
Główne cele projektu Baltic Pipe, jako projektu wspólnego zainteresowania w Unii Europejskiej, to dalsze wzmacnianie dywersyfikacji dostaw, integracja rynku, wzrost konkurencyjności cen oraz wzmocnienie bezpieczeństwa dostaw przede wszystkim w Polsce i w Danii, a także w Europie Środkowo-Wschodniej oraz w regionie Państw Bałtyckich
Tymczasem Gazprom poinformował, że rozstrzygnał już przetarg na dostawę 2,5 tys. km rur dla gazociągu Nord Stream2. Nie ma jeszcze zezwoleń na budowę, decyzji środowiskowych, ani akceptacji planów ze strony Komisji Europejskiej. Do planowanej drugiej nitki Nord Stream przystąpiły firmy z Rosji i Niemiec oraz partnerzy z Wielkiej Brytanii i Francji. Również istniejąca już inwestycja Nord Stream (udziałowcy to Niemcy i Rosja) odbyła się z pominięciem krajów Europy Środkowej. – Jeśli Nord Stream 2 zostanie zbudowany, to 80 proc. rosyjskiego gazu byłoby transportowane do UE tym rurociągiem. Z punktu widzenia bezpieczeństwa jest to ryzykowne – mówił pod koniec lutego Miguel Arias Canete, komisarz UE ds. klimatu i energii .
Pokazujemy partnerom infrastrukturalnym z tych krajów, że chcemy gaz z Norwegii sprowadzić do Polski, pokazujemy, że jest popyt na taką usługę. Operatorzy widzą więc, że jest potrzeba jej skonstruowania. Mam nadzieję, że te dwa sygnały spotkają się dość szybko i projekt ruszy
Gdyby inwestycja się powiodła rozmowy PGNiG z Gazpromem o cenach surowca wyglądałyby zupełnie inaczej. Do niedawna skazani byliśmy na dostawy z Rosji co rosyjska firma bezwzględnie odbijała sobie w cenach. Kiedy w 2011 roku gaz popłynął przez Nord Stream, przebiegający przez Polskę rurociąg Jamał stracił na znaczeniu. Tym samym w rozmowach z Gazpromem zostaliśmy bez mocnych kart. Słynny "negocjator gazowy" Waldemar Pawlak został łatwo wykołowany przez Rosjan, a w 2011 i 2012 roku płaciliśmy najwyższe ceny w całej Unii Europejskiej. 420 i odpowiednio 520 dolarów za 1000 m3, podczas gdy Niemcy tylko 279 dolarów. Nawet rosyjska prasa pisała jak Polacy dają zarobić Gazpromowi.
Nie chodzi o to, żeby nie kupować gazu do wschodniego dostawcy. Raczej o to, aby ceny od tego dostawcy były konkurencyjne w porównaniu do cen zakupu gazu na Zachodzie. Kluczem do bezpieczeństwa i konkurencyjnego rynku jest stworzenie jednego europejskiego systemu gazociągów i technicznych możliwości przesyłu gazu pomiędzy krajami. Załóżmy, że Algierczycy prześlą swoje LNG poprzez gazoporty w Hiszpanii, norweskie i brytyjskie również dostarczą swój surowiec do systemu. Są jeszcze Amerykanie i Kanadyjczycy gotowi sprzedawać europie gaz łupkowy. Nie ma siły, cena będzie musiała się wyrównać dla wszystkich odbiorców w Europie, szczególnie w tych, które z powodów historycznych były skazane na zakupy od jednego, dominującego dostawcy
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl