Port lotniczy w Radomiu to, jak do tej pory, inwestycja która przyniosła same straty. Nie miał klientów, nikt nie chciał stamtąd latać. Jakby na przekór temu lokalne władze zamiast wycofywać się z tego przedsięwzięcia planują włożyć w nie jeszcze większe pieniądze – ok. 100 mln zł. Zwykłych mieszkańców może to dziwić. Są jednak wpływowi ludzie, którzy w projekt wierzą.
Jedną z osób o niebagatelnym znaczeniu jest Andrzej Kosztowniak, obecnie poseł PiS, a wcześniej polityk samorządowy, prezydent Radomia i radny. Port lotniczy jest jego dzieckiem i uważa tę inwestycję za kluczową dla miasta.
"Najważniejsza decyzja ostatnich 25 lat"
– Uważam ją za najważniejszą z decyzji, które podjęliśmy w ciągu ostatnich 25 lat dla radomskiego samorządu i patrząc na perspektywę kolejnych 25 lat myślę, że śmiało będzie jedną z najważniejszych decyzji. Jest to decyzja, która pozwala nam na realny rozwój naszego miasta – powiedział jakiś czas temu w wywiadzie dla lokalnej gazety.
Można się śmiać, że ktoś patrzy tak na obiekt, który jak na razie nawet nie otarł się o sukces. Co więcej – lotnisko, z którego nikt nie chce korzystać, pochłonęło przez lata mnóstwo pieniędzy. Można jednak rozumieć zaangażowanie człowieka, dla którego decyzja o budowie lotniska była jedną z najważniejszych w jego dotychczasowej karierze. Kosztowniak jest jedną z kilku osób, które przypuszczalnie będą zawzięcie obstawały przy tym projekcie, mimo kolejnych finansowych niepowodzeń.
I to już – zależnie od tego co sami sądzimy o sensie posiadania przez Radom portu lotniczego – może nas cieszyć lub martwić. Wspomniany polityk PiS ma bowiem niemało do powiedzenia w regionie, a pierwsze miesiące rządów pokazały nam, co potrafią zrobić ludzie z partii Kaczyńskiego, gdy się na jakiś projekt uprą. Powstaje obawa, że w radomskie lotnisko pieniądze podatników będą inwestowane tak długo, aż zacznie ono właściwie prosperować. Problem w tym, że to może nigdy nie nastąpić.
Dziura bez dna?
Port lotniczy, od momentu powstania w 2010 roku kosztował podatników już 90 mln zł (nie licząc przy tym niemałych kosztów utrzymania). Zgodnie z założeniami zawartymi w jego biznesplanie zysk może przynieść dopiero za... 25 lat.
Obecny prezydent miasta, Radosław Witkowski, któremu Kosztowniak w przeszłości zarzucił, że swoimi działaniami chce doprowadzić do zamknięcia portu lotniczego, oświadczył na sesji rady miasta, że planowane są nowe, poważne inwestycje. Przebudowa i wydłużenie pasa startowego oraz budowa systemu precyzyjnego lądowania. Na to ma pójść wspomniane wcześniej 100 mln.
Witkowski tłumaczył, że o dalszym rozwoju lotniska niemającego jak na razie pasażerów zadecydowało podpisanie umowy z przewoźnikiem SprintAir. Niewielkimi samolotami pasażerskimi tej firmy będzie można od 18 kwietnia latać do Berlina, Pragi, Wrocławia i Gdańska. Prezydent liczy jednak, że część kosztów przebudowy pokryje Ministerstwo Obrony Narodowej. Innymi słowy prezydent liczy w sporej mierze na pomoc finansową rządu PiS.
Co może poseł?I pewnie ją dostanie, bo będzie mógł polegać na takich luminarzach sprawy,jak Kosztowniak. Polityk ten jeszcze przed zostaniem posłem tak mówił o swoim pojmowaniu funkcji parlamentarzysty: – Chciałbym reprezentować środowisko samorządowe – z którego wyrastam – i chciałbym umieć reprezentować dobrze pojęte interesy samorządowe, bo śmiem twierdzić, że prawdziwe życie społeczne, polityczne, to codzienne, jednak się rozgrywa na poziomie gminy, powiatu, po prostu samorządu – zadeklarował w wywiadzie.
– Samorząd mnie nauczył z jednej strony pewnej pragmatyki, ale z drugiej strony konkretnego działania dla potrzeby zrealizowania jakiegoś projektu. Tak w ogóle pojmuję politykę. Taką chciałbym politykę uprawiać. Takiej polityki oczekuję po polskiej scenie politycznej – dodał Kosztowniak.
Konieczność
Radny miasta Radomia z ramienia PiS, Jerzy Pacholec w rozmowie z nami zapewnia mnie, że wszyscy posłowie z partii Kaczyńskiego są zdeterminowani, by w Radomiu powstało lotnisko. – Trzeba walczyć o ten port lotniczy. Podejmiemy wszelkie potrzebne działania. Nie można pozwolić na zepchnięcie naszego miasta do roli zaścianka – mówi lokalny polityk. O sensie powstania lotniska mówi krótko: "To konieczność".
Deklaracje a rzeczywistość
Na to, że port lotniczy będzie mógł liczyć na wsparcie takich osób, jak Kosztowniak nadzieję mają także jego konkurenci polityczni, aczkolwiek zachowują sporą ostrożność. Radny, Wiesław Wędzonka, który startował z list PO, docenia oświadczenia o zaangażowaniu byłego prezydenta w tej sprawie: – Jednak deklaracje a rzeczywistość to dwie różne sprawy. Z tym drugim jest gorzej – informuje radny. I dodaje: – Kosztowniak na krótko przed zakończeniem kampanii wyborczej do parlamentu skopał własne dziecko, czyli lotnisko aby uzbierać więcej głosów. Mianowice udzielił bardzo niepochlebnego wywiadu na temat nowego zarządu lotniska – to utrudniło wiele spraw – zauważa Wędzonka.
– Pan poseł z pewnością znajduje się pomiędzy ludźmi, którzy mogliby przyczynić się do sukcesu portu lotniczego. Miejsce to jest ważne nie tylko dla lotnictwa cywilnego, lecz także dla wojska. Lądują tutaj m. in. herkulesy. Dla nich takie inwestycje, jak poszerzenie pasa, byłyby korzystne. Zobaczymy czy Ministerstwo Obrony Narodowej pomoże nam współfinansować rozwój tego projektu. Lotnisko jest marzeniem Radomia nie od wczoraj. Mamy prawo oczekiwać od takich osób jak poseł Kosztowniak zaangażowania na jego rzecz – informuje radny z PO.
Bez wyboru
Kosztowniak, jak już zauważyliśmy wcześniej, zaznaczał, że rozumie rolę posła w dużej mierze jako działanie na rzecz swego regionu. Ziemi i miasta z którymi jest związany. Właściwie nie ma on teraz innego wyboru, jak walczyć o lotnisko. Pchają go do tego wcześniejsze deklaracje, silna władza partii, której jest częścią i szerokie regionalne poparcie dla tego projektu, niezależne od partyjnych barw.
Projekt ten tak mocno związany jest z jego nazwiskiem, że jego niepowodzenie będzie i tak z nim w dużej mierze kojarzone.