Wszędzie dookoła patrioci. Tu orzeł na piersi, tam biało-czerwona opaska na rękawie. Bohaterowie i żołnierze wyklęci wypełniają szczelnie tramwaje, a na samochodach mnóstwo osób przykleja sobie na klapie bagażnika świadectwo swojej pamięci o tych, co walczyli. Głupota niektórych sprowadza patriotyzm do rynsztoka.
Jak okiem sięgnąć, dookoła mnie wszyscy o czymś informują. Z lewej stoi samochód z naklejką na szybie o 7 letniej gwarancji na auta danej marki. Z drugiej strony furgonetka z wielkim napisem o najtańszym kredycie hipotecznym w historii wymalowanym na burcie. Przede mną ktoś nakleił informację na klapie bagażnika o tym, że „pamięta”. Szkoda tylko, że zapomniał włączyć kierunkowskaz kiedy postanowił wcisnąć się się przed kredyt hipoteczny. Podjeżdżam do auta stojącego parę metrów przede mną i znów widzę na klapie napis „1944 – Pamiętamy”. Wersja rozbudowana naklejki, oprócz literek i cyferek jest jeszcze znak Polski Walczącej. Serce rośnie...
Afiszowanie się ze swoim patriotyzmem stało się modne. Wszędzie pełno jest flag polskich, nie tylko w czasie demonstracji poparcia dla rządu czy tych którym przyświecają akurat przeciwne cele. Flagi wiszą w oknach przy okazji świąt państwowych i takich o charakterze lokalnym. Trzeba od razu bardzo wyraźnie podkreślić, że nie ma w tym nic złego. Szkoda tylko, że czasem odbywa się to wbrew rozumowi.
Na Allegro naklejek są dziesiątki wzorów. Obok takich całkiem fajnych i ideowo słusznych są i takie, które kogoś bardziej obeznanego z historią mogą zdenerwować. Znak Polski Walczącej i napis 1944 wydaje się sugerować, że wcześniej żadnego oporu nie było. Umniejsza pamięć o tych, którzy za malowanie „kotwicy” na warszawskich murach w czasie okupacji trafiali na Pawiak lub ginęli na miejscu „zbrodni”. Jeszcze mniej czytelna jest naklejka z zarysem dzisiejszych granic Polski i napis 1944. O co chodzi? O ile pamiętam z lekcji historii, w 1944 granice polski rysowano jeszcze zupełnie inaczej.
By zamanifestować przed całym światem, jaką to ma się świetną pamięć wystarczy już 4.50 zł plus koszty przesyłki. Tylko tyle, by móc okleić swój samochód. Mało, więc kto bogaty to może sobie poszaleć i kupić kilka innych naklejek, już mniej historycznych. Jakąś rybę, albo coś...
Temat naklejek to jedno, ale to dopiero wierzchołek góry lodowej. Swój patriotyzm dzięki naklejkom mogą pokazywać tylko posiadacze samochodów czy motocykli. Zdecydowanie więcej możliwości stwarza przemysł tekstylny. Koszulki, bluzy, t-shirty, czy rękawiczki, a wszystko w stylu „Bóg Honor Ojczyzna”. To dziś prężnie rozwijający się biznes. Sklepy z odzieżą patriotyczną mnożą się jak grzyby po deszczu. A producenci prześcigają się w promowaniu nowych wzorów.
Orzeł spadający z niebios, w tle kilku spadochroniarzy, napis 1944. Koszulka z nadrukiem upamiętniającym żołnierzy Samodzielnej Brygady Spadochronowej lądujący pod Arnhem może się podobać. Podobnie kilka innych, z małą szachownicą na piersi, znakiem malowanym na polskich samolotach wygląda nawet gustownie. Wielka lub mniejsza kotwica Polski Walczącej czy kilka wzorów nawiązujących do Powstania Warszawskiego też można od biedy założyć i wyjść na ulicę. Ale są też koszulki o nadrukach bardziej kontrowersyjnych.
Wielka głowa wilka, na prawie cały przód koszulki, gdzieś tam w okolicach pępka napis Żołnierze Wyklęci. Niby upamiętnia wszystkich tych, którzy nie poddali się i walczyli o wolną i niepodległą do końca. Sęk w tym, że mitologizowanie żołnierzy wyklętych częściowo zafałszował historię. Do jednego worka wrzuca się "Inkę" czy "Łupaszkę" z "Burym" i tymi, którzy dokonywali w imię wolności strasznych zbrodni. Tymczasem poseł Paweł Kukiz nie ma takich wątpliwości i parę dni temu chodził po sejmie w opisywanej koszulce, udzielał wywiadów. Można mieć wątpliwości, czy na Podlasiu wykazano by dla tej demonstracji zrozumienie i poparcie.
Jeszcze wspanialszym wzorem jest husarska zbroja. Spokojnie, nikt nie umyślił sobie wsadzać ludzi latem w blachę, zbroja została nadrukowana na koszulce termoaktywnej. Biorąc pod uwagę, że materiał ściśle przylega do ciała, wzór husarskiej zbroi może wyglądać dość karykaturalnie na kimś o mniej doskonałej sylwetce.
Patrioci czasem muszą iść spać. Nabrać sił przed kolejnym dniem walki o godność, wielkość i temu podobne. Ale przecież patriota nie może spać byle gdzie, w jakiejś przypadkowej pościeli. Trzeba dbać o siłę narodu, spać można tylko z orłem lub poległymi bohaterami, w sensie pod nimi, będąc przykrytym, otulonym historią i chwałą. I tylko jakoś głupio iść do łóżka gdy leży na nim koń i facet w husarskiej zbroi.
Jak jest popyt to rośnie podaż. Można się tu dalej wyzłośliwiać na temat takiej czy innej części garderoby, kubka, paska czy rękawiczek, ale faktem jest, że wiele osób zarabia na patriotyzmie. Od kilku złotych za naklejkę na samochód, do setek złotych za kurtki. Rynek musi być olbrzymi, od kibiców i młodzieży palących wozy transmisyjne i wyrywających drzewka przy okazji demonstracji 11 listopada, po posła na Sejm Rzeczpospolitej Pawła Kukiza. Sprzedaje się wszystko co ma orła w tle. Albo samolot. Nie dalej jak dziś Srebrnica Państwowa ogłosiła, że wypuszcza okolicznościową monetę poświęconą rocznicy katastrofy smoleńskiej.
Z jednej strony budujące jest to, że tak chętnie manifestujemy nasze oddanie ojczyźnie, pamięć o sławnych czynach i wielkich bohaterach. Warto jednak robić to z głową, by przesadzając nie popaść w śmieszność. Nie od rzeczy by też było znać historię, skoro już chce się pochwalić wszystkim za pomocą naklejki, że „Pamiętamy”.