
Jeden z moich Przyjaciół (takich przez duże P!), były Dziekan Wydziału Elektroniki i Technik Informacyjnych Politechniki Warszawskiej, po przeczytaniu mojego wpisu zatytułowanego "Smog informacyjny równie szkodliwy, jak ten atmosferyczny" zwrócił mi uwagę, że nie doceniam skali szkodliwości medialnych pomówień i internetowego hejtu. Zdaniem mojego przyjaciela, tego rodzaju akcje mają tak wielką "siłę rażenia", że właściwą analogią nie jest smog, tylko atak gazem bojowym!
REKLAMA
Przyznałem rację mojemu przyjacielowi - i postanowiłem przedstawioną przez Niego argumentacją podzielić się także z Państwem. W moim wcześniejszym wpisie na tym blogu pokazywałem mechanizm działania tej podłości: ktoś wypuszcza jakąś informację zniesławiającą znaną osobę, a tłumy hejterów rozszarpują ofiarę na strzępy. Nie ma przy tym znaczenia, czy ta początkowa "rewelacja" była prawdziwa, czy nie. Wystarczy, że można się pastwić na kimś, kogo nazwisko i reputacja są szeroko znane.
Nie zamierzam tym wpisem komentować aktualnego szturmu medialnego na znaną osobistość, bo nie znam wszystkich faktów i nie mam jednoznacznego poglądu. Jednak wiem z własnego doświadczenia, jak łatwo jest obrzucić kogoś błotem, przy czym rzeczywiste fakty mają zupełnie drugorzędne znaczenie. Sam zostałem w ten sposób potraktowany w zeszłym roku przez pewnego profesora UJ, który wykorzystał materiały z policyjnego śledztwa (nie mającego ze mną nic wspólnego!) do rozpowszechniania krzywdzącej dla mnie opinii w sposób niedający mi żadnej możliwości obrony. A to uruchomiło lawinę hejtów, w której wszystko, cokolwiek kiedykolwiek zrobiłem, zostało użyte przeciwko mnie - do formułowania agresywnych i szyderczych opinii.
Sprawa była szeroko znana w środowisku i wspomniany na początku mój przyjaciel z Politechniki Warszawskiej jako komentarz do tej sytuacji przysłał mi tekst arii z Cyrulika Sewilskiego Gioacchino Rossiniego. W polskiej wersji zwana jest ona "Arią o plotce", ale po zapoznaniu się z jej tekstem wolę tłumaczenie "Aria o kalumnii" (w oryginale "La calunnia è un venticello"), bo to, co ów profesor UJ rozpowszechniał na mój temat, było ewidentną kalumnią.
Tekst arii w interpretacji mojego warszawskiego przyjaciela pasuje do sytuacji na tyle trafnie, że postanowiłem ją Państwu przedstawić - z powołaniem na źródło.
Aria zaczyna się tak:
Plotka jest jak wietrzyk,
delikatniutki zefirek,
który niezauważalnie, subtelnie,
leciutko, łagodniutko,
zaczyna szeptać.
delikatniutki zefirek,
który niezauważalnie, subtelnie,
leciutko, łagodniutko,
zaczyna szeptać.
Potem się rozkręca.
Kiedy wychodzi z ust,
rejwach wzrasta,
powoli nabiera sił,
już gna od miejsca do miejsca;
Zdaje się gromem, burzą,
która w sercu puszczy
przetacza się, grzmi
i mrozi krew w żyłach.
rejwach wzrasta,
powoli nabiera sił,
już gna od miejsca do miejsca;
Zdaje się gromem, burzą,
która w sercu puszczy
przetacza się, grzmi
i mrozi krew w żyłach.
No i finał:
W końcu nadciąga i narasta,
rozprzestrzenia się, nabiera mocy
i wywołuje wybuch
jak wystrzał armatni,
trzęsienie ziemi, nawałnica,
ogólny tumult,
od którego drży powietrze.
rozprzestrzenia się, nabiera mocy
i wywołuje wybuch
jak wystrzał armatni,
trzęsienie ziemi, nawałnica,
ogólny tumult,
od którego drży powietrze.
Obmówiony nieszczęśnik,
upokorzony, zdruzgotany,
postawiony pod pręgierzem
przy odrobinie szczęścia pada trupem
upokorzony, zdruzgotany,
postawiony pod pręgierzem
przy odrobinie szczęścia pada trupem
Myślę, że to jest właściwy komentarz do tego, co mnie spotkało w zeszłym roku oraz do tego, co obserwujemy teraz. Niezależnie od merytorycznej słuszności (lub jej braku ) - jest to brzydkie. Ale żeby nie kończyć tego wpisu brzydkim akcentem - zachęcam wszystkich Państwa do wysłuchania "Arii o kalumnii" w wykonaniu operowym . Ona jest naprawdę piękna!
