Ogromnym wysiłkiem Komitet Obrony Demokracji zebrał 100 tysięcy podpisów pod projektem ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Później ustalił z Nowoczesną, żeby jednak głosować przeciw włączeniu projektu do porządku obrad Sejmu. To poważny błąd, który będzie mścił się w przyszłości.
Przez nieco ponad cztery miesiące Komitet Obrony Demokracji zbierał podpisy pod swoim projektem ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. To ogromne wyzwanie, przede wszystkim logistyczne, wymagające sprawnie działających struktur. A te struktury to ludzie, którzy poświęcają swój wolny czas na wystawanie na ulicach i pieczołowite gromadzenie podpisów.
Akcja: zbiórka
Cała akcja zaczęła się 23 grudnia, tuż po przyjęciu przez PiS tzw. ustawy naprawczej, która całkowicie paraliżowała pracę Trybunału Konstytucyjnego. – Wczoraj Sejm przegłosował ustawę o TK, która zagraża ustrojowi państwa, która spowoduje, że obywatele będą bezbronni wobec władzy, która będzie mogła uchwalić dowolną ustawę zagrażającą naszej wolności – mówił Mateusz Kijowski.
W lutym władze KOD wydały odezwę, napisaną niezwykle podniosłym językiem, odwołującą się do Narodu i prosił o składanie podpisów pod projektem ustawy. I choć sam projekt zniknął już z serwerów, nadal można znaleźć tam artykuły pokazujące jak działacze w różnych częściach kraju zbierają podpisy.
Sukces i porażka
Wreszcie na stronie KOD można znaleźć relację ze złożenia podpisów u marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Widać tam kartony z listami i dumnych działaczy KOD. Teraz oni, setki wolontariuszy i sto tysięcy tych, którzy poparli projekt muszą mieć niezłego kaca.
Bo na ostatnim posiedzeniu Sejmu odbyło się głosowanie nad włączeniem tego projektu do porządku obrad. PiS, który teoretycznie powinno być przeciw, zagłosowało za dalszymi pracami nad ustawą. Politycy partii rządzącej mają pełną świadomość, że to tylko zasłona dymna i za chwilę utopią projekt w komisji lub podkomisji. Dotrzymali jednak słowa z kampanii, że nie będą odrzucać projektów obywatelskich w pierwszym czytaniu.
Zmowa
Poza tym może przekonywać Komisję Europejską i Komisję Wenecką, że Sejm pracuje nad rozwiązaniami i zmierza do zakończenia sporu. KOD nie chciał być listkiem figowym dla działań PiS, dlatego rozważał wycofanie projektu. Ale to niemożliwe, podpisy trafiłyby do kosza i nie można byłoby ponownie złożyć projektu.
– Gdybyśmy wycofali, to zmarnowalibyśmy głosy tych wszystkich osób, które projekt podpisały. Nie dalibyśmy możliwości zaprezentowania ich woli. To działanie wydaje się sprzeczne z interesem obywateli – tłumaczył Kijowski w Sejmie jeszcze w środę.
"Władcy marionetek"
Dlatego właśnie przeciw włączeniu projektu KOD do porządku obrad byli posłowie Nowoczesnej i PO. Znowu polityczne gierki wygrały z obywatelską aktywnością. Politycy, którzy próbują wzajemnie się zaszachować, podpisy obywateli traktują jak narzędzie. Ale przecież do tego zdążyliśmy się przyzwyczaić. Przerażająco sugestywnie pokazał to Tomasz Sekielski w swoim świetnym filmie "Władcy marionetek".
Zaskakująca jest w tym wszystkim postawa Komitetu. Nie tylko nie usłyszeliśmy potępienia polityków PO i Nowoczesnej, wygląda na to, że KOD wspiera ich działania. W poniedziałkowym wywiadzie dla radiowej Trójki tłumaczył, że wszystko było ustalone z Mateuszem Kijowskim. – Powiedział, że procedowanie tej ustawy KOD-u miało być zasłoną dymną dla procedowania złej ustawy PiS-u – tłumaczył lider Nowoczesnej. – Symbolicznie głosujemy przeciw tej ustawie, żeby ona nie była pretekstem dla PiS-u do przyjęcia złej ustawy, antykonstytucyjnej – dodał.
Paliwo dla TVPiS
Jednak to "symboliczne głosowanie przeciw" wydaje się być mało zrozumiałe dla obywateli. Jak zresztą cały spór o Trybunał na obecnym etapie. Jednak dla wyborców jaśniejszym komunikatem jest "KOD, PO i Nowoczesna chciały zmielić 100 tysięcy podpisów", niż "dzięki nam PiS nie ma zasłony dymnej".
Poza tym opozycja, i tak codziennie atakowana przez wspierające PiS media, teraz dostarczyła pracownikom "Wiadomości", wPolityce czy Niezależnej zupełnie nowe zapasy paliwa. Już – z udawaną troską o obywatelski projekt – pochylił się nad tym niezawodny Klaudiusz Pobudzin z "Wiadomości".
Grzech pierworodny KOD Co należało więc zrobić? Walczyć. Opozycja powinna była poprzeć projekt obywatelski i lobbować za tym, by jak największa jego część weszła w życie. Przypominać PiS, że obiecywało wsłuchiwać się w głosy obywateli i powinno zaakceptować projekt podpisany przez 100 tysięcy z nich. Jeśli rządzący postąpiliby po swojemu, a tak pewnie by się stało, opozycja powinna to głośno krytykować i przedstawiać siebie jako adwokatów obywatelskiej inicjatywy.
Tymczasem oddała sprawę walkowerem. Sprawę oddał walkowerem także KOD. Politycy przyzwyczaili nas do tego, że w sejmowych przepychankach setki tysięcy podpisów obywateli to tylko narzędzie. Ale KOD usilnie przekonuje nas, że nie jest partią. Powinien więc prezentować wyższe standardy, bardziej szanować głos obywateli. Nie uszanował i będzie się to na nim mściło już do końca jego działalności.