
Śmierć księdza Jana Kaczkowskiego zbliżała się od wielu miesięcy. Zupełnie nie zmniejsza to jednak bólu, który Polacy odczuwają po jego odejściu. Ale ksiądz Kaczkowski na pewno nie chciałby, abyśmy płakali nad jego losem, tylko jak on, do samego końca - działali. Dlatego podziękujmy księdzu tak, jak możemy, poprzez wsparcie jego wielkiego dzieła - hospicjum w Pucku.
Dla niektórych to jest najszczęśliwsze miejsce, do którego trafili w życiu. Myślę tu o naszych braciach żulach i siostrach menelkach. Mamy tu nadreprezentację osób po przejściach. Mieszkali w altankach, na dworcach, byle gdzie. Bali się zgłosić do lekarza, bo nie są ubezpieczeni. Dopiero wtedy, kiedy nie mogą pić, kiedy kumple wzywają karetkę, trafiają po raz pierwszy do szpitala i tam się okazuje, że jest już za późno na leczenie. Czytaj więcej
84-100 Puck, ul. Dziedzictwa Jana Pawła II 12
30 8349 0002 0004 6633 2000 0010
38 8348 0003 0000 0017 2404 0001
Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl

