Prawo i Sprawiedliwość w czerwcu wybierze nowe władze, czyli Jarosława Kaczyńskiego i czwórkę wiceprezesów, którą on wyznaczy. Ale prof. Jadwiga Staniszkis sugeruje, że może nas czekać niespodzianka, bo Prezes może zrezygnować z walki o reelekcję. Dlatego pod dywanem trwa ostra walka buldogów o to, kto go zastąpi.
Dzisiaj o Prawie i Sprawiedliwości mówi się głównie w kontekście polityki państwowej. Jednak jest jeszcze druga sfera, dzisiaj w cieniu: polityka wewnętrzna partii. A w niej także dzieje się sporo.
Opóźniony kongres
Wiosną w partii miał się odbyć kongres wyborczy, ale przesunięto go na czerwiec. Politycy PiS powtarzali, że trzeba poczekać na zrealizowanie najważniejszych obietnic, aby móc pochwalić się społeczeństwu sukcesami. Bo w partii takiej, jak PiS wszystkie rozstrzygnięcia wydają się być oczywiste, tak impreza bardziej nastawiona jest na przekaz na zewnątrz.
Ale być może powód opóźnienia kongresu jest inny? Profesor Jadwiga Staniszkis sugeruje, że do zmiany na stanowisku prezesa partii może dojść już na tym kongresie. Dotychczas taki scenariusz nie był brany pod uwagę. Oczywiście nieprzerwanie trwa walka o pole position do wyścigu po schedę po Prezesie, ale ten wyścig miał trwać lata, nie miesiące.
Wieczny Prezes?
Wszak jeszcze w kampanii samorządowej Prezes mówił, że będzie walczył w kampaniach wyborczych w 2019, 2023, a może nawet 2027 roku. Kilka miesięcy późniejJarosław Kaczyński dementował plotki o złym stanie zdrowia i wskazywał, że niektórzy politycy schodzili ze sceny w wieku 90 lat.
Jednak teraz nie ma tak dalekosiężnych planów. Może rzeczywiście stan jego zdrowia mocno się pogarsza? Kiedy przez pobyt w szpitalu nie przyszedł na 25. rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów, wydawało się, że to dyplomatyczna choroba. Ale kiedy Prezes w połowie lutego ponownie znalazł się w szpitalu, poważnie zaczęto obawiać się o jego zdrowie.
Emeryt Kaczyński?
Oczywiście politycy PiS zapewniają, że Prezes jest w doskonałej formie, a w szpitalu był na rutynowych badaniach. Ale sam Kaczyński nie mówi już o prowadzeniu partii do wyborów w 2027 roku. Ba, nie mówi nawet o wyborach w 2019 roku.
Autor tekstu Henry Foy przypomina też rozmowę Kaczyńskiego z Teresą Torańską. Już 22 lata temu Prezes stwierdził, że chciałby być "emerytowanym zbawcą narodu". Być może zamknięciem tego etapu "zbawiania narodu" ma być autobiografia Kaczyńskiego, której wydanie jest zaplanowane na pierwszą połowę roku, akurat w okolicach kongresu PiS.
Następca
Dlatego ktoś będzie musiał przypilnować "Dobrej zmiany". Oczywiście nie ma wątpliwości, że Kaczyński całkowicie wyłączy się z życia politycznego. Ale nadal: posada szefa partii rządzącej to duża rzecz. Dlatego Kaczyński musi dokładnie przeanalizować, kogo namaścić. W PiS trwa walka buldogów.
Chętnych brak
– Nie sądzę, by ktokolwiek chciał rzucić wyzwanie Jarosławowi Kaczyńskiemu. Nie przywiązywałabym wagi do tego, co mówi pani Staniszkis w tej sprawie, bo ona zależnie od tego, jaki ma humor, takie prezentuje przekazy medialne – przekonuje w rozmowie z naTemat Beata Mazurek, rzeczniczka klubu PiS. Wyklucza też scenariusz namaszczenia kogoś przez Prezesa na najbliższym kongresie, a o dalszej przyszłości nie chce mówić.
Dlatego odmawia wskazania potencjalnego następcy. – Jestem żołnierzem Jarosława Kaczyńskiego. Interesuje mnie to, co on proponuje teraz w kwestii naprawy państwa, spełnienia naszych obietnic. Nie interesuje mnie to, co za kilka lat – ucina Beata Mazurek.
Bez charyzmy
– Nasz kongres na pewno będzie bardzo emocjonujący, będzie wiele niespodzianek i zwrotów akcji – ironizuje poseł Przemysław Czarnecki, kiedy pytam go o przygotowania do wyborów nowego szefa partii. – A tak poważnie, to nie wydaje mi się, żeby była możliwa, ani tym bardziej potrzebna zmiana prezesa. Zaczynając od tego, że Jarosław Kaczyński raczej nie ma takiego planu, a kończąc na tym, że nie wydaje mi się, żeby był ktoś, kto dzisiaj mógłby go zastąpić – przekonuje poseł.
