Dokumenty, które wyciekły z panamskiej kancelarii prawniczej Mossack Fonseca, sugerują, że pomagała ona swoim klientom m.in. w praniu brudnych pieniędzy oraz ukrywaniu majątku w rajach podatkowych. Z panamską kancelarią miały współpracować firmy związane m.in. z Władimirem Putinem oraz Muammarem Kaddafim. W sprawie pojawiły się także nazwiska trzech Polaków.
Do ponad 11 mln dokumentów dotarł niemiecki dziennik „Sueddeustsche Zeitung”. Materiały, które analizuje teraz Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych w Waszyngtonie, wskazują, że w ciągu minionych 40 lat z usług kancelarii mogło korzystać ponad 70 byłych i obecnych głów państw, w tym prezydent Rosji Władimir Putin. Współpraca miała się odbywać za pośrednictwem rozmaitych firm.
W praniu brudnych pieniędzy miały brać udział m.in. trzy firmy: Sonnette Overseas, International Media Overseas, Sunbarn and Sandalwood Continental . Dwoma pierwszymi zarządzał Siergiej Roldugin, ojciec chrzestny córki Putina, Marii. Z rajów podatkowych miała zaś korzystać m.in. firma należąca do żony premiera Islandii Sigmundura Davida Gunnlaugssona. Nieprawidłowości podatkowych mieli się dopuszczać także prezydent Ukrainy Petro Poroszenko i król Arabii Saudyjskiej Salman ibn Abd al-Aziz.
Wśród nazwisk wymienianych w związku z Panama Papers pojawiają się trzy polskie: Pawła Piskorskiego, Mariusza Waltera oraz Marka Profusa.
Piskorski – jak podaje portal Gazeta.pl – kupił od współpracującej z panamska kancelarią firmy Taxways zarejestrowaną w Panamie spółkę Stardale Managment. W 2013 roku polski oddział Taxways poprosił kancelarię Mossack Fonseca o założenie konta w panamskim banku dla spółki Stardale Managment. Spółka Stardale Managment nigdy nie osiągnęła jednak przychodów, a jej rachunek bankowy został zamknięty. W styczniu zlikwidowano samą spółkę.
Piskorski zapewnił „Gazetę Wyborczą”, że nie musiał zgłaszać „martwej” spółki polskiej skarbówce. Polityk nabył zagraniczną spółkę, ponieważ sądził, iż będzie ona przydatna w "planowanym projekcie biznesowym".
Walter i Profus również zapewnili „Wyborczą”, że nie naruszyli prawa, podkreślając, że płacą podatki w Polsce.