Reklama.
Do co najmniej dwóch zamachów doszło w Brukseli. Najpierw lotniskiem wstrząsnęły dwie eksplozje, w których zginęło co najmniej 11 osób. Później do wybuchu doszło też na stacji metra Maelbeek, tuż przy siedzibie najważniejszych unijnych instytucji. Po południu mówiono już o 34 ofiarach śmiertelnych.
Szefowie państw i rządów oraz instytucji UE wydali wspólne oświadczenie w związku z wtorkowymi zamachami terrorystycznymi w Brukseli. W dokumencie czytamy: "Unia Europejska wyraża żal z powodu dzisiejszych zamachów terrorystycznych w Brukseli. Był to atak na nasze otwarte społeczeństwo demokratyczne". Na końcu napisano: "Ostatnie ataki umocniły nas w postanowieniu, że musimy bronić naszych europejskich wartości i tolerancji przed atakami nietolerancji. Będziemy zjednoczeni i stanowczy w walce z nienawiścią, brutalnym ekstremizmem oraz terroryzmem".
Belgijski rząd ogłosił dziś trzydniową żałobę narodową. Belgia ogłasza oficjalne żałoby niezwykle rzadko, tylko w najbardziej dramatycznych sytuacjach.
Agencja Reutera podaje, że do zamachów przyznało się tzw. Państwo Islamskie (ISIS).
Belgijska policja opublikowała zdjęcia z monitoringu mające przedstawiać trzy osoby podejrzane o dokonanie wtorkowych zamachów. Według lokalnej stacji telewizyjnej dwie osoby ze zdjęcia nie żyją, a jedna jest wciąż poszukiwana.
Przebywający z wizytą na Kubie prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama zapowiedział, że USA zrobią wszystko, co w ich mocy, by pomóc Belgii w schwytaniu sprawców i wymierzeniu sprawiedliwości. – Musimy być solidarni w walce z terroryzmem, niezależnie od narodowości i wiary – powiedział.
Premier David Cameron napisał na Twitterze: "Terroryści atakują dziś okrutnie nasz styl życia i atakują nas za to, kim jesteśmy. Nigdy nie pozwolimy zwyciężyć".
Najnowsze szacunki mówią o 212 rannych: 30 osób jest w stanie krytycznym, 96 w stanie poważnym, a 86 w stanie stabilnym.
Ekscentryczny miliarder Donald Trump, kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta USA, skomentował na Twitterze dzisiejsze wydarzenia w stolicy Belgii. Autor wypowiedzi o niewpuszczaniu muzułmanów do Stanów Zjednoczonych napisał: "Wszyscy pamiętacie, jak pięknym i bezpiecznym miejscem była Bruksela. Już nie, teraz jest z innego świata! USA muszą być czujne i mądre!"
Szef MSWiA Mariusz Błaszczak zapowiedział, że w miejscach gdzie występują duże skupiska ludzi zostaną wystawione dodatkowe patrole. Założenia te zostaną wprowadzone szczególnie na lotniskach i dworcach.
Szef resortu spraw wewnętrznych powtórzył za premier i prezydentem, że w Polsce nie ma sygnałów, by kraj był zagrożony zamachami. Dodał, że jeśli Belgia lub inne kraje zwrócą się do Polski z prośbą o pomoc, to nasz rząd chętnie jej udzieli.
Warszawskie metro wprowadziło dodatkowe zabezpieczenia. Na stacjach pojawią się dodatkowe patrole wartowników. Wdrożono też wewnętrzne procedury na wypadek zamachu.
Andrzej Duda spotkał się dziś z ministrem koordynatorem służb specjalnych Mariuszem Kamińskim oraz szefami ABW, AW i RCB. Prezydent poinformował, że nie ma obecnie sygnałów, aby w Polsce konieczne było podnoszenie stopnia zagrożenia terrorystycznego.
