszawska wrotkarnia nie jest niczym nowym. Już na początku XX wieku takie miejsca istniały w stolicy, we Wrocławiu i w Katowicach. Teraz moda na wrotki wraca. Być może dlatego, że drzymy je dużym sentymentem, a może na nowo podoba nam się ich retro wygląd?
Wrotki kojarzą się z kulturą disco lat 70-tych i z opalonymi Amerykankami z plaż Kalifornii z lat 90-tych. Albo po prostu z naszymi dziecięcymi wrotkami - plastikowymi, albo z tymi mocowanymi do butów skórzanymi paskami. Wrotki to nie tylko relaks i dobra zabawa, ale też sport - doskonale nadają się do treningów wysiłkowych.
Wybór wrotek jest bardzo duży. Można kupić sobie klasyczne, których but przypomina ten od łyżew, albo wrotki z butem, który przypomina bardziej obuwie dla skatów. Są wrotki-trampki, wrotki „koszykarskie”, wrotki „adidasy”, wrotki jak sandały. Do wyboru, do koloru - każdy znajdzie model idealny dla siebie. Najważniejsze jest to, żeby stopa czuła się w nich pewnie i wygodnie - najlepiej zapewnić jej odrobinę luzu - około jednego centymetra. Kiedy już będziemy mieli wymarzoną parę, wystarczy wyjść pod blok i jeździć dla zdrowia psychicznego i fizycznego. Albo pójść do Wrotkarni.