Dołączenie do NATO jest sukcesem Jarosława Kaczyńskiego i Krzysztofa Czabańskiego, a historia Polski w latach 1993-1999 nie miała miejsca. Takie wnioski można wyciągnąć z materiału, który wyemitowały "Wiadomości". Sprawdziliśmy, gdzie pamięć zawiodła redakcję TVP.
– Polska droga do NATO nie była łatwa. Jeszcze na początku lat 90. niewielu wierzyło, że istnieje szansa, by Polska znalazła się w strukturach Sojuszu. Na wejście do NATO musieliśmy czekać aż do roku 1999 – przekonuje redakcja „Wiadomości” TVP przed okolicznościowym materiałem. Obejrzeć go możecie pod tym adresem.
Kaczyński chciał do NATO
TVP ojców sukcesu wymienia dwóch: Jarosława Kaczyńskiego i Krzysztofa Czabańskiego. Z materiału można wywnioskować, że to tylko tym osobom i rządowi Jana Olszewskiego zależało na członkostwie Polski w Pakcie Północnoatlantyckim. Reszta albo przeszkadzała, albo ich rola nie zasługiwała na uwzględnienie.
Jak przekonuje autor, pomysł wstąpienia do NATO narodził się w latach 80. Jako pierwszy sformułował go Czabański na łamach „Tygodnika Solidarność”, którego redaktorem naczelnym był nie kto inny jak Jarosław Kaczyński. Te sformułowanie wzbogacone jest wypowiedziami, w których obaj panowie komentują tę sprawę. Kaczyński dodaje, że to był także jego pomysł.
Wszyscy przeszkadzali. Nikt nie chciał do NATO
Wśród przeszkadzających wymienia się niektórych ministrów rządów Bieleckiego i Mazowieckiego. Ustami Sławomira Cenckiewicza przypomniano słowa Krzysztofa Skubiszewskiego, który twierdził, że ze względu na równowagę w regionie dołączenie do NATO jest niemożliwe.
W tym gronie TVP wymienia także Lecha Wałęsę, który na przekór rządowi Jana Olszewskiego miał próbować zawrzeć sojusz z środkowoeuropejskimi państwami, które były wcześniej członkami Układu Warszawskiego, oraz zawrzeć układ z Rosją.
O tym, że w 1993 r. Wałęsa deklarował, że wstąpienie do NATO jest priorytetem - nie ma słowa. Warto też pamiętać, że według relacji z tamtego czasu to Wałęsa wymusił na Jelcynie zgodę na wstąpienie Polski do NATO. Informowała o tym zresztą TVP.
– To zmanipulowany, emocjonalny i nierzetelny materiał. Słowa Skubiszewskiego przywoływane są, bez podania okoliczności, w których je wypowiedziano. Wiele faktów przedstawianych jest bez kontekstu. Autor przypomina o zaangażowaniu Wałęsy w tzw. NATO-bis, a to zupełnie inna kwestia. Wtedy nam się nie śniło, że w ciągu 10 lat możemy być członkiem Paktu – komentuje Wiesław Godzic, medioznawca z Uniwersytetu SWPS.
Zaginione lata
Chociaż na koniec widzowie dowiedzieli się, że „tak wyglądała nasza droga do NATO”, wydarzenia w programie w dziwny sposób przeskoczyły z 1992 r. do 1999 r., pomijając wydarzenia mające miejsce w tym okresie.
Kiedy na ekranie widzimy Madeleine Albright, nie pojawia się Bronisław Geremek, który w tym czasie pełnił funkcję szefa MSZ i przekazał jej protokół przyjęcia do NATO.
W tajemniczych okolicznościach „Wiadomości” zgubiły gdzieś także Waldemara Pawlaka, który jako premier w 1994 r. podpisał „Partnerstwo dla Pokoju” - dokument określający zasady współpracy z NATO. To m. in. z jego powodu braliśmy udział w operacji pokojowej w Bośni.
Dla „Wiadomości” nieważna była także trwająca przez kilka lat reorganizacja armii i długie przygotowania, które w lipcu 1997 r. zaowocowały wreszcie oficjalnym zaproszeniem do negocjacji. O negocjacjach zresztą również nie ma ani słowa.
– Tworzony jest obraz, na którym wszyscy są przeciwni wejściu do NATO. „Gazeta Wyborcza” protestuje. Lewica nie chce. Przypomina mi to „Rok 1984” Orwella. "Prawda" z dzisiejszego punktu widzenia "Wiadomości" jest taka, że Wałęsa nie zrobił nic w tej sprawie. Na naszych oczach przepisuje się historię na potrzeby aktualnej ideologii – ocenia Godzic.