Uchodźcy, którzy utknęli w Grecji próbują za wszelką cenę uciec dalej na Zachód, by nie cofnięto ich do Turcji.
Uchodźcy, którzy utknęli w Grecji próbują za wszelką cenę uciec dalej na Zachód, by nie cofnięto ich do Turcji. Fot. Shutterstock.com

Coraz goręcej robi się na granicach Macedonii, gdzie od tygodni kumuluje się fala migracyjna ciągnąca do Europy Zachodniej. W niedzielę tamtejsza policja musiała rozpylić gaz łzawiący w kierunku uchodźców i imigrantów próbujących siłą przedostać się z prowizorycznego obozu w Idomeni po stronie greckiej.

REKLAMA
Macedończycy twierdzą, że zdecydowali się na ostre rozwiązanie, ponieważ szturmowi migrantów na granicę towarzyszyły ataki na policjantów. Jednocześnie pojawiły się wątpliwości, czy gazem łzawiącym uchodźców i imigrantów nie potraktowały greckie służby.
Zarówno Macedończycy i Grecy przerzucają się odpowiedzialnością za tego typu działania w okolicach przygranicznego Idomeni, bo sytuacja w tym obozie i tak daleka jest od europejskich standardów humanitarnych. Zatrzymanie fali migracji na zamkniętej granicy grecko-macedońskiej sprawiło, iż w prowizorycznym miasteczku namiotowym na nieco ponad 2 tys. osób mieszka ich obecnie nawet sześć razy więcej.
Migranci, którzy utknęli w Grecji szturmami próbują zmusić Macedonię do otwarcia granic, gdyż wielu z nich wkrótce może stracić szansę na ucieczkę na Zachód. Dzieje się tak za sprawą porozumienia wynegocjowanego przez Angelę Merkel i Donalda Tuska, na mocy którego Turcja odciąży Unię Europejską w odpowiedzialności z kryzys migracyjny.
Między innymi w ten sposób, że każdy migrant, który przekroczył granicę Grecji po 20 marca 2016 roku będzie zmuszony do cofnięcia się do Turcji.

Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl