Łukasz Warzecha ostro zrecenzował plany Mateusza Morawieckiego na rozruszanie naszej gospodarki. Zarzuca mu, że swoimi pomysłami całkowicie zniszczy rachityczną klasę średnią. To ściągnęło na niego hejt wyznawców PiS. Tylko dlaczego w ogóle Warzecha popierał partię, skoro jego poglądy są kompletnie sprzeczne z tym, co w sferze gospodarki proponuje nie tylko Morawiecki, lecz także Kaczyński.
Łukasz Warzecha napisał artykuł, w którym krytykuje gospodarcze pomysły Mateusza Morawieckiego. Żeby nie było wątpliwości, że krytykuje tylko jego, a nie Prawo i Sprawiedliwość czy Jarosława Kaczyńskiego, swój tekst napisał w formie listu otwartego kierowanego do ministra rozwoju.
Zły Morawiecki
Ogólna teza jest taka: plan Morawieckiego to na razie zbiór ogólników, ale z tego co już wiadomo, wyłania się niepokojący obraz. Taki, że rozwiązania podatkowe proponowane przez wicepremiera uderzą w klasę średnią, która dopiero w Polsce powstaje. Publicysta sugeruje nawet, że to dlatego, że przedstawiciele wolnych zawodów czy drobni przedsiębiorcy nigdy nie byli i nie będą wyborcami PiS.
Wyborcą PiS nie powinien być też Warzecha. Bo swój tekst zaczyna od przedstawienia swoich poglądów na gospodarkę i rolę państwa w niej. I nijak nie klei się to z programem Prawa i Sprawiedliwości. Bo Warzecha kreuje się na gospodarczego liberała, powołując się na klasyków libertarianizmu Ludwiga von Misesa i Friedricha Augusta von Hayeka.
Daleko od PiS
Z takimi poglądami Warzecha powinien być publicystą "Najwyższego Czasu", a nie "w Sieci", wyborcą któregoś z potomków Unii Polityki Realnej (której kiedyś rzecznikował), a nie PiS. Bo partia Jarosława Kaczyńskiego to absolutne przeciwieństwo von Misesa i von Hayeka. Nawet SLD, partia nominalnie lewicowa, miała bardziej prawicowe pomysły gospodarcze niż PiS (o praktyce rządów nie wspominając).
Widocznie lepiej być wiernym Dobrej Zmianie, niż swoim poglądom. Czasami jednak trzeba uspokoić sumienie. Jednak zwolennicy (czy raczej wyznawcy) PiS takich epizodów nie wybaczają. Dlatego w komentarzach wylała się na Warzechę fala hejtu. Podobna do tej, o której pisaliśmy niedawno w kontekście innych "zdrajców Dobrej Zmiany": prof. Jadwigi Staniszkis, prof. Ryszarda Bugaja czy blogerki Kataryny.
2008 – Krytyk Lecha Kaczyńskiego
Warzecha do takiego hejtu pewnie zdążył się przyzwyczaić, bo to nie pierwszy raz, gdy krytykuje Prawo i Sprawiedliwość. Po roku urzędowania przy Krakowskim Przedmieściu nazwał Lecha Kaczyńskiego "prezydentem mimo woli", dając mu w skali szkolnej dwóję. Jedynym plusem było to, że nie składa wieńców pod wpływem alkoholu. Tekst nadal wisi na blogu Warzechy na Salon24.
Podobnie jak tekst z 2008 roku, także o zmarłym prezydencie. Już sam tytuł mówi wiele: "Lech Kaczyński – miękki i słaby". Krytykuje w nim zgodę na ratyfikację Traktatu Lizbońskiego, na co po długich rozważaniach prezydent przystał. Zdaniem Warzechy to niekonsekwentne.
2016 – Piewca Lecha Kaczyńskiego
Jednak ta krytyka nie przeszkodziła Warzesze zrobić wywiadu-rzeki z Lechem Kaczyńskim. Tragiczny zbieg okoliczności sprawił, że był to ostatni wywiad, którego prezydent udzielił, a Warzecha wypuścił go na rynek pod takim właśnie tytułem. Krótko po obchodach 6. rocznicy katastrofy smoleńskiej książka została wznowiona. Na premierze pojawili się m.in. prezydent, Prezes czy marszałek Sejmu.
"Każdy, kto chce zobaczyć, jak polityk powinien układać plan strategicznego rządzenia, to powinien przeczytać tę książkę" – mówił do nich Warzecha. Jeszcze w 2008 roku oceniał: "Gdy pochwali się za coś prezydenta Kaczyńskiego, ten za chwilę robi coś takiego, że opadają ręce".
Niekonsekwentny jak Warzecha
Dzisiaj także publicysta nie grzeszy konsekwencją. Bo dostrzega, że rzeczywistość półrocza rządów PiS nijak ma się do bajek o Dobrej Zmianie. Oczywiście wytłumaczenie będzie oczywiste: PO była gorsza.
I tu zaszła zmiana, bo jeszcze osiem lat temu Warzecha takie myślenie odrzucał. "Tylko proszę sobie darować argumenty, że Tusk byłby gorszy. Metody argumentacji "a u was biją Murzynów" sobie oszczędźmy" – pisał w płomiennej krytyce Lecha Kaczyńskiego.
A może...?
Na marginesie warto zauważyć, że oś sporu Warzecha-Morawiecki nakłada się na podziały w PiS. Warzecha swój tekst opublikował na portalu wPolityce, związanym finansowo ze SKOK-ami. Przywódca tego środowiska senator Grzegorz Bierecki postrzega wicepremiera Morawieckiego jako konkurenta w walce o wpływy. Szczególnie w sektorze gospodarki i finansów.
Ale może to tylko przypadkowa koincydencja. Wydaje się więc, że krytyka Prawa i Sprawiedliwości w wykonaniu Warzechy, to po prostu próba pozowania na niezależnego publicystę.