Andrzej Duda wygłosił dziś przemówienie w związku z wtorkowymi zamachami w Brukseli. Prezydent wystąpił z orkiestrą NDR z Hamburga w Pałacu Prezydenckim w Warszawie. – Przyznam się, że miałem taką myśl, kiedy dowiedziałem się o tym, co się stało, że może trzeba odwołać dzisiejsze spotkanie – mówił. – To miało być zupełnie inne wystąpienie. Ale życie przynosi nam, niestety, różne tragiczne momenty – dodał. Prezydent podkreślił, że "wszyscy muszą stać dziś razem w obronie europejskich wartości i fundamentów kulturowych". Andrzej Duda wpisał się ponadto do księgi kondolencyjnej w Ambasadzie Królestwa Belgii.
Z ostatnich doniesień wynika, że belgijska policja znalazła na lotnisku pas szahida oraz kilka ładunków wybuchowych, które nie eksplodowały. Służby podały ponadto, że przy zwłokach jednego z zamachowców leżał kałasznikow. Pokrywa się to z doniesieniami, że po dwóch wybuchach na lotnisku dało się słyszeć strzały z broni.
Dane dotyczące liczby ofiar i rannych we wtorkowych zamachach w Brukseli cały czas ulegają zmianom. Belgijskie media podały, że łącznie zginęły 34 osoby (20 w metrze i 14 na lotnisku). Pojawiają się też rozbieżne informacje dotyczące liczby rannych. Wiele źródeł podaje, że rannych zostało ponad 130 osób, niektóre mówią o ponad 150.
W związku z wtorkowymi zamachami bombowymi ewakuowano Pałac Królewski w Brukseli. Nie wiadomo czy król Belgów Filip i królowa Matylda przebywali dziś w budynku.
– Zarząd transportu w Brukseli podał, że w wyniku eksplozji na stacji metra Maelbeek zginęło 15 osób, a 55 zostało rannych,
– w wyniku eksplozji na lotnisku Zaventem zginęło 13 osób, a 33 zostały ranne,
– oficjalnie ustalono, że wybuchy były efektem działań zamachowcy samobójcy.
Premier Beata Szydło wyraziła dziś solidarność z rodzinami ofiar i rannymi w dzisiejszych zamachach w Brukseli. Podkreśliła przy tym, że prócz solidarności należy zadbać o wypracowanie rozwiązań zapewniających bezpieczeństwo obywatelom. Szefowa polskiego rządu dodała, że wszystkie służby w kraju działają sprawnie i obywatele Polski nie powinni czuć się zagrożeni.
Opublikowano już zdjęcia podejrzanych o zorganizowanie dzisiejszych zamachów w stolicy Belgii. To czterej mężczyźni powiązani z Salahem Abdeslamem. Wśród nich znajdują się 24-letni Najim Laachraoui, którego policja wiąże też z zamachami w Paryżu z 13 listopada ubiegłego roku oraz 30-letni Mohamed Abrini, przyjaciel Salaha Abdeslama z czasów dzieciństwa. Mężczyźni wciąż pozostają na wolności.
Premier Belgii Charles Michel przedstawił zebrane informacje dotyczące dzisiejszych eksplozji w Brukseli. Szef rządu mówił o dziesiątkach zabitych i rannych. – Stało się to, czego się obawialiśmy – stwierdził.
Około godziny 11.30 pojawiły się doniesienia o kolejnych, po lotnisku i w metrze, wybuchach w Brukseli. Miało do nich dojść w pobliżu pałacu królewskiego. Inne źródła mówią o wybuchu w dzielnicy europejskiej.
Francja zamknęła granicę z Belgią. Podobnie stało się po zamachach w Paryżu, a mimo tego Salam Ambuslad uciekł do Belgii. W Belgii obowiązuje najwyższy poziom alertu terrorystycznego. Z kolei władze Londynu, Paryża i Berlina zwiększają liczbę policjantów na ulicach.
Ryszard Petru, lider Nowoczesnej, zaapelował do Andrzeja Dudy o zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Mówił, że po zamachach w Brukseli trzeba wspólnie pracować na rzecz bezpieczeństwa Polski. – Nie chcę mówić, że to III wojna światowa, ale coś jest na rzeczy – stwierdził. Zauważył, że zamachów dokonali profesjonaliści, określił ich mianem "zbrojnej armii".
Petru ostrzegał, że politycznym rezultatem zamachów może być postanie tzw. mini-Schengen. Pytany o bezpieczeństwo Polski nie chciał krytykować rządu. –Szukałbym porozumienia ponadpartyjnego, a nie wytykał błędy – mówił. – Wszyscy wiemy, jakie błędy zostały popełnione, ale musimy zrobić wszystko, by ich było jak najmniej – dodał.
Po atakach na lotnisko i metro wstrzymano ruch lotniczy, zamknięto metro i zatrzymano komunikację autobusową. Zamknięte będą centra handlowe, szkoły, uczelnie, kina i muzea. Władze apelują do mieszkańców o zostanie w domach lub miejscach pracy, bo na razie i tak nie ma możliwości poruszania się po mieście. Wstrzymano też ruch pociągów Eurostar do i z Brukseli.
Belgijskie władze dementują informacje o kilku zamachach w metrze, mówią o tylko jednym. Z kolei lokalne media podają, że wstępna liczba ofiar śmiertelnych to 10 osób. Czytaj więcej
Na razie nie ma oficjalnej informacji o sprawcach zamachów. Amerykańskie źródła wybuchy łączą z niedawnymi zatrzymaniami terrorystów. "The International Spectator" podaje, że po dwóch eksplozjach na lotnisku było też słychać strzały z broni. Według belgijskich mediów na lotnisku znaleziono więcej ładunków wybuchowych. Z kolei "Le Figaro" donosi, że przed wybuchami dało się słyszeć okrzyki o arabsku.
Już nie tylko stacja metra Maelbeek, ale jeszcze co najmniej trzy inne padły ofiarą zamachowców. Taką informację podała belgijska straż pożarna. Pojawiają się doniesienia, że bomba wybuchła także na stacji Schumana, położonej jeszcze bliżej siedziby Komisji Europejskiej. Metro w całym mieście nie działa, nie jeżdżą też autobusy.
Belgijska prokuratura poinformowała, że atak na lotnisko Zaventem to dzieło zamachowca-samobójcy.
Tuż przed godziną 8 rano na lotnisku Zaventem pod Brukselą doszło do dwóch wybuchów. Belgijska straż pożarna potwierdza, że jest 11 ofiar śmiertelnych, a 25 osób jest rannych, ale lokalna telewizja mówi o 13 zabitych i 35 rannych.
Do eksplozji na lotnisku doszło przy stanowisku odpraw linii American Airlines, jeszcze przed stanowiskami ochrony. Wybuchy określono jako "silne". Natychmiast zarządzono ewakuację pasażerów. Zawrócono samoloty zmierzające na lotnisko, wstrzymano też ruch pociągów jadących na lotnisko.
BBC powołując się na belgijską telewizję informuje o 13 ofiarach śmiertelnych i 35 rannych.
Po eksplozji na stacji metra pasażerowie są ewakuowani. Służby porządkowe kierują ich torami do pobliskich stacji. Przed samą Maelbeeck, gdzie doszło do ataku, zorganizowano prowizoryczny szpital polowy, gdzie opatrywane są ofiary.
– przed godz. 8 na lotnisku Zaventem pod Brukselą doszło do dwóch eksplozji, pojawiają się też informacje o wystrzałach i arabskich okrzykach, które towarzyszyły wybuchom,
– władze podają informację o 11 ofiarach śmiertelnych i 25 rannych, ale pojawiają się też informacje o 25 zabitych,
– około 1,5 godziny później pojawiła się informacja o wybuchu na stacji metra Maelbeek, która leży tuż obok głównych instytucji Unii Europejskich. Czytaj więcej