– Najtrudniej jest zacząć – takie zdanie, prędzej czy później, padnie w każdej rozmowie z osobą, która jakimś magicznym sposobem skurczyła się o kilka rozmiarów. Chwilę później dowiadujemy się zazwyczaj, że spadek wagi to nie kwestia interwencji iluzjonisty, a raczej zdolności matematycznych w dodawaniu kalorii i przyzwyczajeniu kubków smakowych do nie-słodkiego, nie-smażonego, nie-słonego… odpuśćmy subtelności: po prostu niedobrego jedzenia. Jednak Agnieszka Pietrzykowska, która niedawno przeszła taką metamorfozę, twierdzi że, owszem, początki są trudne, ale zapewnia, że to co ląduje na jej talerzu wcale nie jest smaku pozbawione - wręcz przeciwnie.
– Zaczynając przygodę z zdrowym odżywianiem i sportem ważyłam 63 kg, teraz waga wynosi 52,5kg! – mówi nie bez dumy Agnieszka. Trudno się dziwić – zgubić prawie “dyszkę” to nie lada wyczyn, zwłaszcza, że łatwo, przyjemnie i szybko takie zmiany zachodzą tylko na ekranie telewizorów. Jeśli nie mamy do dyspozycji armii specjalistów z szefem kuchni na czele, już sama dietetyczna logistyka może zniechęcać.
– Brak czasu to tylko wymówka – twierdzi Agnieszka, jednocześnie dodając, że jej samej przekonanie się, że bez zmiany nawyków żywieniowych strzałka wagi nawet nie zacznie drgać, chwilę zajęło. – Na początku stwierdziłam, że zacznę się więcej ruszać. No i biegałam, ale dieta dalej była, powiedzmy, taka sobie, więc i efektów nie było widać – przyznaje Agnieszka.
Jak na studentkę bezpieczeństwa publicznego przystało, Agnieszka postanowiła więc do sprawy podejść metodycznie i zasięgnąć porady u dietetyka. – Na początku, tak jak wielu osobom, wydawało mi się to kompletnie niepotrzebne. Myślałam, że poradzę sobie sama. Okazało się jednak, że to wiele ułatwia. Dostałam plan diety i razem z planem ćwiczeń, wystarczyło się go tylko trzymać – tłumaczy.
Tylko i aż, bo razem z nami na zdrowszą stronę mocy nie przejdą przecież wszyscy znajomi, nie znikną wszystkie fast-foody, nie zniknie czekolada. – Kiedy znajomi wcinają pizzę, a ty masz swoje jedzenie w pudełku, to pewnie, trudno się powstrzymać – przyznaje Agnieszka dodając, że dla niej największą pokusą były jednak słodkości. Pożegnanie się z nimi raz na zawsze musiało więc być łzawe. – Skąd! Cały czas teraz piekę coś słodkiego! – zarzeka się. Gdzie tu logika?
– Żeby skutecznie stracić kilogramy, naszym celem i motywacją nie może być odchudzanie samo w sobie - tłumaczy Karolina Gruszecka, mgr dietetyki, dietocoach i psychodietetyk. – Obsesyjne ważenie się może tylko obrócić się przeciwko nam. Cyfra na wadze nie powinna być wyznacznikiem naszego samopoczucia i zadowolenia z własnego ciała! Mało tego: potrafi nas skutecznie zdemotywować. Znana sytuacja - waga stoi w miejscu, a my stajemy się coraz bardziej sfrustrowani. Zapominamy o tym, że zmienia się skład naszego ciała, mięśnie ważą więcej niż tłuszcz, koncentrujemy się tylko na wyniku. Jeśli motywowała nas wyłącznie chęć schudnięcia i określona cyfra na wadze, w takim momencie odpuścimy. Błędne koło odchudzania gwarantowane – tłumaczy Karolina Gruszecka.
– Zmiana diety musi iść w parze ze zmianą całego stylu życia. Mówiąc obrazowo powinniśmy to traktować nie jako sprint, ale jako maraton. Nie chodzi o to, aby schudnąć szybko tylko schudnąć trwale! Dlatego jeśli zależy nam na długotrwałych efektach powinniśmy zapomnieć o krótkotrwałych, rygorystycznych dietach. Zachęcam do tego, aby wypracować system żywienia, który przysłuży się nie tylko naszej sylwetce, ale przede wszystkim zdrowiu – zapewnia.
O ile jednak nie trudno domyślić się, że kupne batoniki do zdrowych nie należą, to już w przypadku ciast czy deserów dużo łatwiej jest nam się rozgrzeszać. Sernik? Przecież to właściwie tylko twarożek i owoce, prawda? Niekoniecznie. Dopóki nie zaglądaliśmy cukiernikowi w foremki, pochodzenia i jakości składników możemy się najwyżej domyślać. A od tego raczej nie schudniemy. Rozwiązaniem jest wdrożenie własnoręcznej produkcji. Oczywiście pod warunkiem, że wiemy z czego i jak produkować.
W ramach poszukiwania inspiracji, Agnieszka zamówiła prenumeratę Fitlovebox. Co miesiąc dostaje pudełko z wybranymi produktami oraz rekomendacjami, jak wkomponować je w codzienną dietę oraz przyrządzić pełnowartościowe posiłki – nie wyłączając deserów. – Ostatnio upiekłam ciasto z kaszy jaglanej z nasionami chia, które dostałam w boxie. Jeśli smażę, to tylko na oleju kokosowym, jeśli słodzę, to ksylitolem. Wcześniej nie znałam tych produktów i gdyby nie Fitlovebox nie wiem, czy sięgnęłabym po nie sama z siebie – tłumaczy Agnieszka.
– Dieta to nie wyrzeczenia, tego uczy Fitlovebox - tłumaczy Karolina Gruszecka. Agnieszka Pietrzykowska potwierdza i wysuwa jedne z najsilniejszych argumentów za: – Udało mi się przekonać narzeczonego, że zdrowe jedzenie może być dobre, a to coś znaczy – śmieje się.