Zastanawiałeś się kiedyś, z czego powstał twój ulubiony wełniany sweter? Albo te piękne kozaki, które polerujesz przed każdym wyjściem z domu? A elegancka markowa, skórzana torebka? To bardzo ładny zestaw. Niestety okupiony krwią i ogromnym cierpieniem zwierząt.
Joanna Krupa, znana modelka i zaangażowana w walkę o prawa zwierząt aktywistka, nie boi się pokazywać niepopularnej prawdy. Regularnie bierze udział w akcjach organizacji PETA, które mają pokazać wyrządzone przez człowieka cierpienie zwierząt.
Naga prawda
Chociaż można dyskutować, czy pokazywanie nagiej modelki, w kontekście maltretowanych zwierząt, jest najlepszą formą ukazywania problemu, to nie można odmówić sukcesu kampanii, której cel został osiągnięty.
Modelka biorąca udział w akcji pokazującej tragedię owiec, przeznaczanych na pozyskiwanie wełny na rynek odzieżowy, nie kryła oburzenia dla nieludzkich warunków w jakich cały proceder się odbywa. I to za szczelnie zamkniętymi dla oczu konsumentów drzwiami. Podczas sesji, pozowała z martwym jagniątkiem na rękach, z podpisem: "Wełna: naga prawda. Nie ma nic ciepłego i miłego w wełnie."
Zwierzęta hodowlane to źródło 'surowców' stosowanych w produkcji ubrań, butów, wyposażenia gospodarstwa domowego, a nawet samochodów. Najwięcej liczbowo w tym celu hoduje się krów i owiec. Przy czym słowo "hoduje" ma niewiele wspólnego z wyobrażeniem, do jakiego starają się nas przekonać producenci. Jak czytamy na stronie organizacji "Otwarte klatki", wiele z nich zabija się zaraz po urodzeniu, ponieważ skóra cielątka czy futro z karakułów, to bardzo cenne surowce. Lisy, norki, króliki, jenoty i szynszyle, trzymane są w klatkach i zabijane, bo ich futro to luksusowy materiał, który przynosi horrendalne zyski.
Mogłoby się wydawać, że takie metody pozyskiwania "surowca" to tylko domena najtańszych producentów odzieży. Niestety nic bardziej mylnego. We wrześniu 2015 roku, aktywiści z PETA wdarli się do ubojni strusi. To co zobaczyli za zamkniętymi ścianami rzeźni było przerażające. Niedokładne ogłuszenia zwierząt, liczne kontuzje ptaków, podrzynanie gardeł na żywca. Czy tak wygląda cena luksusu? Ze złapanej na gorącym uczynku największej ubojni, korzystają najlepsze luksusowe marki takie jak Hermes, Prada i Louis Vuitton.
Ptaki w kolejce do zarżnięcia były świadkami śmierci swoich towarzyszy w niedoli. Na nagraniu widzimy też, jak w czasie transportu do rzeźni, strusie były bite. Dyrektor zakładu zażartował, że teraz "zadzwoni do urzędnika odpowiedzialnego za dobrostan zwierząt". Chociaż takie praktyki urągają humanitarnemu traktowaniu zwierząt, nie przeszkadza to czołowym europejskim domom mody, zamawiania skór i piór z takich rzeźni. Wyrywane na żywca pióra, zdobią ubrania, torebki, lub na przykład kostiumy w Moulin Rouge czy stroje na karnawał w Rio.
– Wszędzie tam, gdzie wykorzystywane są zwierzęta – jest cierpienie - mówi w rozmowie z naTemat Cezary Wyszyński, prezes Fundacji Viva!. Kiedyś to wyglądało zupełnie inaczej. Przed rewolucją przemysłową zwierzęta miały więcej przestrzeni, rolnicy bardziej o nie dbali. Teraz w produkcji przemysłowej, mamy do czynienia z ogromnymi patologiami, które są podyktowane chęcią obcinania kosztów i zarabiania większych pieniędzy.
