
Reklama.
Filmik, którym zdobyłeś niesamowitą popularność, kończy się pytaniem: "Może pan powtórzyć?". Intryguje mnie, co było dalej?
Dawid Furch: Zamówienie zostało przeze mnie powtórzone, choć już nie śpiewająco. Troszkę zostało zmienione i zamówiliśmy trochę mniej, niż w piosence. Podjechaliśmy do następnego okienka, zapłaciliśmy, a później do kolejnego po odbiór.
I jakie miny mieli pracownicy restauracji?
Pracownicy patrzyli w okienko, bo nie wiedzieli, co się stało. Tylko dwie osoby miały słuchawkę, dlatego reszta nie wiedziała, z czego się śmieją przyjmujący zamówienie. Pani menadżer, która była na zmianie podeszła do okienka i poprosiła o autograf. Usłyszałem też, że to była "piękna inwencja twórcza". Później odjechaliśmy.
Byłeś od tamtego czasu w tym McDonaldzie?
Nie. A w ogóle to pracowałem w McDonaldzie jeszcze do kwietnia.
W tym samym?!
Nie, w innym.
Jak wspominasz tę pracę?
Bardzo dobrze, bo była fajna atmosfera. Jak pracownicy są zżyci ze sobą, to jest naprawdę fajnie. A takie wizyty, jak ta moja w McDonaldzie dla pracownika były bardzo przyjemne.
Miewałeś takich klientów?
Nie dokładnie takich, ale jeżeli ktoś przyjechał i nie tylko monotonnie i schematycznie złożył zamówienie, to się zawsze cieszyłem. Jak ktoś zażartował, zaczął rozmowę i można było chwilę postać przy tym okienku i porozmawiać z kimś, to robiło się naprawdę bardzo przyjemnie. Miałem świadomość, że jak zrobię coś takiego, to osoba przy okienku nie zruga mnie, nie zacznie krzyczeć, tylko zrobi się jej przyjemnie. Doskonale pamiętam, jak stałem na jej miejscu. Czasami przez wiele godzin było bardzo nudno.
Robiłeś sobie żarty, gdy byłeś po drugiej stronie?
W McDonaldzie często są balony. Ludzie podjeżdżali do mnie i pytali, czy mogą dostać balonika. Mówiłem, że oczywiście, ale muszą opowiedzieć jakiś żart. Miałem wtedy przez wiele godzin bardzo fajną pracę i wiele razy naprawdę się uśmiałem [śmiech]. Wszyscy lubili właśnie takiego pracownika, który potrafi fajnie zagadać z gośćmi. Było bardzo pozytywnie i nawet zapewniali, że będą przyjeżdżali tylko do tego McDonalda.
Skąd pomysł, na ten filmik?
Najpierw taki filmik zrobił Eliasz Szczepański na YouTubie. Obejrzałem go, pośmiałem się. Znajomi często mówili mi, że śpiewam podobnie do Zenona Martyniuka. Lubię tę muzykę, więc pomyślałem, że zrobię taki żart dla znajomych i złożę zamówienie głosem Zenona Martyniuka.
Ten tekst był improwizacją?
Nie, wymyśliłem go rano.
Kim byłeś, zanim zostałeś gwiazdą YouTube'a?
Byłem i dalej jestem studentem. Pracuję w stacji Radio 17. Jestem dziennikarzem sportowym, a poza tym od kilku lat można mnie usłyszeć na stadionie RKS Raków Częstochowa w moim rodzinnym mieście. Jestem spikerem stadionowym. Oprócz tego, co jakiś czas staram się robić rzeczy, z których można się pośmiać.
Na przykład?
W radiu wkręcamy różnych ludzi, w stylu Kamila Nosela. Zrobiłem kilka takich wkrętów przez telefon.
A powiedz jeszcze, co studiujesz i ile masz lat?
A powiedz jeszcze, co studiujesz i ile masz lat?
W sierpniu skończę 21, a studiuję politologię. Wybrałem ten kierunek, aby zostać dziennikarzem. Dużo osób mówiło mi, że jak chce się pracować w tym zawodzie, lepiej wybrać coś innego niż dziennikarstwo.
Twój filmik ma już łącznie 4,2 mln wyświetleń. Udało Ci się na tym zarobić?
Korzyści są takie, że otrzymuję bardzo fajny odzew od widzów. Ale poza tym nie mam z tego żadnych korzyści finansowych. Nie myślałem o zarabianiu. Dziś otrzymałem tylko maila z YouTube'a, że zgłoszono roszczenie do praw autorskich.
Czyli filmik nie miał zarabiać.
Tak, nagrałem go po to, aby rozśmieszyć znajomych na Facebooku. Spodziewałem się, że zbierze około 100 lajków. A to, co się, później wydarzyło, to już jest magia internetu... To coś, czego się zupełnie nie spodziewałem.
Dostałeś jakieś ciekawe oferty współpracy?
Nie można o takich rzeczach mówić publicznie... Powiem może o najśmieszniejszej propozycji. Jeden z portali promujący zdrową żywność poprosił mnie o nagranie piosenki dla nich.
Co planujesz zrobić ze swoją popularnością?
Minęło dopiero pięć dni, odkąd filmik pojawił się w sieci. To tak, jakbyś znalazł na pustyni milion złotych i miał 10 minut, aby to wydać a najbliższe sklepy byłyby setki kilometrów dalej. Są jakieś plany, ale może teraz nie będę o nich mówił. Wolę niespodzianki, zresztą wszyscy je lubią. Widzów na YouTube, obserwujących na Facebooku... To na pewno nie jest ostatnie słowo. Będzie fajnie, przyjemnie i śmiesznie.
Pamiętaj, że trzeba kuć żelazo póki gorące.
Pamiętaj, że trzeba kuć żelazo póki gorące.
Tak, podjąłem już pewne kroki.
To będą filmiki?
Czy to będą filmiki z prankami, żartami czy jeszcze z czymś innymi, będzie niespodzianką.
Powiedz jeszcze, czy miałeś dużo hejtów?
98 proc. to były wyrazy sympatii, ale zdarzają się oczywiście jakieś hejty i komentarze w tylu "Polaki cebulaki". Muzyka disco polo ma to do siebie, że ma swoich wielbicieli i hejterów. Zresztą, podobnie jak inne gatunki, rock czy metal. Jedni słuchają tego z przyjemnością, a inni nie są w stanie. Ja tak naprawdę nie ograniczam się do muzyki disco polo i lubię słuchać też innych gatunków muzyki, począwszy od country, przez rock&rolla. Jednym z moich ulubionych wykonawców jest Johny Cash. Niesamowicie go cenię, czytam jego biografię. Jego życie to niesamowita historia, o której można by opowiadać godzinami.
Jaka jest pozycja muzyki disco polo w dzisiejszej Polsce?
Wydaje mi się, że jest pewien stereotyp, że muzyka disco polo jest obciachowa. Tak naprawdę niemal wszyscy się przy niej dobrze bawią. Są oczywiście tacy, którzy jej nie znoszą, ale czas chyba obalić mit, że Polacy się wstydzą disco polo. A szczególnie Polacy kochają zespół "Akcent" i pana Zenona Martyniuka.
Z którym miałeś ostatnio okazję rozmawiać dzięki Radiu Rmf fm.
Tak, połączenie było krótkie, a ja byłem tak zaskoczony tą sytuacją, że wydusiłem z siebie tylko pozdrowienia dla pana Zenona.
A co chciałbyś przekazać od siebie czytelnikom i osobom, które widziały twój filmik?
Nie wstydźmy się muzyki disco polo, bo tak naprawdę wszyscy się przy tym dobrze bawimy. Obalmy stereotyp tego, że ta muzyka jest obciachowa, bo tak naprawdę fanów muzyki disco polo jest w Polsce bardzo wielu. Pokażmy to i bawmy się dalej, a przy okazji śmiejmy się dużo w życiu, żeby nie było nudno i szaro.
Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl