Piosenkarka Olga Sipowicz poprosiła niedawno o pomoc w zdobyciu pieniędzy na leki. Kuracja, dzięki której walka z genetycznym rakiem jajnika jest skuteczna, kosztuje 24 tys. zł miesięcznie. Na razie artystka sprzedała mieszkanie, ale te pieniądze wystarczą jedynie na około trzy lata terapii przedłużającej życie. Problem refundacji najnowszych, skutecznych terapii jest w Polsce powszechny. Czy rzeczywiście muszą być tak drogie - pytamy przedstawicieli AstraZeneca, producenta leku.
Dlaczego Olaparib, lek którego potrzebuje Kora i setki innych pacjentów aby przeżyć, jest tak drogi?
Jacek Graliński, dyrektor do spraw korporacyjnych AstraZeneca Polska: Kluczowym elementem procesu odkrywania i rozwijania nowego leku są badania kliniczne. Jest to proces wieloletni, a sam koszt z tym związany wynosi średnio 866 mln USD i jest zróżnicowany w zależności od obszaru terapeutycznego. Okres ochrony patentowej wynosi zwykle 10-15 lat i w tym okresie firma ma wyłączność na sprzedaż leku. Współczesna medycyna rozwija się w kierunku terapii ukierunkowanych molekularnie, stosowanych u dobrze zdefiniowanych genetycznie, wąskich grup pacjentów. W związku z tym jednostkowy koszt takiej terapii jest znacząco wyższy w porównaniu z lekami stosowanymi w dużych populacjach pacjentów.
Z czego wynika cena w Polsce? Jesteśmy przecież biedniejszym krajem niż np. Wielka Brytania, Niemcy, czy nie moglibyście dostosować ceny terapii do możliwości finansowych Polaków?
Obecnie lek nie jest refundowany. Cena leku jest porównywalna na całym świecie i jej wysokość odzwierciedla jego wartość terapeutyczną, koszt wynalazku i badań oraz wielkość objętej leczeniem grupy chorych. W tym przypadku mamy do czynienia z terapią personalizowaną, która kierowana jest do szczególnie wąskiej grupy chorych.
Mi jednak od razu przypomina się historia biznesmena z USA, 32-letniego Martina Shkreli, który zakupił prawa do leku Daraprim używanego m. in. przez chorych na AIDS oraz kobietyz ciążą zagrożoną poronieniem. Po transakcji poinformował , że cena jednej pigułki medykamentu wzrośnie z 13,5 do… 750 dolarów. Został wrogiem publicznym numer jeden.
Porównanie jest zupełnie chybione. Mówimy o leku, który jest terapią celowaną, zarejestrowany i dopuszczony do obrotu zaledwie rok temu.
To może inaczej. Czy moglibyście obniżyć cenę tego leku z 24 tys. zł do tysiąca za miesięczną terapię, wówczas więcej pacjentów w Polsce mogłoby sobie pozwolić na leczenie? W efekcie otrzymalibyście więcej pieniędzy z polskiego rynku, niż tylko oferując lek dla grupki milionerów.
Niewątpliwie warunkiem poprawy dostępu do terapii jest refundacja. To prawda i właśnie takie argumenty padają, kiedy firma podejmuje negocjacje z komisją ekonomiczną Ministerstwa Zdrowia. Wówczas ustalamy wspólnie, jaki udział w kosztach terapii obywateli może ponieść państwo, czy płatnik, który płaci za terapię, a na ile my możemy obniżyć cenę ze względu na szerszy dostęp do rynku.
AstraZeneca
To innowacyjna firma farmaceutyczna, znajdująca się w czołówce największych firm tego sektora na świecie. "Z myślą o pacjentach opracowujemy i wytwarzamy nowoczesne leki pomagające zwalczać choroby, które stanowią największe wyzwania współczesnej medycyny" - piszą o sobie. Jej nowy produkt Olaparib okazuje się skuteczny w terapii raka jajnika oraz raka prostaty. Przychody w 2015 roku to 24 miliardy dolarów. Zysk, 4 mld dolarów.
Czy polska jest atrakcyjnym rynkiem?
Tak, jednak proszę zrozumieć, że my nie patrzymy na chorych jak na źródło zysku. Jesteśmy międzynarodową, innowacyjną firmą, która wynalazła lek na odmianę raka, która do tej pory zbierała wyjątkowo śmiertelne żniwo. To szansa na dla wielu chorych. Szansa, której wcześniej nie było
W ilu krajach w Europie Olaparib jest refundowany?
W 13 krajach Unii Europejskiej oraz w Izraelu.
A jakie są tam ceny dla pacjentów?
Nie mogę podać tych danych. To tajemnica handlowa.
Jakie są szanse, że lek będzie refundowany w Polsce?
Tego nie mogę określić. Jesteśmy jeszcze przed rozmowami. Ten lek został zarejestrowany zaledwie rok temu, dlatego z jednej strony budzi nadzieje chorych, z drugiej wiele rządów dopiero zastanawia się nad jego refundacją.
Czy wam nie przeszkadzają takie historie w mediach, gdy ktoś ogłasza, że aby kupić konkretny lek, wasz produkt, ratujący mu życie musi sprzedać mieszkanie i resztę majątku? Musi się upodlić prosząc o datki, apelując w mediach o pomoc finansową. Przecież AstraZeneca wychodzi na tego złego, co ma, ale nie da.
Ja w pełni rozumiem takie apele. W takich sprawach staramy się oddzielać emocje od spraw firmy.
Koncerny farmaceutyczne mogą używać takich dramatycznych historii do tego by wywrzeć presję opinii publicznej, na urzędnikach, aby zgodzili się na refundację. Czy tak było w przypadku Kory?
Absolutnie nie. To byłoby sprzeczne z naszymi wartościami. Historię pani Olgi Jackowskiej znamy z mediów. Ma prawo walczyć o swoje życie, wszelkimi dostępnymi metodami. Upubliczniając fakt swojej choroby zwraca uwagę na sytuację wielu innych osób, ale mniej znanych.
Na stronie AstraZeneca znalazłem formularz o darowiznę w postaci leku. Czy często piszą do was osoby, dla których lek jest ostatnią szansą? Pieniądze im się skończyły tylko darowizna uratuje im życie…
Piszą. Nie potrafię podać liczby wniosków. Przede wszystkim nie ma możliwości by sam chory poprosił o lek. O darowiznę występuje instytucja np. szpital, instytut. Czyli ktoś kto dysponuje historią pacjenta i potrafi uzasadnić, że ten lek mu pomoże. Przecież jako przedstawiciele producenta, a nie lekarze, nie bylibyśmy w stanie zweryfikować czy prośba Kowalskiego wynika z tego, że na przykład przeczytał w gazetach i też myśli, że mu pomoże.