Co się wykorzystuje? Wszystko. Od surowców z ferm futrzarskich, gdzie hoduje się lisy i norki, po angorę, czyli futro pozyskiwane z królików, dostarcza się też skórę ze zwierząt powszechnie hodowanych na mięso. O ile te pierwsze, w wyniku burzy medialnej i akcji społecznych zostały nagłośnione i konsumenci przestali akceptować taki proceder, to problem zwierząt hodowlanych nadal jest objęty cichym przyzwoleniem.
Klient ma nie wiedzieć
Powszechnie używana wełna, bardzo rzadko kojarzy nam się ze zwierzętami hodowanymi w tragicznych warunkach. To co widzimy na filmiku reklamowanym przez Joannę Krupę, nie jest wypadkiem przy pracy – właśnie takie cierpienie owiec, niesie ze sobą ich hodowla i wykorzystywanie. Owce są też specjalnie selektywnie rozmnażane, aby dawać więcej surowca. Niestety dla samego zwierzęcia wiąże się to z licznymi chorobami spowodowanymi nadmiarem owłosienia. Dodatkowo, samo strzyżenie, jest dla nich ogromnym stresem i bólem związanym z licznymi obrażeniami.
Jednak w przypadku zwierząt "nie-futerkowych" pojawia się wiele argumentów, które dają nam moralne prawo do korzystania z tych produktów. – Jest tendencja do myślenia: mam torebkę, skórzane buty, bo to zwierzę i tak jest zabite na mięso. Ale realia są takie, że skóra nie jest produktem ubocznym. To produkt równorzędny do mięsa – twierdzi Wyszyński i dodaje, że chociaż to nie jest tak, że zwierzęta są specjalnie hodowane na skórę, jak na przykład w przypadku futer, to jednak wpisuje się w opłacalność danego przedsięwzięcia. I w ogromnym stopniu napędza go. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że kupując odzież i galanterię wykonaną ze skóry naturalnej przyczyniamy się bezpośrednio do cierpienia zwierząt.
Które zwierzęta mają najgorzej? Tu nie ma dobrej odpowiedzi. – Pytanie, kto bardziej cierpi: czy króliki, które są żywcem obdzierane z angory, czy lisy i norki, które będąc zwierzętami drapieżnymi, są zamknięte w małych klatkach o pow. 60 cm2? Nie jestem w stanie tego zmierzyć. Wcześniej czy później zwierzęta trafiają do ubojni. Cierpienia się nie wartościuje – mówi Wyszyński.
Jest wyjście: Twój wybór
Według prezentera Michała Piróga bardzo trudno całkowicie odciąć się od producentów odzieży, którzy są na tzw. czarnych listach. Jednak sam stara się działać we własnym zakresie tak, by minimalizować korzystanie z takich rzeczy. – Staram się być na bieżąco z czarnymi listami producentów odzieży , ale nie jestem w stanie żyć całkowicie bez produktów odzwierzęcych – mówi w rozmowie z naTemat. – Nawet jeśli nie posiadam w domu takich ubrań, to i tak biorę udział w przedsięwzięciach, które je wykorzystują. To ślepy zaułek. Nie da się tego totalnie wyrzucić z naszego życia. Nie żyjemy na dziewiczej wyspie – dodaje.
Producenci wykorzystujący surowce odzwierzęce nie mają żadnej wzniosłej idei (może poza nielicznymi wyjątkami), która towarzyszy przy powstawaniu ich produktów. Jedyną, przyziemną potrzebą, jest chęć zarobku. Idea jest tylko elementem kreowanego wizerunku wykorzystywanego w reklamie, który służy do pozyskania klienta, który będzie się z marką identyfikował.
– To, że tam giną zwierzęta i są źle traktowane, dla większości firm nie ma żadnego znaczenia. Oczywiście dopóki ich produkty się sprzedają. "My tylko produkujemy, a to klienci kupują. Jak klienci by nie chcieli tych torebek i futer, to byśmy tego nie produkowali" - tak przerzucają odpowiedzialność. I jest w tym ziarno prawdy – mówi Wyszyński. Jednak przerzucanie winy na klienta to spore nadużycie. To firmy są odpowiedzialne za zlecanie zamówień firmom korzystającym z takiego sposobu chowu zwierząt. To one kupują od tego, a nie innego dostawcy. To one wybierają wełnę, a nie produkt syntetyczny.
Ale mamy wybór. Na rynku odzieżowym jest szeroki asortyment ubrań i materiałów, przy produkcji których, nie ucierpiało żadne zwierzę. Oprócz wybierania materiałów syntetycznych, możemy wybierać te naturalne, jak na przykład bawełna. Dodatkowym atutem jest to, że materiały syntetyczne są poddawane recyklingowi. Na przykład firma Matt& Natt, do produkcji torebek z imitacji skóry, wykorzystuje plastikowe butelki, nie tracą przy tym ani na jakości, ani na wytrzymałości.
– Jakiś czas temu wyciekły drastyczne nagrania, jak żywym królikom wyrywa się futro. Film wywołał tak duże oburzenie wśród konsumentów, że duże firmy wycofały się z wykorzystywania tego surowca. Dlaczego? Bo dostały sygnał od swoich klientów, że nie będą więcej kupować wyrobów z angory. To bardzo silna broń, pod warunkiem, że to bojkot masowy. Taki, który da do myślenia producentowi – podsumowuje Wyszyński z Fundacji Viva!.
Dlatego jako konsumenci możemy poprawić los zwierząt w bardzo prosty sposób - nie zamykając oczu na problem i dokonując świadomych wyborów przy zakupie takich produktów.
Przejąłem się kwestią obrony praw zwierząt i włączam się w akcje z bardzo prostej przyczyny: nie podoba mi się fakt, że codziennie budząc się, czuje się współodpowiedzialny za to, co się dzieje na świecie. A dzieje się tak ze względu na niewiedzę ludzi.
Michał Piróg
prezenter telewizyjny
Wszyscy korzystają na nadurzyciach przy produkcji ubrań. Jednak problem jest na tyle złożony, że nie należy wrzucać wszystkiego do jednego worka. Jest wiele marek, które restrykcyjnie przestrzegają regulaminu, który dba o dobrostan zwierząt przy produkcji ich wyrobów.
Cezary Wyszyński
Fundacja Viva!
Reklamy producentów odzieży i wszystkich innych branży, które wykorzystują zwierzęta jako produkt, oszukują odbiorcę. Pokazują sielankę: owieczki skaczące na łące, górala który je goli z wełny, krowy pasące się na alpejskich zboczach. A tak naprawdę to wszystko jest zautomatyzowane. Normalny, dorosły człowiek wie, że to już tak nie wygląda, ale jego mózg chętnie przyjmuje takie obrazy. Oszukujemy się na własne życzenie, żeby móc swobodnie dokonać zakupu nowego swetra. Inaczej będzie nas męczyć sumienie.
CEzary Wyszyński
Fundacja Viva!
Kupując jakikolwiek produkt pochodzenia zwierzęcego, płacimy za to, w jaki sposób to zwierzę żyło i jak ginęło. A w 99 % wszystkie te metody są drastyczne.
Michał Piróg
prezenter
Nie da się całkowicie uciec od kupowania produktów, które są ze skóry lub wełny. Możemy jednak minimalizować ich zakup, albo sprawdzać producenta. Aby zmienić obecny stan rzeczy powinniśmy wspierać organizacje i kampanie, które walczą z niehumanitarnym traktowaniem zwierząt. Ważne też, żeby mądrze podchodzić do wszystkich zakupów, które robimy. Apelowałbym, abyśmy mieli oczy szeroko otwarte i pytali - skąd jest dany produkt i jak powstawał.