
Zastanawiałeś się kiedyś, z czego powstał twój ulubiony wełniany sweter? Albo te piękne kozaki, które polerujesz przed każdym wyjściem z domu? A elegancka markowa, skórzana torebka? To bardzo ładny zestaw. Niestety okupiony krwią i ogromnym cierpieniem zwierząt.
Chociaż można dyskutować, czy pokazywanie nagiej modelki, w kontekście maltretowanych zwierząt, jest najlepszą formą ukazywania problemu, to nie można odmówić sukcesu kampanii, której cel został osiągnięty.
Przejąłem się kwestią obrony praw zwierząt i włączam się w akcje z bardzo prostej przyczyny: nie podoba mi się fakt, że codziennie budząc się, czuje się współodpowiedzialny za to, co się dzieje na świecie. A dzieje się tak ze względu na niewiedzę ludzi.
Wszyscy korzystają na nadurzyciach przy produkcji ubrań. Jednak problem jest na tyle złożony, że nie należy wrzucać wszystkiego do jednego worka. Jest wiele marek, które restrykcyjnie przestrzegają regulaminu, który dba o dobrostan zwierząt przy produkcji ich wyrobów.
Reklamy producentów odzieży i wszystkich innych branży, które wykorzystują zwierzęta jako produkt, oszukują odbiorcę. Pokazują sielankę: owieczki skaczące na łące, górala który je goli z wełny, krowy pasące się na alpejskich zboczach. A tak naprawdę to wszystko jest zautomatyzowane. Normalny, dorosły człowiek wie, że to już tak nie wygląda, ale jego mózg chętnie przyjmuje takie obrazy. Oszukujemy się na własne życzenie, żeby móc swobodnie dokonać zakupu nowego swetra. Inaczej będzie nas męczyć sumienie.
Powszechnie używana wełna, bardzo rzadko kojarzy nam się ze zwierzętami hodowanymi w tragicznych warunkach. To co widzimy na filmiku reklamowanym przez Joannę Krupę, nie jest wypadkiem przy pracy – właśnie takie cierpienie owiec, niesie ze sobą ich hodowla i wykorzystywanie. Owce są też specjalnie selektywnie rozmnażane, aby dawać więcej surowca. Niestety dla samego zwierzęcia wiąże się to z licznymi chorobami spowodowanymi nadmiarem owłosienia. Dodatkowo, samo strzyżenie, jest dla nich ogromnym stresem i bólem związanym z licznymi obrażeniami.
Kupując jakikolwiek produkt pochodzenia zwierzęcego, płacimy za to, w jaki sposób to zwierzę żyło i jak ginęło. A w 99 % wszystkie te metody są drastyczne.
Według prezentera Michała Piróga bardzo trudno całkowicie odciąć się od producentów odzieży, którzy są na tzw. czarnych listach. Jednak sam stara się działać we własnym zakresie tak, by minimalizować korzystanie z takich rzeczy. – Staram się być na bieżąco z czarnymi listami producentów odzieży , ale nie jestem w stanie żyć całkowicie bez produktów odzwierzęcych – mówi w rozmowie z naTemat. – Nawet jeśli nie posiadam w domu takich ubrań, to i tak biorę udział w przedsięwzięciach, które je wykorzystują. To ślepy zaułek. Nie da się tego totalnie wyrzucić z naszego życia. Nie żyjemy na dziewiczej wyspie – dodaje.
JaneBirkinwithdrawsrequestfor @Hermes_Paris to drop hernamefrom Birkinbag@peta http://t.co/vAzTKCt4lB pic.twitter.com/WKKmWNjQIA
— Gina DiFalco(@ginadifalco) 11 września 2015Nie da się całkowicie uciec od kupowania produktów, które są ze skóry lub wełny. Możemy jednak minimalizować ich zakup, albo sprawdzać producenta. Aby zmienić obecny stan rzeczy powinniśmy wspierać organizacje i kampanie, które walczą z niehumanitarnym traktowaniem zwierząt. Ważne też, żeby mądrze podchodzić do wszystkich zakupów, które robimy. Apelowałbym, abyśmy mieli oczy szeroko otwarte i pytali - skąd jest dany produkt i jak powstawał.
Napisz do autorki: kalina.chojnacka@natemat.pl
