Witold Waszczykowski chce opóźnienia wydania opinii Komisji Weneckiej.
Witold Waszczykowski chce opóźnienia wydania opinii Komisji Weneckiej. Fot. Sławomir Kamiński / AG
Reklama.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych na różne sposoby próbuje się ratować przed miażdżącą opinią Komisji Weneckiej. Zaczęło się od kwestionowania bezstronności i wiarygodności tego gremium (choć przecież jego przedstawiciele zbierali informacje rozmawiając m.in. z Andrzejem Dudą, Zbigniewem Ziobrą czy Markiem Kuchcińskim). Później twierdzili, że przecież to tylko opinia i nie trzeba się do niej stosować.
Ale nie da się jej też zignorować. Wyciek wersji roboczej raportu już dał paliwo do kolejnej rundy dyskusji o Trybunale Konstytucyjnym i przypomnienia skoku dokonanego przez PiS. Prezes nie jest zadowolony, otwarcie przyznał, że o opinię poproszono za wcześnie. Efektem są kolejne artykuły o tym, że minister Witold Waszczykowski może stracić stanowisko.
Dlatego szef MSZ próbuje opóźnić wyrok i prosi Komisję Wenecką o opóźnienie wydania opinii. Miałoby się to stać dopiero na kolejnym posiedzeniu gremium, czyli w czerwcu. Tylko skoro to jedynie opinia, do której nie trzeba przywiązywać wagi, po co te podchody i próby opóźnienia wydania opinii? Wygląda to na postępującą schizofrenię. Tym bardziej, że gdyby Komisja prośby posłuchała, raport pojawiłby się tuż przed szczytem NATO w Warszawie.

Waszczykowski napisał też list do Komisji Europejskiej, która także bada sprawę Trybunału Konstytucyjnego. Szef MSZ sugeruje w nim, by komisarze spytali prezesa TK dlaczego ten nie dopuszcza do orzekania trzech wybranych przez nowy Sejm sędziów.

Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl