Przewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Grzegorz Schetyna widzi szansę na to, że Unia Europejska uchwali rezolucję, która będzie ostrzeżeniem dla polskiego rządu w sprawie działań wokół Trybunału Konstytucyjnego. Sprawa ta interesuje nie tylko polskich obywateli, lecz także całą Europę. Ostatnio coraz głośniej wypowiada się również Kościół.
Grzegorz Schetyna uważa, że największe europejskie grupy parlamentarne będą chciały oficjalnego skrytykowania rządu za łamanie prawa. Jednak rezolucji nie powinniśmy postrzegać jako kary (chociażby w postaci zatrzymania wpływu unijnych pieniędzy do polskiego budżetu), ale jako ostrzeżenie.
– Po tym, co zrobił w Polsce PiS, nikt nie jest w stanie zatrzymać tej rezolucji, bo przekonanie o łamaniu prawa jest w Europie bardzo wspólne i powszechne – powiedział polityk opozycji w programie "Kropka nad i".
Jeśli Platforma Obywatelska wycofa się i poprosi europosłów związanych z tą partią, aby do rezolucji nie doszło, to przegłosują ją socjaldemokraci i liberałowie oraz wszystkie inne grupy, bo jak twierdzi Grzegorz Schetyna, wszyscy mają takie samo zdanie.
– Tutaj się nikt nie różni. Może skrajni konserwatyści i grupy antyeuropejskie mają do tego dystans. Ale cały mainstream, to 70, 80 proc. Parlamentu Europejskiego uważa, że w Polsce łamane jest prawo i łamana jest konstytucja – powiedział polityk w rozmowie z Moniką Olejnik.
Schetyna jest zgodny z politykami, którzy twierdzą, że rezolucja powinna zastać przyjęta. Nie wynika to z rozmów z polskimi politykami, ale z ustaleń Komisji Weneckiej, które są podstawą dla rezolucji. Dodaje, że jej tekst nie został jeszcze napisany.
Taka rezolucja powinna wyjaśniać, że nie można łamać niezależności Trybunału Konstytucyjnego i będzie dotyczyć tylko walki o jego niezależność. – Parlament Europejski ma prawo wypowiadać się w tej kwestii – stwierdził Schetyna.
Grzegorz Schetyna odniósł się również do słów arcybiskupa Michalika, który stwierdził, że w Polsce pojawiła się „nowa Targowica”, która mobilizuje obce narody do nienawiści wobec Polaków.
– Nie boję się arcybiskupa Michalika i tego, co mówi, bo uważam, że źle diagnozuje sytuację. Źle porównuje ją do Targowicy, bo to jest zupełnie co innego. Inaczej było wtedy pod koniec XVIII wieku, kiedy Targowiczanie walczyli z Konstytucją 3 maja i walczyli z nowoczesną Polską, otwartą na Europę. Dzisiaj sytuacja jest trochę w drugą stronę – podsumował polityk.