– Myśl prezesa zawsze jest w jakimś stopniu nieprzenikniona, ale dzisiaj oddanie partii komuś innemu to nie byłaby najlepsza decyzja. W dłuższej wieloletniej perspektywie, gdy Prezes tak zadecyduje, być może tak, ale na pewno nie teraz – przekonuje poseł Czarnecki. – Dzisiaj, po wygranej w wyborach, zmiana kierownictwa byłaby ciężka do wytłumaczenia w partyjnych dołach. Nie widać też nikogo, kto ma taką charyzmę, ani tym bardziej doświadczenie jak Jarosław Kaczyński – ocenia nasz rozmówca.
Brudziński?
Przez lata wydawało się też, że wszystko jest już ustalone. Od lat najbliższym współpracownikiem Prezesa z młodszego niż jego własne pokolenia jest Joachim Brudziński. To on zajmuje się strukturami terenowymi, a jak pokazuje historia innych partii, to klucz do wygranej w wewnętrznych wyborach.
Po raz kolejny objazdu struktur dokonał w 2015 roku. Podczas dwóch kampanii był wiceszefem sztabów, zajmował się też przygotowaniem wielkich konwencji. Bo Prezes ufa Brudzińskiemu. Nie tylko spędza z nim wakacje (co polityk dokumentuje na Twitterze), lecz także zabiera go na kluczowe rozmowy, jak te z Orbanem czy Cameronem. Dlatego też Brudziński nie został ministrem – jako wicemarszałek Sejmu ma sporo czasu na zajmowanie się partią.
Morawiecki?
Ale ostatnio coraz głośniej jest o tym, że politykowi ze Szczecina wyrasta silny przeciwnik. To Mateusz Morawiecki, wicepremier i minister rozwoju, od kilku tygodni członek PiS. Według doniesień Prezesowi bardzo podoba się jego wizja rozwoju gospodarki – dalekosiężny, ambitny plan, a nie minimalistyczny urzędniczy programik. Dlatego Kaczyński lubi rozmawiać z Morawieckim o tym, jak zmieniać Polskę.
Jeśli wicepremier przestanie być dla Prezesa tylko partnerem do akademickich debat, a zacznie być postrzegany, jako człowiek zdolny ten plan wcielić w życie, stanie się ważną figurą w partyjnych rozgrywkach. Zresztą już jest jednym z ostrzejszych zawodników w walce o wpływy. Obronił swojego człowieka w PKO BP, czyli Zbigniewa Jagiełłę, walczy także o kontrolę nad państwowymi spółkami i agendami rządu.
Nie Duda, nie Szydło
Jednak Morawiecki jest dzisiaj silny tylko siłą Kaczyńskiego. Nie zdążył jeszcze zbudować swojej drużyny, choć niewątpliwie kontrola nad dziesiątkami posad w tym pomaga. Jednak trudno byłoby wytłumaczyć taki wybór partyjnym dołom. Bardziej prawdopodobne jest więc, że Morawiecki – jak mówi inny scenariusz – zastąpi Beatę Szydło, kiedy ta się zużyje.
Dlatego też raczej nie należy brać jej pod uwagę w walce o przywództwo w partii. Podobnie jak Andrzeja Dudę, który nie tylko ma jeszcze 4,5 roku kadencji, ale przede wszystkim każdego tygodnia daje dowody swojej niesamodzielności. Ale są przecież inni politycy, którzy nagle mogą uznać, że noszą buławę w plecaku. A przecież walka toczy się o ogromną stawkę.
Tymczasem Prezes siedzi na Nowogrodzkiej i obserwuje, jak kto zareagował na kolejne doniesienia o jego emeryturze. Jeśli ktoś za mocno będzie przebierał nogami, zostanie skreślony. Dlatego dzisiaj nikt nie mówi otwarcie, że chciałby zastąpić Jarosława Kaczyńskiego, bo to automatycznie oznaczałoby koniec jego kampanii.
By zmienić Polskę, uczynić ją lepszą, by wprowadzić zmiany, które obiecaliśmy, będziemy potrzebować ośmiu lat, dwóch kadencji parlamentu (...) Ale nie jestem tak optymistyczny, nie sądzę, że będę dbał o te sprawy przez osiem lat. Byłbym bardzo szczęśliwy mogąc patrzyć na to jako emerytCzytaj więcej
Źródło: "Financial Times"
prof. Jadwiga Staniszkis
socjolog
coraz bardziej widoczne są wewnętrzne walki w partii o to, kto przejmie schedę po Kaczyńskim (być może już w czerwcu?) i pokieruje Zjednoczoną Prawicą. Trzech kandydatów (nie wymienię nazwisk, bo nie chcę wchodzić w to starcie) stara się o wizerunek odpowiadający kaprysom prezesaCzytaj więcej