James Franco, artysta wielobranżowy i symbol seksu, stał się kuratorem wystawy dotyczącej Jamesa Deana i jego najsłynniejszego filmu „Buntownik bez powodu”. Franco zaprosił najgorętsze nazwiska świata sztuki, m.in. Harmony'ego Korine i Terry'ego Richardsona, do przemyślenia legendy filmu, wizerunku aktora i mitu Hollywood na nowo. On sam zaś, po raz kolejny, po roli ikony kina w biograficznym filmie z 2001 roku, wciągnął biały t-shirt, zaczesał włosy i stał się Deanem. Tym razem nie po to, żeby go odtworzyć, ale po to, aby go przetworzyć. Bo James Dean znowu nam się przyda.
James Dean to symbol nastoletniego buntu, a „Buntownik bez powodu” to film bez którego nie narodziłaby się kontrkultura. Posłużył jej za narrację mityczną, dał jej idoli, modę, pozy i rytuały. Wszystkie nastolatki, które nie widziały siebie w „pleasantville” lat 50., tworzonym według przepisu: gospodyni domowa, pracujący mąż i grzeczne dzieci uczące się, jak powielać ten schemat, kiedy dorosną, pokochały Jamesa Deana miłością pierwszą i szczerą. Dzisiaj, po niemal 60 latach,"Buntownik bez powodu" okazuje się znów aktualny.
Beat generation
Dzisiejsze nastolatki nazywają siebie hipsterami i w sposób mniej lub bardziej świadomy nawiązują do języka, z którego wyrosło słowo „hip”– języka beat generation, pokolenia pierwszych buntowników, który swoje manifesty pisali właśnie wtedy, kiedy Nickolas Ray tworzył scenariusz „Buntownika bez powodu”. Film wchodzi na ekrany kin w 1955 roku. W 1957 zostaje wydana „W drodze”, powieść Jacka Keuraca. W 1955 poeta beatu, Allen Ginsberg pisze zaś „Skowyt”. Jego wersy stają się linią demarkacyjną wyznaczającą początek alternatywy w powojennej kulturze.W młodego Allena w filmie „Skowyt”, niedawno goszczącym w polskich kinach, a opowiadającym historię powstania poematu, wcielił się James Franco.
Całkiem jak Dean
Franco zagrał Jamesa Deana w telewizyjnym filmie biograficznym z 2001 roku. Nie tylko perfekcyjne pasował do roli pod względem warunków fizycznych: ma podobnie drwiący i nieśmiały zarazem uśmiech, chłopięcy zawadiacki urok i nastroszoną czuprynę, ale także udźwignął ciężar aktorskiej kreacji. Za swoją prace został uhonorowany Złotym Globem.
Wprawki kuratorskie
James Franco to osobowość nie poddająca się łatwej klasyfikacji. Symbol seksu, aktor awangardowego kina, który nie gardzi komercją, reżyser, autor opowiadań i artysta multimedialny. W 2007 roku, wraz z Gusem Van Santem stworzył projekt „Unfinished” dla Gagosian Gellery. Obejmował on prezentację nieznanych scen z filmu "My Private Idaho" oraz dokument „My Own Private River” o tragicznie zmarłym aktorze Riverze Phoenixie.
Nie powinno więc dziwić, że to właśnie Franco uznał, że środowisko Hollywood powinno opatrzyć kultowy film jednego z najbardziej ikonicznych aktorów w historii własnym komentarzem. W Muzeum Sztuki Nowoczesnej ( tak zwanym MOCA) w Los Angeles w połowie maja otworzyła się wystawa „Rebel”, której jest kuratorem.
Tajemnice Chateau Marmont
To fuzja sztuki, krytyki filmowej, antropologii i poczucia humoru spiętych niesłabnącą fascynacją filmem. To oda, ale nikt tu nie wykonuje jej na klęczkach. Wystawa, niby religijny rytuał, odnawia mit, ale jednocześnie jest autorefleksyjna i od razu od go rekonstruuje. Dostajemy Jamesa Deana, ale od razu zostajemy też wyposażeni w cudzysłów.
Wystawa reinterpretuje filmowe legendy, analizuje niekiedy niebezpieczne związki ludzi pracujących przy jego powstaniu, bada jego miejsce na mapie Hollywood, krytykuje film jako medium, przegląda materiały zakulisowe. Są instalacje, są performensy, fotografie, obrazy, rysunki, rzeźba, a to wszystko w scenografii Los Angeles, z jego willami, basenami, palmami i neonami.
Artyści zaproszeni do wystawy patrzą na film z różnych puntów widokowych: niektórzy biorą na warsztat relacje rodzinne, inni seksualność, inni Hollywood, inni instynkty autodestrukcyjne, jeszcze inni zaś samo medium sztuki, którym się posługują. Najważniejszym symbolem na wystawie jest na pewno Chateau Marmont, miejsce gdzie Ray napisał scenariusz do filmu, a James Dean ubiegał się o rolę i poznał młodziutką Natalie Wood, swoją filmową partnerkę.
Chateau to miejsce-muza dla kolejnych pokoleń artystów, fotografów, powieściopisarzy i scenarzystów. Annie Leibovitz, Dorothy Parker, Bruce Weber, F. Scott Fitzgerald, Tim Burton, Jay McInerney, to tylko kilka nazwisk, które zawdzięczają hotelowi artystyczną albo całkiem prywatną isnpirację. Śpiewa też o nim ostatnio Lana Del Rey w singlu „Off to Races”. Damon McCarthy, jeden z artystów biorących udział w wystawie zbudował dwie potężne scenografie, w skład których wchodzi Bungalow 2 w Chateau Marmont, gdzie powstawał tekst filmu.
Topless na BMX-ach
Oprócz McCarthy'ego swoje prace pokazali m.in. Ed Ruscha, Harmony Korine, Douglas Gordon, Terry Richardson, Aaron Young and i oczywiście Franco, który nie tylko wykurował całość, ale także wziął udział aż w kilku projektach. Douglas Gordon stworzył film o nauce sztuki aktorskiej, w którym zagrał Henry Hooper, syn Dennisa Hoopera. Terry Richardson sfotografował Franco jako kobietę, a Galen Pehron nagrał jego głos do pornograficznej animacji.
Harmony Korine przewrotnie zreinterpretował słynną filmową walkę na noże wykorzystując kobiecy gang. Dziewczyny mają zasłonięte twarze i odsłonięte piersi, a przy nich warują BMXy. Aaron Young z kolei utopił w basenie biały motocykl. Paul i Damon McCarthy stworzyli fałszywy dokument o tytule Rebel Dabble Dabble, który odkrywa to, co działo się na zapleczu produkcji "Buntownika bez powodu", z Franco jako Deanem w głównej roli.
James stworzył również własną, osobną pracę – to video i seria zdjęć, które mają uhonorować pamięć Brada Renfro, przyjaciela Franco, który przedawkował heroinę w wieku 25 lat, a w którym Franco widział reinkarnację Deana. James wyżyna sobie imię Brada na ramieniu nożem sprężynowym.
Real Hero
Wystawa udowadnia, że”Buntownik bez powodu” wciąż jest otwarty na nowe konteksty, świeże interpretacje i skrywa w sobie tę samą zaraźliwą energię, co w momencie powstania. James Dean zaś w swoim białym t-shircie, dżinsach i czerwonej kurtce wciąż jest seksualnym fetyszem, typem idealnym romantycznego zawadiaki.
Postać odzianego z kurtkę ze skorpionem małomównego, zabójczo prawego rycerza z filmu „Drive”,który nie zawaha się przed niczym, żeby bronić swojej ukochanej, powstała z bezpośredniej inspiracji Dean'em i została nieco przyprawiona z charyzmą Sailora „Dzikości serca”. Popularność „Drive”: pokazuje jasno, że na taki typ męskości jest znów w popkulturze duży pobyt, a James Dean powraca w popkulturowych fascynacjach także współczesnych nastolatków.