
Reklama.
Pierwszą emotikonę, czyli obrazek złożony ze znaków dostępnych na klawiaturze, wysłał Scott Fahlman w 1982 roku. Informatyk z Carnegie Mellon University nad ułożeniem nawiasów, myślników i dwukropków myślał chyba dość długo, bo wraz z przykładami zamieścił również wyczerpującą instrukcję ich użycia. – Proponuję, aby żarty oznaczać następującą sekwencją znaków: :-) Czytać należy je bokiem. Z drugiej strony, bardziej ekonomicznym rozwiązaniem będzie oznaczanie rzeczy, które żartami nie są. W tym przypadku należy zastosować: :-( – napisał Fahlman.
Niektórzy badacze mają jednak wątpliwości, czy to właśnie Fahlmana należy określać mianem „ojca emotikon”. Amerykańscy, tym razem, dziennikarze wierzą, że pierwszy przykład uśmiechniętej emotikony można znaleźć w transkrypcie przemowy prezydenta Abrahama Lincolna.
W przypadku emoji nawet najbardziej zdeterminowani zwolennicy teorii spiskowych nie doszukają się ich w XIX-wiecznych periodykach. Historia obrazków zakodowanych w Unicode Standard sięga bowiem późnych lat 90. Za ich pomysłodawcę uważany jest Shigetaka Kurita, który w tym czasie postanowił zmierzyć się z problemem miejsca, jakim dysponowały wyświetlacze telefonów komórkowych.
Według panujących wtedy standardów, na ekraniku LCD mieściło się około 48 znaków. Kurita na pomysł kodowania obrazków wpadł po otrzymaniu wiadomości z prognozą pogody. – Nie rozumiałem, dlaczego zamiast wysłać symbol słoneczka, pisali że pogoda będzie „słoneczna” – stwierdził w wywiadzie z magazynem „Ignition”.
Pomijając różnice, cechą wspólną emotikon i emoji jest to, że jednym albo drugim internetową wypowiedź zamknąć po prostu trzeba. Ile razy zastanawialiście się, czy odbiorca aby się nie obraził, bo na końcu zdania nie postawiliście :-)?
źródło: Daily Dot
Partnerem cyklu "Minuta przy kawie" jest Nespresso