Część warszawskich aktywistów miejskich nie chce takich nowych wieżowców w centrum stolicy. Nie rozumieją, że w ten sposób działają na szkodę mieszkańców
Część warszawskich aktywistów miejskich nie chce takich nowych wieżowców w centrum stolicy. Nie rozumieją, że w ten sposób działają na szkodę mieszkańców Fot. mat. prasowe
Reklama.
Mowa oczywiście o decyzji w sprawie budowy aż pięciu nowych wieżowców w obszarze warszawskiego Śródmieścia Południowego. Czyli tej części Warszawy, która przez ostatnie dwie dekady powoli zaczęła przypominać londyńskie City, czy paryskie La Défense. W okolicach ulic Marszałkowskiej, Nowogrodzkiej i Emilii Plater BBI Development planuje budowę 170-metrowego Roma Tower, a trochę dalej PKO BP i inni inwestorzy chcą wznieść podobnej wielkości budynki. Dopełnieniem nowej panoramy miasta mają być położone w pobliżu Al. Jerozolimskich drapacze chmur o wysokości 230 i 220 metrów.
logo
Tak już za kilka lat może wyglądać warszawskie „City” Fot. mat. prasowe
Wydawało się, że taki nowoczesny kierunek rozwoju tej okolicy jest już przesądzony. Od lat oficjalnie planowano przecież, że kiedyś do istniejącej wysokościowej zabudowy dodane zostaną kolejne budynki. Gdy jednak w ubiegłym roku plany te zaczęły nabierać rumieńców, nagły sprzeciw wobec dalszej budowy nowoczesnego centrum Warszawy zaczęła zgłaszać część miejskich aktywistów.
Tadeusz Żurowski
ekspert rynku nieruchomości o nowych inwestycjach w Śródmieściu Płd. na łamach "Rzeczpospolitej"

Kiedy wydaje się pozwolenie na budowę, nikt nie mówi o estetyce. Ważna jest wysokość budynku, jego parametry techniczne. Ale jest i dobra wiadomość. To, co dziś powstaje, jest z całą pewnością ładniejsze niż budynki, od których zaroiło się w Warszawie w latach 90. Wtedy liczyły się tylko metry kwadratowe. Budynki były brzydkie i ciemne.

Jedni twierdzą, że nowe wieżowce „zabetonują” stolicę. Innym przeszkadza chyba tylko to, że w część tej inwestycji zaangażowana jest Archidiecezja Warszawska. Wszyscy przeciwnicy dalszego XXI-wiecznego rozwoju zupełnie nie zdają sobie sprawy z tego, że jest to po prostu konieczność.
Walka o wysoką stawkę
Dlaczego? Powodów jest kilka i wszystkie dość łatwo zrozumieć, gdy tylko na chwilę odrzuci się strach przed „betonowaniem” miast. Zacznijmy od tego, że pięć nowych wieżowców niczego wielkiego w krajobrazie Warszawy już nie zmieni. – Jeżeli chodzi o wieżowce, to ja jestem na „tak” – stwierdził w jednym z ostatnich wywiadów ceniony varsavianista Jarosław Zieliński. – To jest pozytywne, że wieżowce nie będą wyrastać w przypadkowych miejscach, a będą miały swoje „gniazda”. Takie są prawidła rozwoju „city” – podkreślił ekspert.
logo
W Berlinie uznano, że wieżowce powinny wyrastać głównie w pobliżu Potsdamer Platz Prawo autorskie: sepavo / 123RF Zdjęcie Seryjne
Jak widać, nawet powiernicy warszawskiego dziedzictwa historycznego i kulturowego nie mają zastrzeżeń. A to dlatego, że za cenę maksymalnego wykorzystania jednego fragmentu miasta, w zasadzie pozbawionego zabytków i większych obszarów zieleni, przed wysokościową zabudową „ratuje się” inne okolice.
Poza tym rozsiewanie wieżowców po całym mieście nie jest jest estetyczne i wygodne. Dla zwykłych mieszkańców efekt tego jest taki, iż tkwią oni w gigantycznych korkach. Biznes psioczy, że między kolejnymi spotkaniami musi marnować cenny czas, czyli także pieniądze. Tymczasem to nad Wisłę przeprowadzkę po Brexicie planują przecież największe korporacje, które będą zmuszone uciekać z Londynu. Miejsca tymczasem już zaczyna brakować. Trzeba więc nie tylko budować więcej, ale i wyżej.
Przeciwnicy nowego planu zagospodarowania przestrzennego „warszawskiego city” twierdzą jednak, że skoro nowe przestrzenie dla biznesu koniecznie stwarzać trzeba, to należy kontynuować takie eksperymenty, jak ten na Służewcu Przemysłowym. Teoretycznie to idea całkiem dobra. Tamtejszy oderwany od miasta „Mordor” można spróbować zamienić w warszawskie La Défense. W końcu paryska dzielnica XXI wieku też powstała z dala od historycznego centrum...
logo
W Paryżu wieżowce gromadzi się na działkach jednej dzielnicy Prawo autorskie: stevanzz / 123RF Zdjęcie Seryjne
Miasto musi być przyjazne
Warto jednak pamiętać, że dla większości inwestorów ze Służewca atrakcyjna była jedynie cena działek. Niska, bo położone są one w takim miejscu, że pracujący tam warszawiacy z domu do pracy jadą godzinami. Podobnie jak kontrahenci i klienci tamtejszych firm. I nie tylko korkują, ale i zanieczyszczają miasto. W efekcie to nie rzekomo „zabetonowane” centrum, a dzielnice mieszkalne mają obecnie najgorszą jakość powietrza.
Nowe wieżowce w Śródmieściu Południowym mogą sytuację wręcz poprawić. Bo kto ciągnąłby się do pracy lub na spotkanie autem, gdy najdalej kilkanaście metrów ma do metra czy tramwajów i autobusów. Nawet z daleka do nowego City będzie opłacało się przyjechać komunikacją zbiorową. Dworzec Centralny jest tuż obok. Pendolino z Gdańska, Krakowa, czy Poznania podjeżdżają wręcz pod same drzwi. O tych zaletach stanowczo przypomina część warszawskich aktywistów miejskich.
Oświadczenie
Warszawskiego Forum Samorządowego i Federacji Młodych Socjaldemokratów

Warszawa – jak każda nowoczesna metropolia – musi mieć funkcjonalne centrum, które będzie miejscem pracy dziesiątek tysięcy mieszkańców miasta. To właśnie tu – w dobrze skomunikowanym i wyposażonym w miejską infrastrukturę centrum – powinny powstawać nowe wieżowce. Będzie to ze znacznie większą korzyścią dla wszystkich, niż tworzenie takich stref w innych miejscach, na wzór choćby Służewca przemysłowego, które stało się symbolem nieprzyjaznego dla mieszkańców i osób tam pracujących wiecznie zakorkowanego kawałka Warszawy.

Dlatego stanowczo opowiadamy się za przyjęciem planu zagospodarowania przestrzennego dla Śródmieścia południowego w kształcie zaproponowanych przez władze Warszawy. Jesteśmy przekonani, że dzięki temu nasze miasto zyska śródmieście na miarę prawdziwej metropolii XXI wieku.

logo
Wizualizacja nowej inwestycji w panoramie centrum Warszawy Fot. mat. prasowe
"To naturalne"
Na to, że dla Warszawy nie ma innego wyjścia, wskazują też urbaniści. – Miasta o charakterze monocentrycznym muszą w racjonalny i efektywny sposób wyzyskać zalety śródmieścia – ocenił nowe plany zagospodarowania Śródmieścia Płd. dr Tomasz Sławiński z Rady Towarzystwa Urbanistów Polskich. – Płynie stąd tendencja do intensyfikacji zabudowy ścisłego centrum, gdzie najłatwiej dotrzeć komunikacją publiczną. Naturalne jest więc, że gdy rozpoczęto w mieście zabudowę wysokościową, powinna ona skupić się właśnie w tym rejonie – podkreślił.
Eksperci nie mają obaw o tkankę miejską głównie ze względu na to, że nowe inwestycje wydają się po prostu przemyślane. Mniejsze budynki komponowały będą się bowiem z podobnej wielkości gmachami Marriottu i Elektrimu, które wpisały się w panoramę stolicy już lata temu. Idealnie powinny sąsiadować też z pobliskimi wieżowcami Cosmopolitan i InterContinental. Ponad 200-metrowe drapacze chmur współgrać będą natomiast ze Złotą 44.

Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl