
Prawo i Sprawiedliwość w czerwcu wybierze nowe władze, czyli Jarosława Kaczyńskiego i czwórkę wiceprezesów, którą on wyznaczy. Ale prof. Jadwiga Staniszkis sugeruje, że może nas czekać niespodzianka, bo Prezes może zrezygnować z walki o reelekcję. Dlatego pod dywanem trwa ostra walka buldogów o to, kto go zastąpi.
Wiosną w partii miał się odbyć kongres wyborczy, ale przesunięto go na czerwiec. Politycy PiS powtarzali, że trzeba poczekać na zrealizowanie najważniejszych obietnic, aby móc pochwalić się społeczeństwu sukcesami. Bo w partii takiej, jak PiS wszystkie rozstrzygnięcia wydają się być oczywiste, tak impreza bardziej nastawiona jest na przekaz na zewnątrz.
Wszak jeszcze w kampanii samorządowej Prezes mówił, że będzie walczył w kampaniach wyborczych w 2019, 2023, a może nawet 2027 roku. Kilka miesięcy później Jarosław Kaczyński dementował plotki o złym stanie zdrowia i wskazywał, że niektórzy politycy schodzili ze sceny w wieku 90 lat.
Oczywiście politycy PiS zapewniają, że Prezes jest w doskonałej formie, a w szpitalu był na rutynowych badaniach. Ale sam Kaczyński nie mówi już o prowadzeniu partii do wyborów w 2027 roku. Ba, nie mówi nawet o wyborach w 2019 roku.
By zmienić Polskę, uczynić ją lepszą, by wprowadzić zmiany, które obiecaliśmy, będziemy potrzebować ośmiu lat, dwóch kadencji parlamentu (...) Ale nie jestem tak optymistyczny, nie sądzę, że będę dbał o te sprawy przez osiem lat. Byłbym bardzo szczęśliwy mogąc patrzyć na to jako emeryt Czytaj więcej
Dlatego ktoś będzie musiał przypilnować "Dobrej zmiany". Oczywiście nie ma wątpliwości, że Kaczyński całkowicie wyłączy się z życia politycznego. Ale nadal: posada szefa partii rządzącej to duża rzecz. Dlatego Kaczyński musi dokładnie przeanalizować, kogo namaścić. W PiS trwa walka buldogów.
coraz bardziej widoczne są wewnętrzne walki w partii o to, kto przejmie schedę po Kaczyńskim (być może już w czerwcu?) i pokieruje Zjednoczoną Prawicą. Trzech kandydatów (nie wymienię nazwisk, bo nie chcę wchodzić w to starcie) stara się o wizerunek odpowiadający kaprysom prezesa Czytaj więcej
– Nie sądzę, by ktokolwiek chciał rzucić wyzwanie Jarosławowi Kaczyńskiemu. Nie przywiązywałabym wagi do tego, co mówi pani Staniszkis w tej sprawie, bo ona zależnie od tego, jaki ma humor, takie prezentuje przekazy medialne – przekonuje w rozmowie z naTemat Beata Mazurek, rzeczniczka klubu PiS. Wyklucza też scenariusz namaszczenia kogoś przez Prezesa na najbliższym kongresie, a o dalszej przyszłości nie chce mówić.
– Nasz kongres na pewno będzie bardzo emocjonujący, będzie wiele niespodzianek i zwrotów akcji – ironizuje poseł Przemysław Czarnecki, kiedy pytam go o przygotowania do wyborów nowego szefa partii. – A tak poważnie, to nie wydaje mi się, żeby była możliwa, ani tym bardziej potrzebna zmiana prezesa. Zaczynając od tego, że Jarosław Kaczyński raczej nie ma takiego planu, a kończąc na tym, że nie wydaje mi się, żeby był ktoś, kto dzisiaj mógłby go zastąpić – przekonuje poseł.
Przez lata wydawało się też, że wszystko jest już ustalone. Od lat najbliższym współpracownikiem Prezesa z młodszego niż jego własne pokolenia jest Joachim Brudziński. To on zajmuje się strukturami terenowymi, a jak pokazuje historia innych partii, to klucz do wygranej w wewnętrznych wyborach.
Ale ostatnio coraz głośniej jest o tym, że politykowi ze Szczecina wyrasta silny przeciwnik. To Mateusz Morawiecki, wicepremier i minister rozwoju, od kilku tygodni członek PiS. Według doniesień Prezesowi bardzo podoba się jego wizja rozwoju gospodarki – dalekosiężny, ambitny plan, a nie minimalistyczny urzędniczy programik. Dlatego Kaczyński lubi rozmawiać z Morawieckim o tym, jak zmieniać Polskę.
Jednak Morawiecki jest dzisiaj silny tylko siłą Kaczyńskiego. Nie zdążył jeszcze zbudować swojej drużyny, choć niewątpliwie kontrola nad dziesiątkami posad w tym pomaga. Jednak trudno byłoby wytłumaczyć taki wybór partyjnym dołom. Bardziej prawdopodobne jest więc, że Morawiecki – jak mówi inny scenariusz – zastąpi Beatę Szydło, kiedy ta się zużyje.
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl
